Reklama

Michał Żewłakow: Do LM brakuje nam jakości piłkarskiej

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

26 września 2015, 08:44 • 8 min czytania 0 komentarzy

– Ja myślę, że jeszcze nie. Ciągle jesteśmy klubem, który może zaskoczyć w Lidze Europy, ale do Ligi Mistrzów brakuje nam jeszcze jakości piłkarskiej. Bo mi nie chodzi o to, byśmy tylko znaleźli się w Champions League, ale w niej grali, powalczyli. Nie wiem, czy lepiej 6 razy w grupie dostać w bańkę i wracać jako autsajder – mówi Michał Żewłakow w rozmowie z Przeglądem Sportowym.

Michał Żewłakow: Do LM brakuje nam jakości piłkarskiej

FAKT

W Lechu nadal ufają Skorży.

Image and video hosting by TinyPic

Zaufanie szefów go napędza! Trener Lecha Maciej Skorża (43 l.) czuje wsparcie zarządu klubu i bardzo chce się odpłacić wyprowadzeniem zespołu z kryzysu. – Bardzo mnie to motywuje – mówi szkoleniowiec. (…) Do tego potrzebne jest pokonanie Górnika. A to pozwoli wydostać się z ostatniego miejsca w tabeli. – Według mnie, Skorża powinien pracować dalej – uważa były trener Lecha Jerzy Kopa (72 l.). – Trener wie doskonale, że w piłkę nie gra się na płaskim. I jak ktoś znajdzie się na górze, to potem musi z niej choć na chwilę zejść.

Reklama

W ramkach:
– Lech ma zamknięty stadion na Fiorentinę
– Kasprzik wygrał z Przyrowskim i Janukiewiczem
– Lechia ostro zasuwa na treningach
– Podoliński nawołuje do ciężkiej pracy

A Bartosz Kapustka nie chce za granicę.

Bartosz Kapustka (19 l.) nie spieszy sie z wyjazdem za granicę. – Wyciągnął wnioski z tego, co się stało z Mateuszem Klichem i Sebastianem Stebleckim – mówi prezes Cracovii Janusz Filipiak (63 l.). Jeśli Kapustka chciałby jak najszybciej wyfrunąć z ekstraklasy, to miał dobrą ku temu okazję. Jego dotychczasowy kontrakt wygasał wraz z zakończeniem przyszłego roku, więc w czerwcu 2016 mógłby podpisać umowę z innym klubem. Nie skorzystał z tej furtki i właśnie przedłużył kontrakt z szefami Pasów.

Image and video hosting by TinyPic

Ligowe relacje pomijamy, tymczasem Lewy kończy pierwszą setkę.

To może być kolejny wspaniały dzień dla Roberta Lewandowskiego (27 l.). Napastnik Bayernu, który we wtorkowym meczu z VfL Wolfsburg (5:1) zachwycił cały świat, strzelając pięć goli w dziewięć minut, tym razem może dołączyć do elitarnego grona piłkarzy Bundesligi, którzy zdobyli co najmniej 100 bramek. Lewandowski ma po spotkaniu z Wilkami 99 goli w niemieckiej ekstraklasie. W spotkaniu siódmej kolejki z 1.FSV Mainz 05 musi więc raz pokonać bramkarza rywali.

Reklama

GAZETA WYBORCZA

Przed momentem było trochę o Lewym w Dzień Dobry TVN, dlaczego ma nie być i w prasie? Odyseja kosmiczna 2015. Zza monitora wyglądają Rafał Stec i Michał Szadkowski.

Image and video hosting by TinyPic

Futbol takiego wyczynu jeszcze nie widział, ale gdyby dokonał go ktoś inny, w innym meczu, dostarczyłby zaledwie ciekawostki, która pożyje parę chwil, by na zawsze zginąć w archiwach kolekcjonerów piłkarskich statystyk. Poprzedniego rekordzisty Jermaina Defoe – na wbicie pięciu goli potrzebował aż 36 minut, oto skala wtorkowego osiągnięcia! – nikt nie pamięta, tak jak nikt nie pamięta tłumu sportowców, którym zdarzył się incydentalny odlot w inny wymiar. Arcydzieło z Monachium przetrwa, bo powstało nie podczas byle meczu, lecz podczas meczu szlagierowego, i to w gwiazdorsko obsadzonej Bundeslidze, w której napastnika usiłują powstrzymać najdoskonalsi obrońcy. Arcydzieło przetrwa, bo Lewandowski w pojedynkę rozszarpał wicemistrza Niemiec. Przetrwa, bo podpisał je bohater mistrza Niemiec, najsilniejszego obok Barcelony i Realu Madryt futbolowego klubu na świecie. I nie było wyrwanym z kontekstu ekscesem, lecz kolejną kulminacją fantastycznej kariery – Lewandowski to piłkarz unikatowy również dlatego, że niemal nie wpada w kryzysy, wykonuje kolejne skoki w przód bez zrobienia choćby kroczku w tył, każdy sezon jest dla niego oszałamiającym sportowym awansem. (…) Rok 2008, dzwoni Zbigniew Boniek do Cezarego Kucharskiego: – Kto to jest ten Lewandowski? – Piłkarz, będzie lepszy od ciebie – odpowiada Kucharski. Zauważył go rok wcześniej w drugoligowym Zniczu Pruszków, przekonał mamę, że najlepiej pokieruje interesami syna. Iwona Lewandowska wspomina, że inni agenci obiecywali „pieniądze, mieszkania i dziewczyny”, ale ona wolała byłego piłkarza Legii i reprezentacji Polski, z którą poleciał na mundial w 2002 r. Kucharski miał na Roberta pomysł. Od początku przekonywał, że odkrył skarb, że jego klient podpisze kontrakty z najsilniejszymi klubami Europy, że będzie wart dziesiątki milionów euro. A mówił o chłopcu, który nawet w prowincjonalnym Pruszkowie nie uchodził za najzdolniejszego i który został wykopany z Legii Warszawa. W najbogatszym polskim klubie spędził rok – strzelił nawet pięć goli rezerwom Polonii w Pucharze Prezydenta Warszawy, potrzebował na to jeszcze aż 32 minut – ale później doznał kontuzji i został skreślony jako mało perspektywiczny.

