Liga bezdomnych klubów, z coraz mniejszą kasą i klubami cieszącymi się popularnością wśród singapurskich syndykatów. Na trybunach wielka sztama kiboli, ultrasi Dynama i Szachtara śpiewający wspólnie na meczu, inni zaciągający się na front. Rinat Achmetow przechodzący drogę od ojca Donbasu po prowodyra wojny, porzucone Dnipro skazywane na pożarcie, prowadzone przez szantażowanego trenera. Zapraszamy do wycieczki po osobliwych realiach dzisiejszej ukraińskiej piłki – przewodnikiem dla Leszka Milewskiego był Wadim Furmanow, dziennikarz poświęconemu piłce w krajach postsowieckich portalu “Futbolgrad”.
Kibice w Zaporożu ubrali statuę Lenina w koszulkę reprezentacji Ukrainy
Największy problem ukraińskiej piłki to?
Pieniądze, a raczej ich brak. Większość klubów ma kłopoty z wypłacalnością, nawet Dnipro, trzecia siła ligi, finalista Ligi Europy. Cztery zespoły nawet nie grają meczów u siebie, co w oczywisty sposób musi wpływać na ich finanse, wyłączając z tej układanki Szachtar, bo to wciąż krezusi.
Mówisz, że to krezusi, ale w tym okienku zarobili ile, 50 milionów euro? A nie dokonali żadnego transferu gotówkowego.
Ciężko dzisiaj zachęcić zagranicznego zawodnika do gry w Szachtarze. Każdy obcokrajowiec spojrzy na mapę, znajdzie Donieck, przyjrzy się sytuacji i pomyśli: to nie jest dobry moment, by tam jechać.
Ale pięćdziesiąt milionów w budżecie to pięćdziesiąt milionów całkiem niezłych argumentów negocjacyjnych. Niektórych mogłyby przekonać.
Szachtar nie reinwestuje w tym sezonie, Achmetow ma inne sprawy na głowie. Jest pod dużą presją polityczną, toczy się wobec niego postępowanie karne, zarzut poważny – finansowanie separatystów. Interesy idą najgorzej od lat, ale nie może być inaczej, skoro większość jego biznesów ulokowana była w Donbasie, który dziś jest strefą wojny. Jedna z jego firm już zbankrutowała, wiele innych ma problemy finansowe.
W pierwszej kolejności: jak zbił taką fortunę?
W typowy dla wschodnioeuropejskich oligarchów sposób, a więc wykorzystał czas tuż po transformacji, kiedy za bezcen można było przejąć intratne spółki. Zwracam uwagę: klub przejął w 1995, poprzedniego właściciela, Akhata “Greka” Bragina, zabito na stadionie w zamachu bombowym. Tamte lata na Ukrainie były czasem totalnej anarchii, trwały wojny oligarchów o kontrolę i wpływy na wzór wojen gangów. Zabójstwa w tym światku były czymś normalnym.
Jaki był Szachtar przed Achmetowem?
W erze sowieckiej to był trzeci najlepszy klub Ukrainy, ale wiesz, wtedy wszyscy i tak służyli Dynamo. Nawet jak Dnipro wygrało ligę w latach osiemdziesiątych, utraciło najlepszych graczy na rzecz Dynama. Brali kogo chcieli i nie było takiej opcji jak odmowa. Po transformacji niby Szachtar też był w topowej, powiedzmy, piątce, potrafił wygrać krajowy puchar, ale przepaść między nawet drugim zespołem a Dynamem była gigantyczna. Dopiero z tej perspektywy widać pełnię zmian, jakie przeszedł Szachtar za Achmetowa, aż do wygrania UEFA Cup i regularnej gry w Champions League.
Ile mniej więcej wpompował w klub?
Licząc wszystko, czyli budowę stadionu, bazy, akademii, bieżące funkcjonowanie klubu i transfery, grubo ponad miliard euro.
