Prosta informacja może brzmieć jak jakiś primaaprilisowy żart, albo “ASZ Dziennik”. Sami powiedzcie, jak to w ogóle brzmi:
“Ministerstwo Sportu i Turystyki przy aktywnym udziale Polskiego Związku Piłki Nożnej zdecydowało o dalszym prowadzeniu programu Kibice Razem, który zakłada ministerialne wsparcie dla projektów i inicjatyw organizowanych przez piłkarskich fanatyków”.
Politycy, PZPN i kibice, w dodatku wcale nie ci z sektorów rodzinnych, ale ci “najgroźniejsi”, ze stowarzyszeń kibicowskich i tych słynnych (niesławnych?) grup kibicowskich. Już sam fakt ich kooperacji brzmi kuriozalnie, a gdy w dodatku doprecyzujemy, że chodzi między innymi o finansowe, organizacyjne i strukturalne wsparcie kibicowskich inicjatyw przez polityków, także na szczeblu lokalnym, czyli w samorządach… Nie do uwierzenia.
A przecież ten projekt funkcjonuje tak naprawę od 2010 roku. Dopiero dziś jednak zyskuje dumne miano oficjalnego ministerialnego programu na lata 2016-2018, co gwarantuje stabilizację i dalszy rozwój inicjatywy, zwiększenie jej rozmiaru i – bez wątpienia – także powiększenie jej wpływu na zachowanie kibiców. Bo że taki już teraz jest, można się przekonać odwiedzając którykolwiek z ośrodków.
Na czym w praktyce polega cały program? Cóż, o ośrodkach “Kibice Razem” sporo napisaliśmy W TYM MIEJSCU. W ramach przypomnienia: kibice wybierają spośród siebie osoby odpowiedzialne za ośrodek, który staje się miejscem spotkań i aktywizacji lokalnej społeczności. Najczęściej wiąże się to z prowadzeniem czegoś na kształt świetlicy, ale razem z kibicowskimi “bonusami” – przede wszystkim organizacją turniejów piłkarskich, festynów, imprez szkolnych, gier i zabaw, czasem także zbiórek funduszy na konkretne cele charytatywne czy wspólnego malowania opraw. Dzięki zaangażowaniu kiboli w ośrodkach cały czas coś się dzieje. Dzięki funduszom i wpływom ministerstwa – wszystko odbywa się przy wsparciu samorządów i bez tworzenia problemów, na które mogły się natknąć stowarzyszenia “przed” współpracą z MSiT.
Sytuacja win-win. Kibice mogą w spokoju działać przy akcjach, które wcześniej prowadzili na własną rękę, często spotykając się ze ścianą w postaci uprzedzeń wobec “złych kiboli”. Ministerstwo Sportu i Turystyki realnie wpływają na ich zachowanie – zamiast trwonić czas na bojkoty i wojnę podjazdową, mamy atrakcje dla najmłodszych i wychowywanie kolejnych pokoleń kibiców w duchu zdrowej rywalizacji. Biorąc pod uwagę jakie znakomite efekty przynosi walka z pirotechniką chociażby – mamy wrażenie, że droga obrana przez MSiT jest zdecydowanie rozsądniejsza od machania mieczykiem w wykonaniu wojewodów czy byłego już ministra Sienkiewicza.
Obecnie ośrodków działa dziewięć, poniżej reportaże kanałów “Łączy nas piłka” i “Korona TV” z otwarcia najświeższego z nich, w Kielcach.
Z podobną pompą otwarty był również ośrodek w Zabrzu.
Niesamowite, prawda? Jednak da się coś zrobić wspólnie, razem, bez strzelania do siebie z coraz mocniej ufortyfikowanych okopów, bez przerzucania się wyzwiskami o skorumpowanych politykach i krwiożerczych stadionowych bandytach. Jeśli zestawimy to, co dzieje się obecnie w Kielcach, Zabrzu, Poznaniu i sześciu starych ośrodkach Kibice Razem z działalnością w obrębie “problemu z kibolami” w wykonaniu choćby MSWiA… Cóż, aż dziwne, że politycy tego samego rządu, tej samej partii nie są w stanie ujednolicić swojego działania wobec piłkarskich fanatyków.
Może to przesadzona teza, ale naszym zdaniem lepiej pomagać stowarzyszeniom organizować akcje charytatywne i aktywizować ich w ten pozytywny sposób, niż iść na wojnę i wpychać w rolę społecznego marginesu godnego wyłącznie nocy na komisariacie i wysokich kar za najdrobniejsze wykroczenia. Zdaje się, że Ministerstwo Sportu i Turystyki się z nią zgadza. Fajnie, gdyby pociągnęło za sobą resztę klasy politycznej.