Poniedziałkowa prasa zwraca uwagę nie tylko na to, co wydarzyło się w weekend – Super Express np. sugeruje koniec Macieja Skorży w Lechu – ale również reprezentację Polski. Kadra Nawałki za awans dostanie ponad dziesięć milionów złotych.
FAKT
Od dziś zaczynają się wielkie medialne przygotowania do czwartkowego meczu. Polacy grają o 10 milionów.
Ponad 10 milionów złotych zarobią piłkarze Adama Nawałki (58 l.). Pod jednym warunkiem: musza awansować do finałów mistrzostw Europy. Wcześniej ustalenia były inne. Władze PZPN obiecywały zawodnikom 3 mln złotych do podziału za sam udział w eliminacjach, co wiązało się z użyczeniem ich wizerunków na potrzeby marketingowe kadry. Kolejne 5 milionów mieli dostać po awansie, zatem za zakwalifikowanie się do Euro 2016 należało im się łącznie 8 mln do podziału na całą drużynę. (…) – Piłkarze nam zaimponowali, bo wynagrodzenia na zasadzie „wszystko albo nic” zaproponowali jeszcze przed startem kwalifikacji. W ten sposób pokazali, że są mocni i naprawdę wierzą w awans – mówi nam jeden ze związkowych działaczy.
Poza tym:
– Kadrowicze mają się zregenerować i wyciszyć
– Czerczesow obejrzał Legię w Warszawie
– Pasiasta egzekucja na Lechu
– W Gliwicach bili się nie tylko o piłkę
– Mandrysz broni Nowaka
– Korona u siebie nie wygrywa
Nic ciekawego, naprawdę. Jest też tekst o… „bramkowym potworze, który nadal pożera”. Czyli Lewandowski nie zwalnia tempa.
Bayern Monachium wygrał prestiżowy mecz na szczycie Bundesligi z Borussią Dortmund aż 5:1. Robert Lewandowski (27 l.) dwukrotnie pokonał byłych kolegów. (…) Niemieckie media zapowiadały spotkanie na Allianz Arena jako starcie dwóch najlepszych obecnie łowców goli w Bundeslidze: lidera strzelców Lewandowskiego i Pierre-Emericka Aubemeyanga (26 l.), wicelidera. Polak, wbijając Wolfsburgowi pięć bramek w dziewięć minut, stał się strzelcem najszybszego hat-tricka, czteropaka i pięciopaka w historii ligi. Gabończyk przed tygodniem też ustanowił rekord – stał się pierwszym piłkarzem w historii Bundesligi, który zdobywał bramki kolejno w pierwszych siedmiu meczach sezonu.
Dodamy od siebie: wczoraj dorzucił też w ósmym. Aha, to określenie „bramkowy potwór” jest autorstwa dziennikarzy Bild am Sonntag.
RZECZPOSPOLITA
Pasjonująca piłkarska niedziela, czyli wieczór jak z bajki. Gdyby kogoś ominęły wczorajsze wydarzenia – odnotujmy.
To już niemal tradycja. W ubiegłym sezonie Robert Lewandowski trafiał w trzech z czterech meczów ze swoją byłą drużyną. Trafił i w niedzielę. W swoim ulubionym momencie, czyli tuż po przerwie. Najpierw wykorzystał długie podanie od Jerome’a Boatenga (na 3:1), potem dośrodkowanie Mario Goetzego (na 4:1). Oby wspaniała strzelecka seria polskiego napastnika (12 bramek w 13 dni) nie skończyła się w najbliższych spotkaniach eliminacji Euro 2016 ze Szkocją i Irlandią. (…) Bayern ucieka Borussii, powiększył przewagę do siedmiu punktów. Jeśli nie dopadnie go żaden kryzys, to może być najnudniejszy sezon Bundesligi. Tylko tydzień z pozycji lidera Premiership cieszył się Manchester United. W Londynie przeżył szok. Już po siedmiu minutach prowadzenie Arsenalowi dał Alexis Sanchez, po chwili na 2:0 podwyższył Mesut Oezil, a na deski Czerwone Diabły posłał kilkanaście minut później Sanchez. Ciężko było uwierzyć, że ten sam zespół, który parę dni temu został upokorzony w Lidze Mistrzów przez Olympiakos Pireus, w niedzielę wbił United trzy gole. Pierwszy raz od 14 lat. Przystawka do dania głównego w Anglii, czyli derby Liverpoolu, smakowała nieco gorzej. Tylko dwie bramki i podział punktów nie zadowoliły chyba nikogo. Ciekawe, ile prawdy jest w tym, że Juergen Klopp przerwie urlop i zastąpi w Liverpoolu Brendana Rodgersa? Z posadą pożegnał się już Dick Advocaat, zostawia Sunderland na dnie tabeli.
