Reklama

Mohun Bagan – piłkarska droga do niepodległości Indii

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

19 września 2015, 15:15 • 6 min czytania 0 komentarzy

Wszyscy doskonale pamiętamy te obrazki. Inauguracyjny mecz Korei Północnej na Mundialu w RPA, moment odegrania hymnu i wzruszający kadr na twarze zawodników, którzy płakali jak dzieci. Dla nich to nie był zwykły mecz piłkarski, szansa na sprawdzenie się na tle wielkich Brazylijczyków. Dla kilkunastu mężczyzn, którzy w czerwonych dresach zameldowali się wtedy na murawie ten turniej mógł być przepustką do lepszego świata, ucieczką spod reżimu, sprawą życia i śmierci. O równie wielką stawkę ponad sto lat temu grali zawodnicy z Indii, dla których potyczka z angielskimi żołnierzami do dziś uważana jest za punkt zwrotny w historii kraju. Mohun Bagan, bo tak nazywał się klub który stawił czoła Europejczykom, na zawsze pozostanie symbolem tego, że niemożliwe nie istnieje.

Mohun Bagan – piłkarska droga do niepodległości Indii

W XIX. wieku Brytyjczycy stopniowo podporządkowali sobie Indie. Królowa Wiktoria została Cesarzową kraju, a rząd brytyjski zastałe państwo – od gospodarki po normy prawne – układał po swojemu. Znaczące reformy nie ominęły także sektora edukacyjnego, a język angielski został uznany urzędowym. Zwięźle podsumowując – Hindusi tracili swoją tożsamość na rzecz Europejczyków. Europejczyków, którzy oprócz swoich zasad i tradycji na obcej ziemi zaszczepiali także zamiłowanie do gry w piłkę nożną. Miejscowi od 1880 roku również zaczęli uganiać się za futbolówką co miało poprawić ich tężyznę fizyczną mogącą w przyszłości pomóc w walce o niepodległość kraju. Krok po kroku i w 1889 roku do życia został powołany pierwszy klub w Azji – Mohun Bagan, z siedzibą w Kalkucie. Nazwa klubu pochodziła od jego pierwszej siedziby, czyli Mohun Bagan Villa, marmurowego pałacu Kirtiego Mitry. Skrajnie amatorski, stopniowo poszerzający liczbę członków zespół z czasem zaczął przeradzać się w swoistą niszę dla patriotów. Hindusi tłumnie garnęli się do pomocy w rozwoju klubu, finansowali z własnej kieszeni bieżące potrzeby i dążyli do zacieśniania więzi w drużynie.

Początek XX. wieku przyniósł Mohun Bagan pierwsze możliwości zmierzenia się z innymi drużynami. W 1904 roku w zorganizowanym dla lokalnych drużyn turnieju w Cooch Behar MB zwyciężyło, a już w kolejnym roku obroniło trofeum oraz do swojej gabloty dołożyło kolejny puchar – tym razem zwycięstwo w równie mało prestiżowym Trades Cup. Miesiące mijały, a Hindusi coraz śmielej poczynali sobie na boisku piłkarskim, co nie mogło ujść uwadze angielskich żołnierzy. W 1906 roku Mohun otrzymało zaproszenie do pucharu IFA Shield, który rozgrywany był nieprzerwanie od 1893 roku. W turnieju brały dotychczas udział wyłącznie angielskie oddziały, lecz tym razem postanowiono skorzystać z okazji i brutalnie wskazać miejsce w szeregu miejscowym. I rzeczywiście, pierwsze pięć lat wspólnych konfrontacji z Brytyjczykami to dla Azjatów pasmo porażek. Rokrocznie ich występy kończyły się totalną klęską i w zasadzie powoli zaczęli się godzić z tym, że piłka nożna nie jest ich domeną.

Zaklęciem pozwalającym przełamać rytualny cykl porażek miał być Shibdas Bhaduri. Nie, nie, nic z tych rzeczy, Shibdas to żadna odmiana szamańskiego tańca czy innego egzorcyzmu, który nagle miałby spętać angielskim żołnierzom nogi. Bhaduri był ówcześnie postacią w Indiach niemal legendarną, od wioski do wioski krążyły słuchy o jego niezwykłych możliwościach piłkarskich, z dziadka na wnuka opowiadano historie o niesamowitej wizji i zdolności dryblingu u tego napastnika. Shibdas nie dał się długo namawiać i tuż przed kolejną odsłoną rozgrywek IFA Shield dołączył do Mohun Bagan. Już pierwszy mecz pokazał, że z kilkuletnich upokorzeń Hindusi wyciągnęli cenną lekcję i wreszcie dadzą lokalnej społeczności odrobinę radości. Na pierwszy ogień trafił zespół St. Xavier’s College, który bez udziału publiki uległ 0:3. Wesoła wieść szybko rozlała się pośród mieszkańców i na kolejną potyczkę z Rangers Football Club stawili się już w dość pokaźnej liczbie. Mohun znów zwyciężył, tym razem 2:1, a w szeregach angielskich wojsk zapanował całkiem uzasadniony niepokój. Dotychczasowi chłopcy do bicia, największe ogóry jakich można było tylko przed sobą postawić, zwyczajnie wzięli się w garść i zaczęli rewanżować się na butnych Brytyjczykach. Obok wspominanego Bhaduriego na bohatera tłumów wyrósł Hiralal Mukherjee, bramkarz który w kolejnych spotkaniach sprawiał wrażenie niepokonanego. Kolejne spotkanie to zwycięstwo 1:0 nad Riffle Brigade i remis 1:1 z Middlesex Regiment w półfinale IFA. W związku z remisem rozegrany został drugi mecz, który miał zdecydować kto stanie się pierwszym finalistą – Hindusi gładko zwyciężyli 3:0 i ku uciesze miejscowych fanów 29 lipca 1911 roku mieli zagrać o złoty medal IFA Shield.