Trochę za dużo jak na zabawkę. Zgodzisz się z tym, że Szachtar był też sposobem na poszerzanie strefy wpływów?
Achmetow mówi, że jest wielkim fanem futbolu, ale nigdy nie wiesz czy można wierzyć w to co mówi oligarcha. Na pewno jest to dla niego ważny projekt – spójrz na Donbas Arena. Przed wojną to był jeden z najnowocześniejszych stadionów Europy. Wizytówka. Dodawał prestiżu nie tylko jemu, nie tylko klubowi, ale całemu regionowi. Naprawdę nie wiem na ile autentycznie sam Achmetow jest kibicem, ale zbudował markę, którą zna każdy kibic. Nie tylko w Europie, bo Szachtar jest też choćby bardzo popularny w Brazylii, ma nawet oficjalną stronę po portugalsku. Dla ludzi stąd to bardzo ważne, że nie kupił na przykład klubu z Anglii, tylko jako człowiek z Doniecka zbudował piłkarskie imperium w Doniecku.
Jak wpływowy był Achmetow w Donbasie?
Jak wpływowy? Achmetow to Donbas. Nie chodzi tylko o Szachtar. Wszystko co tu się działo, zależało od niego. Politycznie zawsze wygrywali tu jego ludzie, a przecież z wpływami sięgał Kijowa – Partia Regionów, której trzon pochodził z Donbasu, to jego ręka w parlamencie.
Skoro mówisz, że Achmetow to Donbas, to jaką rolę odegrał w trwającej tam wojnie?
Kiedy zaczęła się wojna, mówiono, że Achmetow jest za separatystami i chce zbliżyć się do Rosji, podczas gdy Kołomyjski w Dniepropietrowsku od razu powiedział, że jest w stu procentach za Ukrainą i zbierał ochotników, finansował ich, otwarcie mówił o zabijaniu Rosjan. Kiedy mówimy jednak o takich ludziach jak Achmetow czy Kołomyjski, to moim zdaniem u nich narodowa duma i patriotyzm zawsze ustępują przed ekonomicznymi względami, własnymi interesami i wpływami. Kołomyjski nie sądzę, by tak dbał o Ukrainę jak zapewnia, bo też finansowane przez niego bataliony służą mu by bronić swoich interesów w Kijowie. Achmetow natomiast albo się przeliczył, albo nie miał jasnego spojrzenia co robić. Jeden z jego biznesów zbankrutował, on sam wyprowadził się do Kijowa – wiadomo, że nie chciał takiego rozwoju spraw, nie jest najbardziej zadowolony z sytuacji. Stał się jedną z najbardziej znienawidzonych osób w kraju, bo wielu uważa, że gdyby tylko chciał, zatrzymałby tę wojnę w zarodku. Jak mówiłem, Achmetow to Donbas – ludzie go tam wspierali, miał swoich polityków, władzę nad służbami, etc. Masa osób spekuluje, że gdyby postąpił zdecydowanie, nic by się nie stało, tak jak nic nie dzieje się w Dniepropietrowsku, gdzie Kołomyjski żadnej furtki obcym nie zostawił. Dochodzenie w sprawie finansowania separatystów przez Achmetowa – nie wiadomo, czy te zarzuty są prawdziwe, może to tylko polityczna gra, ale sam fakt, że w ogóle istnieją, sporo mówi o tym jak Ukraińcy widzą teraz tego oligarchę.
Myślisz, że w tym świetle przyszłość Szachtara stoi pod poważnym znakiem zapytania?
Nie sądzę, by opuścił Szachtar. Za dużo zainwestował. Poza tym pomyśl – jeśli kiedyś Szachtar wróci do Donbasu, wtedy będzie jeszcze ważniejszy i będzie miał jeszcze większą rolę do odegrania w reintegracji z Ukrainą.
Będzie mógł być świadectwem tego, że wszystko się tu odradza.
