Większość pozycji w podstawowej jedenastce reprezentacji Polski jest obsadzonych lub Adam Nawałka ma spore pole manewru. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że dwa miejsca w ataku zarezerwowane są dla pary Lewandowski-Milik. Na skrzydłach też względny spokój, bo w ostatnich meczach kadry świetnie wyglądał Grosicki, natomiast mocne wejście w Fiorentinie zanotował Jakub Błaszczykowski. W środku pola, o miejsce obok Krychowiaka walczą Jodłowiec, Mączyński i Linetty, a w środku obrony, o miejsce obok miejsce obok Glika, wreszcie zdrowy Pazdan i wreszcie trochę grający Szukała. Na prawej stronie defensywy mamy Piszczka i Olkowskiego, a w bramce całą grupę klasowych golkiperów. Gdzie więc jest problem? Tam gdzie zawsze, czyli na lewej obronie.
Pozornie Adam Nawałka ma sporo wariantów, bo aż cztery. Nie jest to jednak klasyczny kłopot bogactwa, bo każda kandydatura pozostawia sporo do życzenia. Kto może zagrać ze Szkocją na lewej stronie defensywy?
Maciej Rybus (w el. ME na lewej obronie: 3 mecze, 270 minut)
To chyba najbardziej naturalny kandydat, a przed miesiącem wydawało się nawet, że Nawałka znalazł długoterminowe rozwiązanie odwiecznego problemu kadry. Rybus grał w klubie na lewej obronie, a umiejętność gry na tej pozycji potrafił potwierdzić także w meczach reprezentacji. Problem zrobił się później, bo „Rybka” przestał występować regularnie w Tereku, gdzie na pięć meczów ligowych trzy rozpoczął na ławce. Poza tym reprezentant Polski przestał też grać w linii obrony, tylko był rzucany po obydwu skrzydłach, a nawet trafił na środek ataku. Tu nie jest więc tak, jak u Artura Jędrzejczyka, którego Nawałka przesuwał z prawej obrony, bo „Jędza” co tydzień w lidze jednak bronił. A Rybus w ostatnim czasie bardziej skupia się na atakowaniu bramki rywala i kontekście występów na lewej obronie zwyczajnie może mu zabraknąć ogrania.
Artur Jędrzejczyk (w el. ME na lewej obronie: 3 mecze, 186 minut)
No to może Jędrzejczyk, który był zeszłorocznym odkryciem Nawałki, i który tak dobrze wyglądał w pierwszym meczu ze Szkocją? Pamiętajmy, że to właśnie Artur zaliczył kapitalną asystę przy golu Milika na 2:2 i w sumie nie mielibyśmy nic przeciwko, żeby taki scenariusz powtórzył się w Glasgow. Wydaje się, że po kontuzji „Jędzy” nie ma już śladu, a w Krasnodarze zaczął w miarę regularnie grać. We wrześniu zagrał w trzech z czterech meczów w lidze, w tym w dwóch od początku do końca, a do tego dołożył jeszcze pełne 90 minut w Pucharze Rosji. Rzecz jasna były to występy na prawej obronie, ale – jak już wspominaliśmy w kontekście Rybusa – chyba łatwiej zmienić stronę defensorowi, niż przekwalifikować ofensywnie grającego skrzydłowego.
Jakub Wawrzyniak (w el. ME na lewej obronie: 3 mecze, 264 minuty)
No to może Wawrzyniak, u którego przynajmniej nie ma wątpliwości, że to nominalny lewy obrońca? Kuba ma już 32 lata na karku, a w reprezentacji dosyć regularnie grywa od ośmiu lat. I mniej więcej od ośmiu lat słyszy, że z lewą stroną defensywy jest problem. On jednak wydaje się być nie do zdarcia i zawsze jakiś poziom gwarantuje. Pamiętajmy, że to on zagrał 84 minuty w historycznym meczu z Niemcami i nie zawiódł. Kiedy trzeba, potrafi się zmobilizować i dać drużynie coś od siebie. Z drugiej strony, prochu już nie wymyśli, a dla niektórych to chodząca bomba zegarowa. Czy w kontekście meczu w Glasgow stać nas na takie ryzyko?
Łukasz Piszczek (w el. ME na lewej obronie: 0 meczów)
Na ostatniej prostej pewien pomysł Nawałce podsunął trener Borussii Dortmund, Thomas Tuchel, który – nie przejmując się brakiem ogrania czy niewielką w ostatnim czasie liczbą minut – wystawił Piszczka na lewej obronie. I to nie przeciw jakimś ogórkom, ale na Bayern w Monachium. A chyba nikt nie ma wątpliwości, że to jednak wyższy poziom trudności, niż reprezentacyjne starcia w Glasgow i w Warszawie. Przy takim wariancie na prawej stronie obrony można wystawić grających na tej pozycji w klubach Olkowskiego czy Jędrzejczyka. Problemem Piszczka jest jednak fakt, że sam mecz z Bayernem nie potwierdził, że takie posunięcie ma jakąkolwiek rację bytu. Co prawda był to występ na piątkę, ale chyba nie o tym Łukasz marzył:
***
Adam Nawałka ma z czego wybierać, chociaż nie jest to kłopot bogactwa, o jakim każdy trener marzy. Wszystkie kandydatury mają swoje „ale”, a najbliżej pierwszej jedenastki mimo wszystko zdaje się być Rybus. Nie mamy jednak wątpliwości, że selekcjoner chętnie zamieniłby całą czwórkę na jednego pewniaka, który pozwoliłby mu skupić się na innych problemach.
Fot. FotoPyk