Generał Nawałka i jego ludzie wyszarpali awans na Euro. Kto po udanej kampanii zasłużył na odznaczenia, a kto na kilka szorstkich, żołnierskich słów? Kto został oddelegowany do cywila, a kto po eliminacjach jest kilka rang wyżej? Zapraszamy.
W RANDZE PUŁKOWNIKA
Robert Lewandowski (876 minut, 13 goli, 4 asysty)
Cytując klasyka, mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna, a po tym jak kończy. Szybka podróż w czasie: na początku eliminacji wyrzucano mu, że choruje na syndrom Warzychy, czyli w kadrze gra znacznie gorzej niż w klubie. Poważnie kwestionowano, czy to akurat on powinien być kapitanem, a nie na przykład Glik. Dzisiaj te sugestie są martwe, bezzasadne, a Lewego wychwalają nawet przekupki pod sklepem, bo nawet one wiedzą, że to nasz najlepszy piłkarz i kapitan pełną gębą. Ambasador polskiej piłki.
Fot. FotoPyK
Grzegorz Krychowiak (900, 2, 2)
Krychowiak w kadrze jest potworem. To monstrum straszące rywali nieustępliwością i mądrością gry w tyłach, ale też świetnym podaniem do przodu, umiejętnością efektywnego podłączenia się do akcji. W zeszłym sezonie w barwach Sevilli został wybrany do jedenastki sezonu La Liga, ale upieramy się: w kadrze potrafi pokazać się z jeszcze ciekawszej strony, jako gracz coraz bardziej wszechstronny w ofensywie. Dryblujący skutecznie Krychowiak przestał być zjawiskiem zaskakującym, prostopadłe podania w małym palcu. Jeden z liderów boiska i szatni.
Kamil Glik (810, 1, 1)
Skała. Glik w defensywie to jednoosobowy mur, facet, na którym można oprzeć całą linię obrony. Wokół niego mogą zmieniać się gracze, ale póki jest on, wiadomo, że będzie miał kto trzymać defensywę za mordę. Poza tym, że potrafi wiele, to imponuje też charakternością, którą zaraża wszystkich wokół siebie.
W RANDZE MAJORA
Arkadiusz Milik (745, 6, 6)
Zabójcza lewa noga, zmysł do gry kombinacyjnej, waleczność. Specjalista od cholernie ważnych goli: to on strzelił na 1:0 z Niemcami, to on wyrównał wynik ze Szkotami na Narodowym, to on rozbił defensywę Gruzinów, na którą przez cztery kwadranse nie mieliśmy sposobu. Gracz już absolutnie kluczowy, a pamiętajmy, że wciąż bardzo młody, do Euro może jeszcze się rozwinąć.
Kamil Grosicki (735, 4, 4)
Niektórych denerwuje, niektórzy nazywają go jeźdźcem bez głowy, który irytuje stratami, chaotyczną grą. Ale my widzimy co innego: na Grosiku można polegać. Nieważne z kim gramy, każdemu potrafi się urwać, coś samemu stworzyć. Wielokrotnie w trudnych chwilach był najlepszym z naszych. Jest jednym z pchających ofensywny wózek, czy to się komuś podoba, czy nie. Gdy mu żre, umiejętności pokazuje nieprzeciętne – przypomnijcie sobie choćby cudowną asystę z Niemcami na wyjeździe.
W RANDZE PORUCZNIKA
Krzysztof Mączyński (586, 1, 4)
Odkrycie eliminacji. Nawałka się na niego uparł i udowodnił, że miał rację. Krzysiek szczególnie w ostatnich dwóch meczach pokazał, na co go stać. Ze Szkotami był po Lewym pierwszym do nagrody MVP, z Irlandią popisał się kapitalną asystą. Te występy też sprawiają, że w nieco inny sposób spoglądamy na wcześniejsze, dostrzegając więcej dobrego.
Łukasz Fabiański (450)
Podzielili się z Wojtkiem strzeżeniem bramki i umówmy się: bronił pewnie. Śmiać się z niego za Szkocję nie wypada, bo co z tego, że wpuścił wszystko co leciało w bramkę, skoro były to strzały genialne, nie do obrony? Obsada klatki pozostaje pewnym punktem naszej reprezentacji.
Wojciech Szczęsny (360)
Bronił przed Fabianem i też spisywał się świetnie, ze szczególnym uwzględnieniem udziału w historycznym triumfie nad Niemcami. Powiedzmy sobie jasno: koszulkę z numerem 1 stracił przez zawirowania w klubie, a nie przez złe występy w kadrze.
Maciej Rybus (632, 0, 2)
Kolejny z graczy, którzy przeszli małą metamorfozę w oczach kibiców i ekspertów. Do Rybki przylgnęła łatka, że choć gra dużo, to nigdy nie zaliczył dobrego meczu. No więc jeśli jesteście zwolennikami takiej teorii spiskowej, to trzeba się już z niej wypisać: poradził sobie będąc wsadzonym na konia, czyli na lewą obronę z mistrzami świata na wyjeździe. Dziś postrzegamy go jako wszechstronnego zawodnika, poszerzającego wachlarz możliwości na lewej stronie.
Łukasz Piszczek (583, 0, 1)
Piszczu miał problemy z kontuzjami, to go nieco wyhamowało. Miewał gorsze dni, szczególnie w rywalizacji z Niemcami nie prezentował się za dobrze. Jednak bywał też podporą tej reprezentacji, z Irlandią zagrał jak profesor. Oby była to oznaka powrotu na stałe starego dobrego Piszczka.