Tak. Wyobraź sobie odbudowaną Donbas Arenę, na niej mecz Szachtara w Champions League – to byłby wielki pozytywny kop dla wszystkich z regionu, a i namacalny dowód tego, że sytuacja się normalizuje, a Donieck wraca na właściwe tory i ponownie jest bezpiecznym miejscem.
Póki co jednak do Doniecka nawet nie ma co się zbliżać. Szachtar gra we Lwowie.
To wyjątkowa sytuacja, bo chyba żadne miasto w kraju nie jest tak kulturowo odmienne od Doniecka. We Lwowie praktycznie sto procent ludności mówi po ukraińsku, nastroje są bardzo nacjonalistyczne i antyrosyjskie. Z kolei Szachtar to wizytówka mocno rosyjskojęzycznego Donbasu, nie aż tak związanego z Ukrainą – oczywiście jest tam wielu ukraińskich patriotów, ale jednak ta rosyjskość jest w Donbasie wyraźnie zaznaczona i widoczna. Dodatkowo to klub Achmetowa, jak się domyślasz raczej nie najpopularniejszej osoby we Lwowie, więc Szachtar naprawdę nie ma tu wielkiego wsparcia. Gdy grają z Dynamem albo Dnipro, niby u siebie, to rywale mają zawsze więcej fanów. Arena Lwów zapełnia się tylko na Champions League. Piłkarze i trener nie ukrywają, że sytuacja im się nie podoba, bez ogródek mówią, że są tu niechciani i wszyscy są przeciwko nim. Najgłośniejszy był Jarosław Rakickij, ale w załagodzeniu sytuacji nie pomaga fakt, że to gracz już wcześniej mocno krytykowany za to, że nigdy nie śpiewa ukraińskiego hymnu. Najciekawsze jednak, że Szachtar i tak ma we Lwowie lepszą frekwencję niż Karpaty.
Ironiczne logo “Szachtara Lwów”. Źródło: Futbolgrad
Czemu, skoro Karpaty to klub stamtąd, a nie podrzutek na wygnaniu?
Ultrasi jednoznacznie są za Karpatami, ale ogółem frekwencja w lidze spadła ostatnio na łeb na szyję. Niby bilety są tanie jak nigdy, ale ludzie nie interesują się ligą. Jeśli nie gra Dynamo, Szachtar, nie chodzą na mecze. Jakość gry mocno spadła, odeszło wiele gwiazd, a rozgrywki nie są tak ekscytujące, bo przepaść między Szachtarem, Dynamem, a resztą stawki, jest ogromna, nawet Dnipro w tym sezonie skazywane jest na przeciętność. Tam, gdzie kilka lat temu byłoby jeszcze kilka niezłych drużyn na poziomie europejskich pucharów, jak choćby Metalist Charków czy Czernomorec, dziś nie ma nikogo.
Mówisz, że z Dnipro nikt nie wiąże wielkich nadziei, że są wyraźnie gorsi od Dynama i Szachtara, a przecież przed chwilą grali w finale Ligi Europy. Co tam się stało?
Są wciąż trzecią siłą, ale mieli fatalne lato. Wielu piłkarzy odeszło, nawet trener Myron Markiewicz złożył rezygnację, ale nie została zaakceptowana przez Kołomyjskiego. Piłkarze nie dostają pieniędzy, trener nie dostał piłkarzy – w ostatniej chwili przyszło kilku Latynosów, o których Markiewicz powiedział: nie wiem kim są, nie wiem co potrafią. Sezon zaczęli bardzo słabo.
To ciekawe, bo wydawało mi się, że Dnipro ma właśnie wielkie pokłady paliwa pod sukces. Dopiero co pokazali się z najlepszej możliwej strony w Europie, dzięki czemu usłyszeli o nich wszyscy, ale też mogli służyć sprawom politycznym Kołomyjskiego, co sprawiłoby, że o drużynie by nie zapomniał.