RZECZPOSPOLITA

W sobotnim wydaniu krótki tekścik… o napastniku Bayernu. Dał nam przykład Lewandowski.

Pięć bramek w dziewięć minut… To nic, że Robert Lewandowski gra w niemieckim klubie, to nic, że strzela bramki w niemieckiej lidze – dziś jest polskim bohaterem. Do tej roli zresztą świetnie się nadaje. Nie robi wrażenia zapatrzonego w siebie, wręcz przeciwnie, wciąż sporo w nim skromności. Wysoki, przystojny, ma ładną i bystrą żonę, co we współczesnych „pudelkowych” czasach także jest poważnym atutem. Pochodzi z Warszawy, więc jest do strawienia przez kibiców Legii, ale sukcesy odnosił w Poznaniu, więc uwielbiają go fani Lecha. Wspierał Platformę Obywatelską – więc mogą kochać go lemingi, ale zaangażował się w akcję „Nie wstydzę się Jezusa”, więc lubią go i katole.

SUPER EXPRESS

Tematyka zbytnio się nie zmienia, bo Superak informuje, że Lewy ustrzelił już 21 klubów.

Image and video hosting by TinyPic

Po pięciu bramkach strzelonych Wolfsburgowi, w sobotę w meczu z FSV Mainz oczy całego świata będą skupione na Robercie Lewandowskim (27 l.). – Po Wolfsbrugu nie przewróciło mi się w głowie. Chcę pozostać pokorny i skromny, chociaż wiem, że oczekiwania wobec mojej osoby będą coraz większe – mówi Polak, który nie tylko ma szansę na setnego gola w Bundeslidze, ale może też pobić kolejny rekord. Na strzeleckiej „rozpisce” w lidze niemieckiej Lewandowski ma już 21 klubów. Snajper polskiej kadry najczęściej trafiał przeciwko niewystępującemu już w najwyższej klasie rozgrywkowej Freiburgowi. Z Mainz też „Lewemu” zawsze grało się dobrze – najbliższemu rywalowi napastnik mistrza Niemiec wbił do tej pory siedem bramek. Jeśli trafi również w ten weekend, nie tylko zaliczy „setkę”, ale magiczną liczbę osiągnie najszybciej spośród wszystkich obcokrajowców w historii Bundesligi. Na zdobycie 99 goli Polak potrzebował 167 ligowych spotkań. Dotychczasowy rekordzista – Brazylijczyk Ailton (42 l.) – setnego gola zdobył dopiero w meczu numer 189.

Jest jeszcze kilka ramek, związanych z Ekstraklasą, w tym jedna dość oryginalna: Grzegorz Piesio pogryzie „Górali”?

PRZEGLĄD SPORTOWY

Sobotnia okładka.

Image and video hosting by TinyPic

O Lewandowskim już się naczytaliśmy, Kuba Błaszczykowski – gra w niedzielę z Interem. Relacje z piątkowych spotkań również sobie odpuszczamy… Co dalej?

Być gwiazdą zespołu i FIFA 2017. Kto? Kubicki z Zagłębia.

