Los rozdał dziś kolejne dwa bilety na Euro 2016, chociaż umówmy się, że wygrane z Luksemburgiem i San Marino nie były najtrudniejszymi zadaniami, z jakimi mierzyli się Hiszpanie i Szwajcarzy. Jedni stuknęli czwórkę, drudzy siódemkę do zera, ze spokojem i na chłodno odmeldowując wykonanie zadania.
Piłkarzom Vicente Del Bosque wystarczał remis, ale… bądźmy poważni. Luksemburg ograliby nawet po tygodniowej balandze. Dwa razy Paco Alcacer i dwa razy Santi Cazorla. Wygrana okazała, kibice na Estadio Las Gaunas zadowoleni, ale w gorszym humorze są sztaby Juventusu i Manchesteru City. Kontuzji doznali Alvaro Morata i David Silva. Szczególnie źle wyglądała sytuacja tego pierwszego. Dziennikarze podejrzewali nawet złamanie kości strzałkowej, ale lekarze taką ewentualność szybko wykluczyli. Hiszpan prawdopodobnie będzie pauzować w meczu z Interem, ale do zdrowia powinien wrócić w miarę szybko.
Hiszpańska prasa dziś do turnieju pochodzi raczej z optymizmem. Ich zdaniem duchy ostatniego mundialu, zakończonego kompletną, ale to kompletną klapą, już dawno odleciały w nieznane. Drużyna jest nowa, odświeżona, pełna perspektywicznych, głodnych sukcesu piłkarzy. Grupę, trzeba przyznać, wygrali efektownie, ale wpadkę ze Słowacją zaliczyli.
W jeszcze lepszym stylu awans klepnęli Szwajcarzy, zabawiając się z chłopakami z San Marino. Ogólnie jednak awans wywalczyli w stylu znacznie gorszym, bo po trzech porażkach – dwóch z Anglią i jedną ze Słowenią. Po meczu z jedną z najsłabszych europejskich reprezentacji Granit Xhaka stwierdził jednak, że są jedną z najlepszych drużyn na świecie. Cóż, pogratulować optymizmu. Prasa wytyka Vladimirovi Petkoviciowi, że jego reprezentacja nie jest tak dobra, jak ta Ottmara Hitzfelda. Napisali też, że na mistrzostwa Europy awansowali wbrew wielu prognozom. To ciekawe komu innemu z tej grupy miałoby się udać. Słowenii? Estonii? A może Litwie? Strata do pierwszych Anglików jest jednak monstrualna i wynosi dziewięć punktów. Inna sprawa, że Wyspiarze dziś stuknęli Estonię i jeśli na koniec objadą Litwę, to eliminację zakończą z kompletem wygranych.
Działo się też na pozostałych boiskach. Na przykład taka Austria, chyba największe obok Islandii i Irlandii Północnej zaskoczenie tych eliminacji. Dziś na wyjeździe pokonali Czarnogórę (3:2), co nigdy nie jest sprawą łatwą i najprawdopodobniej awansują jako drużyna niepokonana. Różnica polega na tym, że Austriacy nie trafili na ogórkową grupę. Przed startem eliminacji widziano ich co najwyżej w barażach. Lepszą przyszłość wróżono chociażby Rosji, Szwecji czy nawet Czarnogórze. Tym czasem wygrywają grupę i to z gigantyczną przewagą.
Szanse na awans ma jeszcze mnóstwo drużyn. Nawet Słowacja, która dziś wtopiła z Białorusią (0:1). Tyle samo punktów ma Ukraina. Zaskakująco wysoko stoją też akcję Węgrów, którzy prowadzą w klasyfikacji drużyn z trzeciego miejsca, a jeśli wygrają z Grecją, to awansują bezpośrednio z drugiej pozycji. Coś czujemy, że jeszcze niejeden kraj w przyszłym roku dostanie okazje przypomnienia o swoim istnieniu na mapie europejskiej piłki.