Kołomyjski ma inne sprawy na głowie, niż zarządzanie klubem. Choć wspiera bataliony ukraińskie, to jest pod sporą presją ekonomiczną i polityczną. Rząd chce złamać monopol oligarchów, z Odessy atakuje Sakaszwili, który powiedział wprost, że trzeba skończyć z Ukrainą rządzoną z tylnego fotela przez takich jak Achmetow czy Kołomyjski. Wojna trwa nie tylko na wschodzie, ale też na froncie wpływów w sektorach lotniczych czy paliwowych między rządem a bogaczami.
Ironiczne logo “Szachtara Lwów”. Źródło: Futbolgrad
Czyli finał w Warszawie był ostatnim wielkim zrywem?
Niestety na to wygląda i wielka szkoda, bo uważam, że klub ma wielki potencjał. Miasto absolutnie kocha swoich piłkarzy, ci mają znakomitego trenera, bardzo szanowanego w całego Ukrainie. Ale jak mówiłem, Markiewicz sam chciał odejść, tylko podobno Kołomyjski znalazł na niego kwit, według którego karą za odejście byłby milion dolarów.
Nie pierwszy raz byłaby to niestandardowa umowa według Kołomyjskiego, o Konopliance mówiło się, że to więzień w złotej klatce.
Dokładnie. Spójrz – niby mu się skończył kontrakt i powinien być wolnym zawodnikiem, a ciągle były kontrowersje i wielka transferowa saga. Mi ciężko często przetłumaczyć takie sprawy zachodnim kolegom, oni nie rozumieją, mówią – no jak to, wygasła mu umowa, może robić co chce. Wy pewnie prędzej zrozumiecie, że umowa z Dnipro to jedno, a umowa z Kołomyjskim czy innym prezesem-właścicielem to drugie. Chce wam się wierzyć, że Kołomyjski puścił Konopliankę zupełnie za darmo?
Czytałem, że prezes ma dostać jakąś kwotę od następnego transferu Konoplianki.
Też o tym słyszałem, choć jak jest naprawdę wiedzą tylko Kołomyjski i Konoplianka.
Jak powszechny to proceder? Tego typu zakulisowe ustalenia na nie wiadomo jakich fundamentach.
Powiem tak: futbol często odzwierciedla problemy publicznego życia w danym kraju i tak też jest w tym wypadku. Saga z Konoplianką to w soczewce przykład tego jak kuriozalną, wykraczającą dalece poza prawo władzę nad Ukraińcami mają oligarchowie.
W jednym z twoich artykułów czytałem, że Ukraina nie jest też wolna od match-fixingu.
To bezpośrednio związane z tym, że pensje nie są płacone na czas i potrafią przytrafić się ogromne obsuwy. Nie ustawia się meczów tak, jak swego czasu choćby w calciopoli, gdzie kluby płaciły sędziom wynik. Tutaj to piłkarze ustawiają i na przykład wpuszczają celowo gole, żeby swoje zarobić od syndykatów z wschodniej Azji, np. Singapuru. Przykład wielce śmierdzącego meczu: sparing Czernomorca z Olimpikiem Donieck podczas marcowej przerwy reprezentacyjnej. Grano gdzieś na bocznym boisku Czernomorca, bez telewizji, przy okołu stu widzach, a tymczasem ruch bukmacherski na tym starciu był dwa razy większy niż podczas najgorętszego meczu w kraju, Szachtar – Dynamo. Najwięcej było typów na Over 2.5. Do 70 minuty było 0:0, a potem szybko padły trzy gole dla Czernomorca, później jeszcze czwarty.
Jak wiele meczów jest podejrzanych?
Zaznaczę, że to nie jest tak, że na przykład drużyna przegrywa specjalnie – częściej podejrzewa się ustawki under/over. Weźmy pod lupę inny mecz: Olimpik – Metalist. Olimpik prowadził 2:0, dominujące zakłady były na Over 2.5. W 90 minucie wchodzi zmiennik, wycina wślizgiem bez ceregieli rywala w polu karnym w zupełnie niegroźnej sytuacji i mamy 2:1.