Kiedy nadszedł ten dzień, na stadionie w Kalkucie pojawiło się prawie 60 tysięcy osób. 60 tysięcy serc bijących dla Mohun Bagan, każde z nich marzące o pokonaniu Europejczyków, dotychczas zupełnie niedoścignionego wzorca na placu boju. Bladym świtem gospodarze wspólnie udali się na modlitwę do świątyni. Po kilku godzinach zameldowali się na murawie, a naprzeciw ich stanął East Yorkshire Regiment. Widok mierzących się wzrokiem rywali był, jak wspominają kronikarze, nieco groteskowy. Z jednej strony miejscowi zawodnicy w obdartych, brudnych ubraniach, zupełnie boso. Po drugiej stronie zaś Brytyjczycy w schludnych strojach i starannie wypastowanych butach. Ten dzień zdecydowanie należał jednak do Sibdasa Bhaduriego, z potężnie zbudowanym napastnikiem zupełnie nie dawali sobie rady Brytyjczycy. Zacięta konfrontacja zakończyła się porażką Europejczyków w stosunku 1:2, po zwycięskim golu na pięć minut przed końcem spotkania.

Reklama

JduwhUC

– Kiedy stało się już jasne, że Brytyjczycy nie wygrają tego spotkania, w tłumie zapanował dziki szał. Ludzie darli swoje ubrania i nimi wymachiwali, co śmialsi tarzali się na ziemi i przytulali wzajemnie. To, czego nie udało się do tej pory zrobić miejscowym politykom, potrafili wykonać piłkarze Mohun Bagan. Hindusi obalili mit, że Anglicy są nie do pokonania w jakiejkolwiek dziedzinie życia – pisał po tamtym spotkaniu brytyjski „Reuters”.

Ciekawym zbiegiem okoliczności jest jeszcze data powstania Mohun Bagan, czyli 15 sierpnia 1889 roku. Dokładnie tego samego dnia, 58 latpóźniej, Indie odzyskały niepodległość. Sam klub przez kolejne lata działał na analogicznych zasadach co europejski Athletic Bilbao – zatrudniał bowiem wyłącznie Hindusów. Dopiero po śmierci legendarnego prezydenta klubu, Dhirena Deya, w roku 1990, polityka zespołu nieco uległa zmianie. Mohun zaczęło werbować do drużyny obcokrajowców, głównie Nigeryjczyków. W 1991 roku z East Bengal pozyskano Chimę Okorie. Był to pierwszy oficjalny transfer klubu. Kolejne pieniądze Bagan wydało na wzmocnienia dopiero po ośmiu latach kiedy drużynę zasilili Sammy Omollo (Kenia), lewy obrońca Dusit Chaiersman (Tajlandia), złoty medalista Asian Games z 1994 roku, napastnik Igor Skhvirin (Uzbekistan), skrzydłowy Stephen Abarowei (Nigeria) i Jose R. Baretto (Brazylia). Szereg ruchów na rynku poskutkował mistrzostwem kraju, a Skhvirin z dorobkiem 11 bramek w 14 spotkaniach został królem strzelców. Od tamtego czasu kibice z Kalkuty długo musieli jednak czekać na kolejny triumf swoich ulubieńców, od zdobytego po raz ostatni w 2002 roku czempionatu minęło bowiem aż 13 lat. Dopiero na wiosnę tego roku piłkarskie Indie znów pomalowały się w zielono-kasztanowych barwach. O tym jak bardzo złaknieni odzyskania prymatu w kraju byli kibice MB niech świadczy fakt, że zawodników na lotnisku powitało 21 tysięcy fanatyków, którzy – mając w pamięci jeszcze niedawne tarapaty finansowe klubu – dokładali do interesu z własnej kieszeni.

yoTDWqz Kibice Mohun Bagan świętujący mistrzostwo Indii

Historyczne zwycięstwo nad Brytyjczykami w Indiach do dziś obchodzone jest jako święto narodowe. 29 lipca jest symbolem wolności, walki i lepszych czasów jakie po europejskim ucisku poczuły Indie na początku poprzedniego stulecia. Niewykluczone, że niebawem tę historię będzie można zobaczyć także na ekranie telewizyjnym, bowiem do nakręcenia filmu pt. „1911” szykuje się bollywoodzki aktor, John Abraham. Rolę legendarnego Shibasa Bhaduria ma zagrać jego przyjaciel, Shoojit Sircard, który już gubi specjalnie na tę okazję kilogramy i z premedytacją szerokim łukiem omija piankę do golenia…

MARCIN BORZĘCKI

Reklama

Najnowsze

Ekstraklasa

Abramowicz o kryzysie Radomiaka: Nasza tożsamość jest niewyraźna, a balans zachwiany

Szymon Janczyk
0
Abramowicz o kryzysie Radomiaka: Nasza tożsamość jest niewyraźna, a balans zachwiany

Komentarze

0 komentarzy

Loading...