Młodszym czytelnikom powinno się spodobać, bo będzie więcej obrazków niż tekstu. Dlaczego? Bo nie ma zbytnio o czym pisać. Albo inaczej: jest, ale nie na tyle, żeby się rozpisywać. Afrykańska piłka w pigułce. Bieda, chaos, kompletny brak organizacji, przegrana z ogórkami, a w centrum wydarzeń nasz człowiek w białym nissanie – selekcjoner reprezntacji Tunezji – Henryk Kasperczak. Zapraszamy na krótką, kilkuminutową wycieczkę do Monrovii, stolicy Liberii.
Zacznijmy od rzeczy najważniejszej, czyli wyniku. Tunezja pod batutą polskiego maestro dość niespodziewanie, żeby nie napisać sensacyjnie, przegrała z gospodarzami – Liberią. Rzuciliśmy na skład ekipy pana Henia i… dobra. Znamy tylko jednego piłkarza – Aymena Abdennoura, za którego Valencia niedawno zapłaciła Monaco okrągłe 25 milionów euro. Poza tym grajkowie głównie z lig północnoafrykańskich. Mecz zakończył się wynikiem 1:0 dla gospodarzy. To chyba tyle na jego temat, bo o strzelcu bramki nigdy nie słyszał nawet Kuba Polkowski (pewnie się mylimy). Reasumując: Kasperczak na dzień dobry zaliczył niezłą wtopę.
Najciekawsze jednak dopiero przed nami. Mała fotogaleria, krok po kroku. Poczujmy się jak piłkarze Henry’ego. Taką furą podjechali pod hotel, powodując niekontrolowany pisk miejscowych fanek.
Pan Henryk ma jednak wygodniejszy mobil. Ma nawet własnego szofera, którym prawdopodobnie jest brat bliźniak Seana Kingstona.
Niestety, reprezentacja Tunezji nie została uprzedzona o tym, że stadion na którym mecz w sumie jeszcze się buduje, a wokół boiska robotnicy pomykają z taczkami. A, no i szatnia, dość średniej jakości. No i prysznice, z których nie leci woda.
Dobra, dobra. Jeszcze jedno, najśmieszniejsze, tym razem o gospodarzach. Podstawowy bramkarz reprezentacji Liberii nie zagrał, bo złapał jedną z najdziwniejszych kontuzji w historii futbolu. Bez żartów. Facet rozmawiał przez telefon komórkowy i był tak zaabsorbowany tą, mogłoby się wydawać codzienną czynnością, że zderzył się z szybą w hotelowym lobby. Ma bardzo poważnie uszkodzone oko i istnieje 50-procentowe ryzyko, że je straci.
Cuz this is Africa!
PB