Jedyne zwycięstwo Olimpiku na wiosnę przyszło… w powyższym meczu z Metalistem. Źródło: Transfermarkt
Mówisz, jakby to był u was powszechny proceder, a szczerze mówiąc aż tyle o tym nie słyszałem, choć uszu nadstawiam.
Bo to nie jest omawiane tak często jak być powinno. Pod lupą są nawet liczne mecze drużyn U19 i U21, a gdy przyjechał do nas człowiek z europejskiej organizacji walczącej z matchfixingiem, powiedział wprost: jeśli macie problem na poziomie juniorskim, a szybko czegoś nie zrobicie, wasz futbol umrze. Wychowacie pokolenie, które będzie przyzwyczajone do boiskowych patologii. To oczywiście nie problem trawiący każdą drużynę w lidze, bez przesady, ale jest kilka uprawiających recydywę. Olimpik Donieck na pewno.
Co to za ekipa?
Istnieją od raptem dziesięciu lat, pierwszy raz do najwyższej klasy rozgrywkowej awansowali rok temu. Trzecia drużyna Doniecka, teraz niby druga, bo Metalurg zbankrutował. Olimpik z wiadomych przyczyn gra w Kijowie, nie wiem czy ma jakichkolwiek fanów, bo w Doniecku przecież istnieje tylko Szachtar. Rok temu zaczęli świetnie, zaskoczyli wszystkich, a w drugiej części sezonu przegrywali jak leci, prawie ze wszystkimi, 0:5, 0:6, nawet ze słabeuszami. Często było w tych meczach sporo kontrowersji i zaczęto brać ich pod lupę. W Olimpiku się bronili, na przykład w kwestii sparingu z Czernomorcem tłumaczono, że niby nikt takiego meczu nawet nie obstawiał. A tymczasem znalazły się twarde dowody, że stawiano setki tysięcy dolarów. Wkrótce zaczęły się pogłoski o drugoligowych klubach, które istnieją tylko i wyłącznie na służbie syndykatów, a włodarze zbierają działkę i dyktują wyniki.
Tylko Dynamo Kijów w pełni uodporniło się na te zawirowania?
Na pewno są najstabilniejsi w kraju. Rządzą tam bracia Surkis, nie tak wpływowi jak Kołomyjski czy Achmetow, ale też silnie umocowani. Dynamo było aktywne na rynku, ściągnęło Derlisa Gonzaleza, zatrzymało też Jarmolenkę, choć ten bardzo chciał na zachód. Ale Dynamo gra w Lidze Mistrzów pierwszy raz od kilku lat i jest tu wielka presja, żeby się pokazać w Europie, więc nie pozwolono mu odejść.
My w Polsce o Dynamie usłyszeliśmy ostatnio przy okazji meczu Legii z Zorią, niestety z mało sportowych powodów.
Po rewolucji w Donbasie, wszyscy ultrasi na Ukrainie mają ze sobą pokój, bez względu na to jak wielka była wcześniej rywalizacja. Nie wiem, może w związku z tym pokojem dla niektórych to była okazja, by znów się z kimś pobić. Poza tym polskich ultrasów i ukraińskich raczej nie wiążą zbyt dobre relacje.
Ten pokój ultrasów brzmi dość wyjątkowo. Sam patrzę na polską scenę kibicowską i sobie czegoś takiego nie wyobrażam, a przecież na Ukrainie wcale spokojniejszej nie ma.
A jednak jest zawieszenie broni, nawet jak gra Szachtar z Dynamem. Na niedawnym Superpucharze trybuna Szachtara śpiewała “chwała Ukrainie”, a trybuna Dynama odpowiadała “chwała bohaterom”. Nie ma aktualnie agresji między ultrasami. Wielu poszło na wschód, zaciągnęło się do armii. Mogę ci wysłać dziesiątki zdjęć z frontu pełnych symboli kibicowskich, bannerów i flag konkretnych drużyn. Nawet ultrasi Arsenału Kijów, najbardziej znienawidzeni w całym kraju i praktycznie przez wszystkich, bo to jedyni lewicowcy, nawet z nimi trwa pokój i od nich też wielu pojechało do Donbasu.
