Reklama

Panie von Heesen, z tym Krasiciem prosimy ostrożnie!

redakcja

Autor:redakcja

24 września 2015, 21:43 • 2 min czytania 0 komentarzy

Takie transfery z zasady muszą budzić emocje i odbijać się jakimś echem nawet poza granicami Polski. Jaliens, Ljuboja, teraz Krasić… Wymowa jest wówczas oczywista. Coś w karierze poszło brutalnie nie tak, więc trzeba łapać się tej Polski, skoro płacą. Jednym wychodzi to lepiej (Ljuboja), innym gorzej (Jaliens), a jeszcze innym… Innym – jak Krasić – wypada tylko współczuć, bo na naszych oczach po prostu umiera piłkarz sporego kalibru. 

Panie von Heesen, z tym Krasiciem prosimy ostrożnie!

To, że Legia ograła Lechię, nie stanowi żadnej niespodzianki. Zespół von Heesena to jeden wielki piłkarski cmentarz, więc można było oczekiwać, że legioniści – grając na 60-70 procent możliwości – po prostu ich sklepią. Celowo jednak wzięliśmy dziś pod lupę gościa, który został ściągnięty, by brylować, ściągać na trybuny kibiców i przede wszystkim odbudować swoją karierę. Co dostaliśmy przy Łazienkowskiej? Wybaczcie za określenie, ale piłkarskiego trupa, który dziś bardziej przypomina członka ołomunieckiej szajki Staszka Levy’ego niż byłego gwiazdora Juventusu, który oczarował niegdyś Europę.

Serb wyszedł dzisiaj na murawę teoretycznie jako jedyny napastnik Lechii. Dość dziwny to zabieg von Heesena, ale w porządku – widocznie kolega właścicieli Lechii szkoleniowiec widział coś w Krasiciu na treningach. Zamiast napastnika lub kogoś, kto w teorii ma operować między formacjami lub wymieniać się pozycjami z Nazario, dostaliśmy obrazki z meczów ligi biznesowej, gdzie panowie z brzuszkiem spalają brzuchy po dniu spędzonym za klawiaturą. To doprawdy niewiarygodne, co stało się w ostatnich latach z Krasiciem. Nie spodziewaliśmy się oczywiście po dwóch latach bez gry snajpera, który będzie rozrywał obronę i szalał między Furmanem a Guilherme, ale…. Ale są po prostu jakieś granice „braku przygotowania i rytmu”.

Zero zwrotności. Zero doskoku. Zero sygnału do pressingu. Zero napędzania akcji. Jeden ładny balansik z minięciem Rzeźniczaka zakończony udaną interwencją Lewczuka – wszystko jednak wynikało z absolutnie karykaturalnej dynamiki Krasicia. Jasne, “dziewiątka” to nie jego pozycja – widać to na pierwszy rzut oka – ale na temat pozycji można dyskutować, gdy człowiek jest w ogóle zdolny do uprawiania sportu. Tymczasem Krasicia niemal dziś zniesiono na noszach, na tak zajechanego życiem wyglądał.

Panie von Heesen, pan z nim uważa, bo drugiego takiego meczu może nie wytrzymać.

Reklama

Fot. Milos Krasić w czasach kariery piłkarskiej

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...