Łukasz Szukała (732, 1, 0)
Stracił miejsce w składzie, ale nie odbierajmy mu zasług. 732 minuty na stoperze mówią same za siebie. Jasne, nie był może na tyle pewny, by ciągle nie trwała dyskusja nad ewentualnym zmiennikiem, ale też miał mrowie porządnych interwencji. Z nim na środku obrony pokonaliśmy Niemców bez straty bramki – o tym też trzeba pamiętać.
W RANDZE SIERŻANTA
Tomasz Jodłowiec (331, 0, 0)
Człowiek od czarnej roboty. Można go wpuścić do walki, ale też nie jest wyłącznie od przecinania akcji. Wiesz, że cudu nie zrobi, ale też nie zawiedzie. Przydatna jednostka.
Michał Pazdan (270, 0, 0)
Można się też spierać, że robi w tej armii za sapera – jeśli tak, to miał dużo szczęścia z Irlandią, że wybuch w konsekwencji błędu nie urwał mu łba. Ogółem jednak pewniejszy niż Szukał. Po tym jak Pazdan wskoczył do składu, skończyło się wielkie medialne poszukiwanie partnera dla Glika – wymowne, prawda?
Jakub Wawrzyniak (373, 0, 1)
Lata lecą, selekcjonerzy się zmieniają, żarty z Rumianego nie ustają, a on ciągle w grze. Może czas trochę go docenić? Zawsze widać, że zapieprza ile fabryka dała, zostawia serce na boisku.
Jakub Błaszczykowski (225, 1, 1)
Późno dołączył do drużyny i trzeba szczerze stwierdzić, że jeszcze nie zdążył wiele jej dać – asysta z Gruzją w momencie, gdy było pozamiatane, tak samo gol z Gibraltarem symboliczny z nieco innych przyczyn. Wierzymy jednak, że się rozkręci, od Olkowskiego z Irlandią był znacznie lepszy.
Artur Jędrzejczyk (186, 0, 1)
Pechowiec, bo przecież już się wydawało, że właśnie rozwiązał nasze odwieczne problemy z lewą obroną. Na pewno nie powiedział jednak jeszcze ostatniego słowa.
W RANDZE KAPRALA
Paweł Olkowski (384, 0, 0)
Olkowski grał całkiem sporo, Nawałka zna go dobrze, a dodatkowo przecież Paweł zbierał dobre noty w Kolonii. Powodów by na niego stawiać nie brakowało, niestety naszym zdaniem konsekwentnie zawodził. W obronie za często zdarzały mu się proste błędy, w ataku raził topornością nawet na tle drewnianych Irlandczyków.
ZAOPATRZENIOWIEC
Sławomir Peszko (164, 1, 0)
Pożartować ze Sławka łatwo, powiedzieć, że miał kto skoczyć taksówką po zaopatrzenie na imprezę, ale bramki z Irlandią nikt mu nie odbierze.
KAPELAN
Sebastian Mila (135, 2, 0)
Obecnie maskotka, człowiek od robienia dobrej atmosfery, a od biedy kimś takim w armii jest kapelan. Jego nagły wyskok formy zeszłej jesieni można podciągnąć pod interwencję sił nadprzyrodzonych.
STARSZY SZEREGOWY
Karol Linetty (94, 0, 0)
Nie zagrał wiele, ale jednak widać, że Nawałka nie tylko wiąże z nim nadzieje, ale też ma na niego pomysł. Kluczowe podanie przy golu pieczętującym awans na Euro, ogółem dobry mecz z Irlandią – tym udowodnił, że warto w niego inwestować.
SZEREGOWI
Waldemar Sobota (101, 0, 0)
Odesłany przed telewizor. Trzy mizerne występy, w każdym bez błysku. Odstawiony bez żalu.
Piotr Zieliński (24, 0, 0)
Niespełniona nadzieja eliminacji. Talent, wcześniej mający obiecujące mecze nawet w roli playmakera, regularnie grający w Serie A, ale tej kadrze w zasadzie nie pomógł.
Bartosz Kapustka (28, 1, 0)
Bramka w debiucie z Gibraltarem. Młody, zdolny, świeża krew w kadrze, powinien zostać solidnie przetestowany w sparingach.
Mateusz Klich (71, 0, 1)
Był taki moment, że na Klicha się czekało. Weź chłopie znajdź klub, w którym będziesz grał i wracaj do kadry – mówiono. No więc dziś już się raczej tak nie mówi.
Filip Starzyński (12, 0, 1)
Zapomnieliście, że miał epizod w eliminacjach, prawda?
CYWILE
Michał Kucharczyk (2, 0, 0)
Więcej czasu spędził na video “Łączy nas piłka” niż na boisku.
Marcin Komorowski (1, 0, 0)
Najpierw nie ufał mu Nawałka, potem przypałętały się kontuzje. Pechowiec, bo przecież nie gra na najlepiej obsadzonej pozycji, a jednak jakoś przebić się nie mógł.
Michał Żyro (1, 0, 0)
Nikt nie płacze, że nie grał więcej.
Thiago Cionek (0, 0, 0)
Dziesięć razy na ławce, bez minuty na boisku. I bardzo dobrze. Choć nasze zdanie znacie, tylko zajmuje miejsce w szatni.
Artur Boruc (0, 0, 0)
Przegrał walkę o skład, ale mieć takiego trzeciego bramkarza to duży komfort. Wiesz, że w przypadku katastrofy nie wchodzi byle kto, tylko fachowiec nie gorszy od tych, którzy są przed nim.