Przed sezonem zastanawiano się, czy go nie wypożyczyć. Dzisiaj wiadomo, że Zagłębie nie odda go za żadne skarby. Jarosław Kubicki wyrasta na największe odkrycie w zespole beniaminka ekstraklasy. (…) – Kiedy zaczynały się rozgrywki, stawiałem sobie za cel, żeby znaleźć się choć raz w podstawowym składzie. Kiedy mi się udało, teraz chcę mieć w nim pewne miejsce. To priorytet sportowy – mówi Kubicki. Ale jest i cel pozasportowy, choć też związany z dobrą postawą na boisku. Otóż Zagłębie, jako klub z ekstraklasy, jest w tegorocznej edycji popularnej gry piłkarskiej FIFA. Kubicki nie znalazł jednak uznania w oczach programistów z EA Sports. Na około 400 graczy ekstraklasy (opisywanych takimi współczynnikami jak szybkość, drybling, wytrzymałość) ze średnim końcowym wynikiem 50 punktów jest najgorszy w całej polskiej lidze. Razem z niejakim Kamilem Jonkiszem z Podbeskidzia, który poważnej seniorskiej piłki jeszcze prawie wcale nie widział. – Kiedy wyszła FIFA 2016, postanowiłem sprawdzić swoje statystyki. Pomyślałem sobie: „Kurczę, szkoda, że takie niskie”. Pokazałem nawet mojej dziewczynie, że jestem najsłabszy. Ale podchodzę do tego na luzie. Mam zamiar grać tak, żeby w kolejnej edycji już mnie docenili – śmieje się wychowanek lubińskiego klubu, który z taką grą jak w ostatnich tygodniach, może stać się idolem tamtejszej publiki.

Image and video hosting by TinyPic

Piłkarzom von Heesena brakuje kondycji, natomiast w Ruchu i Górniku mają dość nietypowe pomysły na atak. W Chorzowie na napastnika, przynajmniej chwilowo, zostaje przekwalifikowany Kamil Mazek, a w Zabrzu – Adam Dźwigała. Czyli piłkarz, którego nie wystawiano jeszcze na bramce (chyba).

Dublerzy wyszli z cienia, czyli Skorża może zamieszać w składzie.

Dlatego w środę w 1/8 finału Pucharu Polski przeciwko Ruchowi (1:0) szansę dostali dublerzy. Od pierwszej minuty na boisko wybiegli Tamas Kadar, Abdul Aziz Tetteh i Kebba Ceesay. I bez wątpienia, zaprezentowali się dobrze. Można wręcz stwierdzić, że to trio napędzało Poznańską Lokomotywę i zaprezentowało się najlepiej spośród wszystkich lechitów. – Zgadzam się z tym, że faktycznie zagrali dobry mecz. I mogę zdradzić, że bardzo mocno biorę pod uwagę ich występ w sobotę przeciwko Górnikowi – przyznaje poznański szkoleniowiec, który musi jednak rozważyć, ile czy to był tylko jednorazowy wystrzał, czy jednak stała tendencja. I czy przerastają dotychczasowych pewniaków, czyli prawego obrońcę Tomasza Kędziorę (z nim rywalizuje Ceesay), lewego defensora Barry’ego Douglasa (naciska go Kadar) oraz defensywnego pomocnika Dariusza Dudki (on grał w zastępstwie kontuzjowanego Łukasza Trałki, a teraz do jedenastki dobija się Tetteh).

Image and video hosting by TinyPic

A obok wywiadu udziela Michał Żewłakow, dyrektor sportowy Legii: Berg umie reagować na kryzys.

Jego pozycja jest bardzo pewna, pewna czy niepewna?
– Trudno powiedzieć, każdy kolejny mecz ją wzmacnia lub osłabia. Myślę, że pozycja naszego trenera dziś nie jest tak mocna, żeby o niczym innym nie myśleć, ani tak słaba, by zastanawiać się, czy zmieniamy teraz, czy za tydzień. Wydaje mi się, że kiedy nadchodzą momenty kryzysowe, zapala się czerwona lampka, to on reaguje tak, że trochę nas uspokaja.

(…)

Prezes Leśnodorski kilka dni temu stwierdził, że Legia jest gotowa na Ligę Mistrzów.
– Ja myślę, że jeszcze nie. Ciągle jesteśmy klubem, który może zaskoczyć w Lidze Europy, ale do Ligi Mistrzów brakuje nam jeszcze jakości piłkarskiej. Bo mi nie chodzi o to, byśmy tylko znaleźli się w Champions League, ale w niej grali, powalczyli. Nie wiem, czy lepiej 6 razy w grupie dostać w bańkę i wracać jako autsajder…

Ale bogatszy o 12 mln euro.
– Większość ludzi postrzega te rozgrywki przez pryzmat kasy. Chciałbym, żeby Legia była budowana spokojnie, powstały solidne fundamenty. Może to dłuższa droga, ale powodująca, że nie spadniemy poniżej pewnego poziomu.

Na deser czekają jeszcze felietoniści: Borek, Włodarczyk i Stanowski.

Najnowsze

Anglia

Cucurella nietypowo o koledze z zespołu. „Nigdy w życiu nie powiedziałbyś, że jest piłkarzem!”

Radosław Laudański
0
Cucurella nietypowo o koledze z zespołu. „Nigdy w życiu nie powiedziałbyś, że jest piłkarzem!”
Ekstraklasa

Koniec czekania. Polski klub finalizuje transfer. Na przeszkodzie stała… polityka

Szymon Janczyk
4
Koniec czekania. Polski klub finalizuje transfer. Na przeszkodzie stała… polityka

Komentarze

0 komentarzy

Loading...