Reklama

Glik: Obchodzili się ze mną ostro. Nie łatwo było wywalczyć szacunek.

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

15 października 2015, 07:49 • 8 min czytania 0 komentarzy

Nie było mi łatwo wywalczyć szacunku u trenerów i dziennikarzy. Obchodzono się ze mną dość ostro. Czułem się trochę niedoceniany. Nie wiem, dlaczego, ale u każdego z selekcjonerów zaczynałem od zera. U Smudy od początku do końca miałem pod górkę, Waldemar Fornalik też na starcie nie widział mnie w składzie. U trenera Nawałki było podobnie. Może pojawiła się w stosunku do mojej osoby nieufność lub szukano jakiejś zmiany, że na pierwsze zgrupowanie nie dostałem powołania? – mówi Kamil Glik na łamach Faktu i Przeglądu Sportowego.

Glik: Obchodzili się ze mną ostro. Nie łatwo było wywalczyć szacunek.

FAKT

Kamil Glik w rozmowie z Faktem opowiada: U Nawałki zaczynałem od zera.

f1

Do której świętowaliście awans?
– Było godnie – wprost proporcjonalnie do wydarzenia. Długo, bo awansu na mistrzostwa Europy nie wywalcza się codziennie. Od czasu do czasu można sobie pozwolić na trochę luzu. Myślę, że akurat na to zasłużyliśmy. Ale już wróciliśmy do rzeczywistości. Zaczęła się ciężka praca w klubie.

Reklama

(…)

Kadra przeszła pozytywną transformację.
– Ta drużyna jest naturalna. To chyba najodpowiedniejsze słowo. Nikt nie udaje. Lubimy się. Z jednymi trzymam się bliżej, z drugimi, ale wszyscy się szanujemy. Wychodzimy na boisko i jesteśmy gotowi walczyć jeden za drugiego.

A co słychać na krajowym podwórku? Trickovski wreszcie wyjdzie z cienia.

f2

Ivan Trickovski (28 l.) nie zaliczał się do ulubieńców poprzedniego trenera Legii Henninga Berga (46 l.). Macedończyk od początku stał na straconej pozycji w rywalizacji z Michałem Kucharczykiem (24 l.). Nowy szkoleniowiec Stanisław Czerczesow (52 l.) widzi miejsce na boisku dla obydwu zawodników. (…) Taktyka Legii ma być bardziej ofensywna i kombinacyjna, co powinno działać na korzyść Trickovskiego. Jeden z wariantów stosowanych przez Rosjanina zakłada, że obaj zawodnicy będą występować na skrzydłach, a do środka pola przesunięty zostanie Guilherme (24 l.).

Poza tym:
– Rakels ma klauzulę 500 tys. euro
– Piast negocjuje wygasające umowy
– Grendel wraca do treningów
– Urban zaczyna trudnym meczem z Ruchem

Reklama

GAZETA WYBORCZA

Co Polskę czeka na Euro?

Już dziś wiadomo jednak, że przed losowaniem turnieju finałowego (12 grudnia) Polacy wylądują w trzecim koszyku. O rozstawieniu zdecyduje ranking UEFA powstający na podstawie wyników Euro 2012 (eliminacje + turniej finałowy), MŚ 2014 (eliminacje + turniej finałowy) oraz eliminacji Euro 2016. Jako współgospodarze Polacy nie brali udziału w kwalifikacjach ostatnich ME, w rankingu dwukrotnie mają więc policzone rezultaty z eliminacji francuskiego Euro. To dobra wiadomość, bo właśnie w ostatnich miesiącach biało-czerwoni byli najbardziej wydajni, w walce o ME z dziesięciu meczów przegrali tylko jeden i przesunęli się z 28. na 17. miejsce w rankingu. Przy bardzo nieszczęśliwym losowaniu, Polacy mogą się zmierzyć z Francją, Włochami i Turcją. Przy korzystnym – z Anglią, Rosją i Irlandią Północną albo Albanią. Niezależnie jednak od tego, na kogo trafią, wyjście z grupy będzie celem minimum. Rozdęcie turnieju do 24 zespołów i wprowadzenie 1/8 finału oznacza bowiem, że po pierwszej fazie odpadnie tylko osiem drużyn. Awansują liderzy i wiceliderzy grup oraz cztery najlepsze zespoły z trzecich miejsc. Taki system na przełomie lat 80. i 90. obowiązywał w mistrzostwach świata. Gdy za zwycięstwo przyznawano dwa punkty, zdarzało się, że do awansu wystarczały trzy (Holandia w 1990 r.), a nawet dwa remisy (Bułgaria, Urugwaj w 1986 r.). Na mundialu w 1994 r., pierwszym, w którym wygraną premiowano trzema punktami, trzeba było jeden mecz wygrać i jeden zremisować (Włochy, USA).

gw

I coś z zagranicy. Upadek Holendrów, czyli torturowanie futbolem.