Stefan Szczepłek analizuje z kolei ligową kolejkę: Berg już spakowany.
Jagiellonia przegrywa w Białymstoku z Lechią, co daje do myślenia. Michał Probierz jest jednym z tych polskich trenerów, w których pokładam największe nadzieje. Ale widzę, że jak tak dalej pójdzie, dołączy on do tej grupy znanych osób, które przyznały się publicznie, że cierpią na depresję. Zawód trenera, podobnie jak dziennikarza, sprzyja tej chorobie. Trener firmuje, ale nie na wszystko ma wpływ. Oczywiście mecz może się nie udać, za tydzień wszystko wróci do normy. Jednak Jagiellonia przegrała drugi raz z rzędu, a piąty w sezonie. To niby nic, ale dotyczy drużyny, o której kibice mieli prawo sądzić, że ustabilizuje się na przyzwoitym poziomie. Tak się nie stało, wyobrażam sobie, co musi przeżywać Michał Probierz, który ma prawo czuć się lepszy od innych trenerów, jednak zbyt często wyniki Jagiellonii o tym nie świadczą. Jak wiadomo, środowisko trenerskie dalekie jest od jedności i solidarności, pełno w nim zawiści i porachunków. Kiedy więc wygrywa Pogoń, to trenerzy lubią przypominać, że prowadzi ją trener zwany „711″. Sam na to zapracował i opinia się za nim ciągnie. Ale Pogoń wygrywa przecież nie dlatego, że Czesław Michniewicz lubił sobie podzwonić akurat do tej osoby, której powinien unikać. Wygrywa, bo gra nieźle, a na ligę, w której każdy może pokonać każdego, to wystarczy.
Nic specjalnego. Lecimy dalej.
GAZETA WYBORCZA
Poniedziałkowe wydanie zazwyczaj wypada najlepiej. Zaczyna Wojciech Kuczok tekstem zatytułowanym Mizdrzostwa Polski?
Tymczasem jednak przewidywane przez mnie tradycyjne żenady czwartkowe stają się faktem, a jedyne, co nam pozostaje po występach klubów w Europie, to pocieszanie się memami. Ten o Lechu ucieszył mnie najbardziej: “Odpuszczamy mecze, żeby skupić się na treningach”. W Warszawie mogą się jeszcze pocieszać zmianą trenera. Piłkarze tyle się nasłuchali strasznych rzeczy o Czerczesowie, że podjęli walkę z Napoli i kto wie, jak by się to skończyło, gdyby nie kolejny awangardowy manewr Berga, który postanowił taktycznie posadzić najlepszego napastnika na ławie. Wreszcie mamy jakiś ewidentny minus manity Lewandowskiego – trenerom zaczęło się wydawać, że im dłużej snajper w formie posiedzi na ławce, tym bardziej się potem wyżyje na rywalach.
Trochę zagranicy:
– Wymarzony upadek Mourinho
– Krychowiak uniewinniony
– Sepp Blatter upada powoli
Jagiellonia wiecznie w budowie.
