Reklama

Sensacja, Juventus zatrzymał lidera! A Kuba zadebiutował w Violi

redakcja

Autor:redakcja

12 września 2015, 23:34 • 2 min czytania 0 komentarzy

Przed meczem kibice Juventusu śmiali się, że piłkarze Chievo w Turynie poczują się jak u siebie, bo w Weronie i tak nikt ich nie dopinguje. Role się odwróciły. Teraz Włochy szydzą z Juventusu. Drużyny, która w niczym nie przypomina seryjnego mistrza Włoch. Drużyny ledwo co remisującej z Chievo – co prawda rzeczywiście liderem, ale wszyscy wiedzą, że tylko chwilowym, przypadkowym. Dziś jednak fakt, że „zatrzymali lidera” jest jedynym, którym mogą się chwalić i który dobrze wygląda, choćby w nagłówkach artykułów.

Sensacja, Juventus zatrzymał lidera! A Kuba zadebiutował w Violi

Dobra, żarty na bok. W Juventusie funkcjonuje albo niewiele, albo właściwie nie funkcjonuje nic. Jeśli porównać drużynę do mechanizmu, to ich mechanizm leży na dnie morza, zagrzebany w piachu. Paul Pogba zaczął mecz na ławce rezerwowych, czego motywy zna jedynie Massimiliano Allegri. Ostatnio rzeczywiście jest w słabszej formie, ale nawet gdyby był w kompletnie beznadziejnej, to i tak byłaby szansa na jakiś błysk, jakiś magic touch. Chievo strzeliło szybko, bo już w piątej minucie, a potem była jeszcze fantastyczna obrona Gianluigiego Buffona. Kto jak kto, ale ten facet jest niezniszczalny.

Juventusu nie opuszczały jednak pech, brak szczęścia, brak umiejętności, piłkarskie kalectwo… Niepotrzebne skreślić. Obijali słupki, strzelali nad bramką. Jedynym, który cokolwiek wniósł, był Juan Cuadrado, na którym podyktowano rzut karny, który na gola zamienił Paulo Dybala. Argentyńczyk pozostaje jedynym piłkarzem Juventusu, który w tym sezonie trafia do bramki. Remis w beznadziejnym stylu, ale zawsze remis i pierwsze punkty w sezonie.

O punkt mniej od Juve, czyli okrągłe zero, mają wciąż piłkarze Frosinone, którzy dziś przegrali z Romą. Beniaminek podszedł do sprawy ambitnie, oddał sporo strzałów na bramkę, ale rzymianie dali radę. Pomysł wciśnięcia do jedenastki zarówno Francesco Tottiego, jak i Edina Dzeko, okazał się jednak klapą. Swoje spotkanie z Genoą, przy ponad 30-tysięcznej publiczności, wygrała też Fiorentina. Wystarczyła bramka Khoumy Babacara, ale nas najbardziej interesował Jakub Błaszczykowski. Trener Paulo Sousa zapowiadał, że da mu zadebiutować i słowa dotrzymał. Wszedł na dziesięć ostatnich minut i zmarnował jeden z kontrataków. Tak czy siak – odhaczone. Prawdziwy, pełnowymiarowy sprawdzianem ma być mecz Ligi Europy z FC Basel, gdzie dziennikarze widzą Kubę od pierwszej minuty.

Reklama

Najnowsze

Weszło

Komentarze

0 komentarzy

Loading...