Nie ma już szoku. Jest tylko wstyd. Holandia nie jedzie na mistrzostwa Europy pierwszy raz od 32 lat – poprzednio zabrakło jej też we Francji, w 1984 – ale dwa holenderskie dzienniki, „NRC Handeslblad” i „Algemeen Dagblad”, nawet nie dały tego na pierwszych stronach środowych wydań. Bo też co to za news? Od miesięcy było jasne, że dzieje się źle. Od tygodni – że jest beznadziejnie. – Już nawet w pismach dla dzieci zdążyli odtrąbić upadek naszej piłki i pytali: kto się ma podać do dymisji? A dzień po przegranych eliminacjach do największego fanklubu reprezentacji wpłynęło kilka tysięcy maili od kibiców z deklaracją rezygnacji z członkostwa – mówi Pieter van Os, korespondent „NRC” w Polsce. To była bardzo nudna klęska: nie nagły cios, tylko tortury futbolem. W eliminacjach do Euro 1984 była przynajmniej czarna legenda: o Hiszpanii, która by wyprzedzić Holandię, musiała pokonać Maltę 11 bramkami, i wygrała 12:1, wśród podejrzeń o ustawienie meczu. Teraz nie ma żadnej wymówki. Od początku do końca eliminacji Holandia, trzecia drużyna ostatniego mundialu, druga w mundialu 2010, była po prostu zbyt słaba, żeby awansować. (…) – Ale to nie starszym piłkarzom się teraz najmocniej obrywa, tylko młodszym. Nie van Persiemu i Wesleyowi Sneijderowi, tylko tym, którzy mieli zająć ich miejsce. Ludzie pytają: gdzie są te talenty, gdzie wola walki, gdzie nasi Dirkowie Kuytowie, którzy byliby gotowi wszystko oddać dla pomarańczowej koszulki? Dlaczego Memphis Depay z Manchesteru United, nasza nadzieja, na ostatnich zgrupowaniach wyróżniał się tylko aksamitnym kapeluszem? – mówi Pieter van Os. Po ostatnim mundialu Kuyt przestał być potrzebny nowym trenerom, Guusowi Hiddinkowi i Danny’emu Blindowi i ogłosił zakończenie reprezentacyjnej kariery. Teraz pewnie przyjdzie czas na van Persiego i Sneijdera. Tak się żegna pokolenie, które potrafiło jeszcze podtrzymać mit Holandii jako awangardy futbolu.

Paweł Wilkowicz na niezłym poziomie. Warto.

SUPER EXPRESS

Lewandowski na Marsie. Razem z Messim i Ronaldo.

se

Robert Lewandowski przylatuje na księżyc, a tam Messi i Ronaldo? To nie film science-fiction! Polski napastnik to kosmita – strzela jak automat, właśnie wprowadził reprezentację Polski na Euro 2016. W Internecie furorę robi karykatura z Lewandowskim jako kosmonautą. (…) Eliminacje do Euro 2016 Lewandowski zakończył z 13 bramkami na koncie i został królem strzelców. W tym roku kalendarzowym zdobył już 40, więcej w Europie mają tylko Messi i Ronaldo. Niedługo polski napastnik Bayernu Monachium może jednak wyprzedzić asa Barcelony, bo Messi leczy kontuzję.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Na okładce Kamil Glik.

ps

Zaczynamy, powracając do wywiadu cytowanego już w Fakcie. Ciężką pracą zdobyłem szacunek.

Trzy lata temu Franciszek Smuda pominął pana w powołaniach.
– Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie czuję do niego o to żalu. Zadra pozostała. Uważam, że byłem wtedy po udanym sezonie. Grałem w Serie B, ale wywalczyłem awans w bardzo dobrym stylu. Byłem w formie. Zasłużyłem na powołanie, ale się go nie doczekałem. Takie prawo selekcjonera, że mnie pominąłem. Przeżyłem to, po czasie mi przeszło. Pozbierałem się i odstawiłem sprawę na bok.