Jagiellonia przechodzi dziś kolejną przebudowę. Odbywa się ona na podobnej zasadzie jak te w ubiegłych latach. Za pozyskanie Konstantina Vassiljeva, Piotra Grzelczaka czy Piotra Tomasika białostoczanie nie dali nawet złotówki. Niewielkie pieniądze kosztował Jacek Góralski wyciągnięty z I-ligowej Wisły Płock czy Łukasz Sekulski z II-ligowej Stali Stalowa Wola. Więcej, bo po 200 tys. euro, trzeba było zapłacić za Alvarinho i Fedora Cernycha. Po zmianach Jagiellonia nie gra najlepiej, ma za sobą trzy porażki z rzędu (dwie w lidze i jedną w Pucharze Polski). Problemem jest skuteczność. Ale nie ma już w zespole strzelców 45 goli z 59 zdobytych w ubiegłym sezonie.
Spodziewaliśmy się czegoś więcej, a to właściwie wyciągnięcie historii transferów Jagi. Nic więcej. Obok Przemysław Zych pyta: Za co wyleci Berg?
Legia zwalnia Henninga Berga, chociaż norweski trener zrealizował cztery z pięciu celów podczas 22-miesięcznej kadencji (mistrzostwo 2014, faza grupowa Ligi Europy 2014 i 2015, Puchar Polski 2015). Przegrał tylko tytuł w 2015 r. Pomimo wywalczenia zdecydowanie największej w całej lidze liczby punktów i rekordowego bilansu w Europie (16 wygranych w 22 spotkaniach, rok temu Legia przez 664 minuty nie straciła gola). Jeśli duży obrazek broni Berga, to co można zobaczyć, gdy się do Legii przyłoży lupę? Paliwo do rozmów o zwolnieniu daje ostatni wycinek jego kadencji. Legia wiosną straciła tytuł mistrzowski, a w obecnym sezonie byłaby w dolnej części tabeli, gdyby wziąć pod uwagę wyniki od 7 sierpnia. (…) Szefowie Legii zebrali od piłkarzy sporo informacji o braku porozumienia z trenerem, które ich zaalarmowały. Norwegowi zarzucono nie najlepsze zdolności motywacyjne i rosnące trudności z dotarciem do zawodników. Berg był np. w konflikcie z Dušanem Kuciakiem, odkąd w marcu odsunął go od składu, nie wyjaśniając dlaczego. Rosnącą irytację wywoływało to, że Berg ciągle kontestuje decyzje członków sztabu medycznego, których zastał w klubie. Coraz mniej było w Legii osób, które chciały z nim współpracować. I to nie tylko wśród piłkarzy.
SUPER EXPRESS
Pierwsze dwie strony to ekstraklasowe relacje. Piast wygrywa szósty mecz z rzędu u siebie, a Superak uderza odważnie: idą na mistrza. Tymczasem mistrz dostał pięć pasów. To koniec trenera Macieja Skorży w Lechu? Wydaje się , że tak, bo po kolejnej bolesnej porażce dziś trener powinien pożegnać się z pracą w Poznaniu.
Krychowiak zdeptał Barcelonę, czy zmiażdży Szkocję?
Grzegorz Krychowiak (25 l.) przyjeżdża na zgrupowanie kadry w doskonałym humorze. Polak w sobotę pokonał wielką Barcelonę 2:1, a teraz chce to samo zrobić ze Szkotami. Mecz, który może zadecydować o naszym awansie na Euro, czeka nas już w czwartek. (…) – Rok temu nikt go nie znał, wszyscy zachwycili się jego mocnym wejściem do ligi hiszpańskiej. Teraz wiadomo, czego się po nim spodziewać i trudniej mu zaskakiwać innych. Ale jestem z niego zadowolony, choć wiadomo, że może grać lepiej – mówi o Krychowiaku Emery. Co do meczu z Barcą, to reprezentant Polski dostał od dziennika „Marca” notę „6”, czyli „nieźle”.
