Reklama

Początek złotej ery polskiej piłki. Orły Górskiego podbijają Monachium

redakcja

Autor:redakcja

10 września 2015, 08:05 • 2 min czytania 0 komentarzy

Kolumbia, Ghana, NRD. Potem jeszcze remis z danią Danią, ukochany Związek Radziecki i spacerek z Maroko. Długa, niepozbawiona wybojów i przeciwności, droga do finału igrzysk olimpijskich w Monachium. Igrzysk, które będą wspominane przez ponad czterdzieści lat, aż do dziś, z wyjątkową dumą i estymą. Dokładnie czterdzieści trzy lata temu reprezentacja Polski pokonała 2:1 Węgrów i sięgnęła po olimpijskie złoto. 

Początek złotej ery polskiej piłki. Orły Górskiego podbijają Monachium

Mój Boże, co ja mam państwu powiedzieć. 20 lat czekałem na tę chwilę – relacjonował rozemocjonowany Jan Ciszewski.

W finale od początku było pod górkę. Nie byliśmy faworytami, ale złapaliśmy pewność siebie. Nie dość, że w oczy Polakom wiał porywisty wiatr i padał deszcz, to jeszcze jako pierwsi stracili bramkę. Tuż przed przerwą trafił Bela Varadi. Po dwóch minutach od rozpoczęcia drugiej połowy padło wyrównanie, a w 68. minucie kolejną, zwycięską bramkę zdobył niezawodny, znakomity Kazimierz Deyna, który w sumie, w całym turnieju, trafił aż dziewięć razy, wypracowując koronę króla strzelców.

Sześćdziesiąt tysięcy kibiców na Stadionie Olimpijskim w Monachium oglądało historyczny, wielki triumf ekipy Kazimierza Górskiego. To była solidna iskra, która dała początek wielkim Orłom i złotej erze naszej piłki. Właśnie wtedy usłyszał o nas cały świat, a tamta drużyna stała się solidnym fundamentem pod kolejne wielkie sukcesy. Bez złota w Monachium dwa lata później prawdopodobnie nie stalibyśmy na podium mistrzostw świata. Los chciał, że wtedy spotkanie o medal też graliśmy na tym samym, szczęśliwym stadionie.

Reklama

– Polscy piłkarze zasłużyli na złoty medal. Pokazali dobrą grę, zwłaszcza w drugiej połowie. Dokładnie zrealizowali założenia… Wszyscy potrafili zdobyć się na maksimum wysiłku… Rozegrali siódmy mecz i wykazali świetne przygotowanie. Wyróżnić trzeba całą drużynę, no i oczywiście szczególnie strzelca dwóch bramek, Deynę – mówił pełen dyplomacji trener Górski.

W gazetach pisano, że polscy piłkarze „płakali jak panienki”. O tamtym wydarzeniu, o dniu 10 września, wspominano przez lata. Dzień ten ogłoszono nawet dniem piłkarza.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...