Robert Warzycha ponad pół roku narzekał na brak napastnika, a ten zameldował się w Zabrzu dopiero wtedy, gdy zmieniono trenera. Zresztą, od przyjścia Leszka Ojrzyńskiego trafiło już do Górnika sześciu piłkarzy.
Dlaczego o tym piszemy? Ano dlatego, że jak większość trenerów narzeka na zbyt wąską kadrę, tak w Zabrzu – spoglądając w dane 90minut.pl – możemy się doliczyć 34 ludzi. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że przecież dopiero słuchaliśmy o gigantycznych długach Górnika czy odjętym punkcie na start rozgrywek przez problemy finansowe.
Pamiętacie, jak swego czasu pisaliśmy, że klub zatrudnia Grzegorza Kasprzika po nic? Byli wtedy w klubie Steinbors, Witkowski oraz Kuchta, a i tak przyszedł jeszcze on. Teraz, gdy zawinął się Steinbors – Kuchtę, którego nikt tu poważnie nie traktuje – poszukiwano następcy. W lipcu Górnik wygrał z Zagłębiem walkę o Sebastiana Przyrowskiego, teraz na deser wziął Janukiewicza.
Do tego w krótkim odstępie czasu Korzym, Widanow, