Transfer do FK Ufa był dla niego pocałunkiem śmierci. Wyjeżdżał z Ekstraklasy jako jedna z największych gwiazd ligi i jeden z najlepszych techników. Jako piłkarz, który robi różnicę i potrafi wyczarować coś z niczego. W Rosji przepadł zupełnie, a potem – już po powrocie – też nie mógł się odkręcić. Ale teraz – chyba można już to odtrąbić – wrócił stary dobry Akahoshi. Wrócił ten „Aka”, na którego z przyjemnością przychodzi się na stadion. I to wrócił jako snajper pierwszej klasy, bo po 28 kolejkach bez gola teraz wbił trzy sztuki w dwóch meczach. Oto piłkarz idealnie skrojony na naszą ligę – za słaby na poważniejsze rozgrywki, ale wybijający się ponad poziom Ekstraklasy.
Dwie akcje bramkowe – dwa trafienia. Oto bilans Japończyka z dzisiejszego meczu, choć trzeba oddać, że pierwszy gol – po naprawdę ładnej asyście Listkowskiego – padł ze spalonego. Sędzia Krasny, czyli główny antybohater spotkania wpłynął w ten sposób na wynik spotkania, bo właśnie od tej bramki gra uległa totalnej zmianie. Ruch, który do tego momentu całkiem sensownie klepał w okolicach karnego, zupełnie stracił rezon, za to Pogoń niemal perfekcyjnie zorganizowała się w obronie i zamknęła wszystkie możliwości rozegrania. Świetny mecz, chyba nawet jeden z lepszych karierze, rozegrał zwłaszcza Matras, który z kompletnego przeciętniaka zaczyna wyrastać na jednego z najrówniejszych defensywnych pomocników ligi. Razem z Murawskim doskonale opanowali dyktowanie tempa gry.
Pogoń dzięki temu zwycięstwu wciąż pozostaje niepokonana. Dziwi to tym bardziej, że – choć brzmi to absurdalnie – pół składu jest tam w przeciętnej formie. Wciąż brakuje poważnych skrzydłowych (może poza Frączczakiem, który na każdej pozycji wygląda nieźle), boczni obrońcy niewiele dają w ofensywie, bramkarz jest taki sobie… Cała podstawa to duet stoperów. Fojut-Czerwiński są bezwzględnie najlepszą parą środkowych obrońców w lidze i kwestią czasu wydają się powołania do kadry. To w ogóle jakiś ewenement – Czerwiński, który debiutuje w Ekstraklasie, rozegrał w niej komplet minut i do tej pory nie przegrał. Dla Pogoni były stoper Niecieczy stanowi niemal talizman. Podobnie zresztą jak Fojut, któremu – o czym chyba już nawet pisaliśmy – przed nazwiskiem wypada dopisać „prof”.
O tym, jak bardzo wynik zależy od stoperów, wiedzą zresztą w Chorzowie. Tam cała defensywa – nie licząc Konczkowskiego – to zupełna rozsypka. Grodzicki może wyglądać nieźle, ale co z tego, skoro po pierwsze – wylatuje za dwie żółte kartki, po drugie – gra z podejmującym 100 procent złych decyzji Szyndrowskim i Cichockim, czyli aktualnie najgorszym obrońcą na świecie. Ta trójka – wsparta dość nieoczekiwanie przez Urbańczyka – dokłada dziś sporą cegiełkę do zwycięstwa Pogoni. I do trzeciej z rzędu porażki Ruchu.
Fot. FotoPyK