Teraz jest pan w zupełnie innym miejscu.
– Nie było mi łatwo wywalczyć szacunku u trenerów i dziennikarzy. Obchodzono się ze mną dość ostro. Czułem się trochę niedoceniany. Nie wiem, dlaczego, ale u każdego z selekcjonerów zaczynałem od zera. U Smudy od początku do końca miałem pod górkę, Waldemar Fornalik też na starcie nie widział mnie w składzie. U trenera Nawałki było podobnie. Może pojawiła się w stosunku do mojej osoby nieufność lub szukano jakiejś zmiany, że na pierwsze zgrupowanie nie dostałem powołania? Potem było już tylko lepiej.

ps2

Jak nie zepsuć przygotowań? Robert Błoński porusza słuszny temat.

Panie trenerze, w zagranicznym klubie nigdy nie zakładałem elastycznych gum, żeby tak ciężko trenować, a mimo to w trakcie sezonu zasuwałem aż miło – zwrócił się jeden z piłkarzy do Franciszka Smudy w trakcie przygotowań do Euro 2012 w austriackim Lienz. Usłyszał: „Nie martw się, w czerwcu będziesz chodził jak nigdy”. Piłkarz po turnieju opowiadał: „No, i k…a chodziłem. Nie miałem sił. Byliśmy zajechani”. (…) Engel nie zróżnicował przygotowań – wszystkich wrzucił do jednego worka. Trenowali po dwa razy dziennie z jednakowym obciążeniem. Obojętnie, czy jak Tomasz Wałdoch z Tomaszem Hajto, ktoś miał za sobą ciężki sezon w lidze, czy był rezerwowym. Bo wielki turniej kusi. Przedmeczowe zgrupowania trwają trzy-cztery dni. Piłkarze są w trakcie sezonu, przyjeżdżają na różnym poziomie zmęczenia i nim dobrze z trenerem porozmawiają – już trzeba grać i wracać do klubu. A przed wielkim turniejem selekcjoner wreszcie ma chwilę tylko dla siebie i drużyny. Jest czas na odpoczynek, ale i na pracę. I właśnie o tę ciężką robotę chodzi. W XXI wieku na wielkich turniejach Polskę prowadzili Engel, Paweł Janas, Leo Beenhakker i Smuda. Nigdy nie udało się wyjść z grupy. – Drugi wspólny mianownik: za dużo roboty w trakcie przygotowań – mówi Koźmiński.

ps3

Tym razem z Ekstraklasy czytamy o Lechu. Trudne zadanie Urbana.

Z dziesięciu ostatnich trenerów Kolejorza tylko trzem się udało wygrać pierwsze spotkanie ligowe. Bogusław Baniak wygrał z Tłokami Gorzyce 2:0, Franciszek Smuda z Wisłą Płock 3:2, a Jacek Zieliński z Piastem Gliwice 3:1. – Jestem optymistą. W Hiszpanii mamy takie powiedzenie: nowy trener, zwycięstwo pewne – mówi Urban, którego nie przeraża trudna sytuacja, w jakiej znalazł się Lech. (…) – W klubie oczekuje się sukcesów. Kibice są wymagający. Dobre rezultaty to dla nich za mało. Drużyna musi grać ładną piłkę – kończy trener Kolejorza.

Co jeszcze?
– Jagiellonia ma problem z kadrowiczami
– Filip Jagiełło odejdzie z Zagłębia?
– Cracovia nie przegrywa, gdy ma w składzie Deleu
– Śląsk dostanie 3 miliony za promocję miasta
– Zdaniem Marcelo, Głowacki nie powinien jeszcze kończyć kariery
– Duda i Jodłowiec narzekają na urazy

ps4

Natomiast Piast to kolekcjonerzy rekordów.

Lider z Gliwic pod względem liczby wygranych meczów na tym etapie rozgrywek w obecnym wieku dorównał Wiśle. Krakowianie tyle samo zwycięstw po 11 kolejkach mieli w 2000, 2004, 2007 i 2009 roku. Inni byli gorsi. Dla porównania: Legia do 9 wygranych w ubiegłym sezonie potrzebowała 14 spotkań, a zrobiła to przecież jako pierwsza w lidze. Piast w ekstraklasie jest zjawiskiem, nad którym głowią się eksperci. Nikt przecież nie zakładał, że gliwiczanie staną się maszynką do wygrywania. Owszem, dobrze zaczęli sezon, ale seria miała się szybko zakończyć. Nawet teraz mało komu przechodzi przez gardło twierdzenie, że jest to kandydat do mistrzostwa.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...