Jak wygląda sprawa z klubami krymskimi?
Po aneksji Krymu zarejestrowano je w Rosji, tam wstąpiły do trzeciej ligi, ale na to nie zgodziła się UEFA i trudno się dziwić – zgoda właściwie byłaby uznaniem aneksji. Powstała niezależna od Rosji i Ukrainy ośmiodrużynowa liga, która ruszyła we wrześniu. Gra tam Tawria Symferopol, pierwszy mistrz niepodległej Ukrainy, PFK Sewastopol i kilka drużyn z niższych lig. Facet stojący za sterami ligi przekonywał ostatnio, że wkrótce krymskie drużyny zagrają w europejskich pucharach, ale dla mnie to kuriozalne wypowiedzi.
Mecze w lidze Krymu, na przykład Tawrii, są pełne manifestacji politycznych?
Szczerze mówiąc ultrasi Tawrii i PFK byli jednymi z najbardziej proukraińskich grup na Krymie i większość po prostu wyjechała, także do Donbasu. Powstał plan wskrzeszenia Tawrii w Chersoniu, to blisko granicy z Krymem – UEFA miałaby pomóc z budową stadionu, planem błyskawiczny byłby awans do czołówki, w tym również poprzez pomoc innych klubów w formie wypożyczeń graczy. Ja rozumiem, że to miałoby być takie symboliczne pokazanie, że Krym wciąż jest ukraiński, ale jak dla mnie tyle ustępstw, gdy tyle innych klubów jest w trudnej sytuacji, nie byłoby do końca fair. Nawet w samym Chersoniu jest piłka, gra tam drugoligowiec.
Ilu drużynom w lidze ukraińskiej zagraża bankructwo?
Zobaczymy w styczniu jak to się potoczy, do wtedy kluby mają zdać pozbawiony długów raport finansowy, ale na ten moment problemy mieliby prawie wszyscy. Najtrudniej wygląda sytuacja Metalista Charków, którego właściciel był blisko Janukowycza i teraz uciekł do Rosji, ale wciąż formalnie rządzi. Dochodzi przez to do niezwykłych sytuacji, rok temu piłkarze bojkotowali brak wypłat i musiano grać rezerwami. Howerla Użhorod istnieje tylko dzięki Dynamie Kijów, wypożycza od nich prawie całą drużynę. To też patologia ukraińskiej piłki – jak może w najwyższej klasie grać klub, który całą jedenastkę wypożycza od innego ligowca? Nie jestem optymistą, zdziwię się, jeśli sezon skończy wszystkie czternaście zespołów. Piłkarze z powodu pieniędzy potrafią od nas uciekać do Kazachstanu czy Azerbejdżanu, dawniej to byłoby nie do pomyślenia.
Dużo rozmawialiśmy, ale muszą być jakieś plusy. Gdzieś coś musi iść ku lepszemu.
Ma niebawem wejść nowe prawo dotyczące korupcji w sporcie, a mianowicie by takie zachowania kryminalizować. Nie będzie kary finansowej czy zawieszenia za match-fixing, ale groziłoby po prostu więzienie. Co do ligi, to więcej grają młodzi Ukraińcy. Rok temu Szachtar doszedł do finału młodzieżowej Ligi Mistrzów i te chłopaki dostaną swoje szanse. Rebrow w Dynamie też odważniej stawia na młodych tam, gdzie dawniej graliby sami zagraniczni, a zwróć też uwagę na Zorię Ługańsk. Tak, przegrali z Legią, ale tam jest wielu zdolnych, ciekawych piłkarzy, którzy potrafią grać. Może chociaż reprezentacja zyska dobre pokolenie i osiągnie sukces na jakiejś dużej imprezie?
Rozmawiał Leszek Milewski