Za kratkami najbardziej brakowało mi Legii – mówi Maciej Dobrowolski po czterdziestu miesiącach spędzonych bez wyroku w areszcie.
Nie żałujesz kontaktu z Haniorem?
– Nigdy nie wyparłem się tego, że jechaliśmy razem do Holandii. Ale nie mam nic wspólnego z żadnymi historiami narkotykowymi. Przecież ja wtedy pracowałem na normalnej umowie w firmie deweloperskiej, nie miałbym czasu na takie rzeczy. Chciałbym nawet poddać się badaniu wariografem, aby udowodnić, że to, co mówił „Hanior”, to głupoty.
W jakiś sposób odliczałeś sobie czas do wyjścia?
– Czytałem książki, żyłem normalnie. Pomagało mi w tym wsparcie mojej rodziny, moich braci legijnych. Miałem ustalony termin ślubu, ale jak mnie zatrzymano, odeszła ode mnie narzeczona. Być może nie była mi pisana. Najbardziej brakowało mi Legii. Śmiałem się nawet, że będąc na wolności, na mecze Legii jeździłem po największych wsiach. A za kratami o zdobyciu przez „wojskowych” mistrzostwa Polski dowiedziałem się z paska w jednym z kanałów informacyjnych.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Lewy straszy Szkotów.
Cel Polaków jest taki, by zapewnić sobie awans już w Glasgow.
Presja? Jesteśmy spokojni i przygotowani na wszystkie scenariusze – mówi selekcjoner Adam Nawałka przed najważniejszym tygodniem reprezentacji Polski w tym roku. Mecze ze Szkocją (w czwartek, 8 października) i Irlandią (niedziela, 11 października) kończą grupową rywalizację biało-czerwonych w eliminacjach mistrzostw Europy. Plan na batalię w Glasgow? Podobny jak na Niemców. Mamy zdominować zawodników Gordona Strachana w środku pola.
Czerczesow przejmuje Legię, czyli pięć rzeczy, które trzeba wiedzieć.
1. Lubi pracować z Polakami
2. Trener ze starej szkoły
3. Nie patrzy na nazwiska
4. Alkohol i papierosy surowo zakazane
5. Ofensywna i dynamiczna gra
Przerzucamy kolejne strony z relacjami… Dopiero Łukasz Olkowicz pisze o różnym losie posiłków z zaplecza.
Autor wśród transferowych strzałów w dziesiątkę wymienia Krzysztofa Janusa, Jacka Góralskiego, Mateusza Szczepaniaka, Jakuba Czerwińskiego i Grzegorza Piesio. Tymi, którym należy dać jeszcze czas, są Denis Popovic, Bartosz Jaroch, Miłosz Przybecki, Wołodymyr Kowal i Bartosz Kopacz. Ale dla Michała Markowskiego czy Mateusza Janeczki to już za wysokie progi. Wśród kolejnych kandydatów już wymienia się: Rafała Pietrzaka, Jakuba Araka, Michała Nalepę, Grzegorza Goncerza oraz Irakli Meschię.
A Drągowskiemu puściły nerwy
– Tematu już nie ma. Sprawa została wyjaśniona przez zawodników – mówi trener Jagiellonii Michał Probierz. – Ogólnie uważam, że Bartkowi trzeba dać trochę spokoju. W ostatnich miesiącach dużo o nim mówiono i pisano. Musi odpocząć, żeby zebrać myśli i się odbudować – dodaje szkoleniowiec. Nastolatek sam wie, ze przesadził. Napisał o tym na swoim Facebooku w oświadczeniu: „Przepraszam Jonatana, całą drużynę, trenera i kibiców za impulsywne zachowanie. Mocno przeżyłem porażkę i niestety nie zapanowałem nad emocjami. Jest mi bardzo przykro. W piątek przegrałem dwa razy i mogę się tylko wstydzić. Obiecuję wyciągnąć wnioski”.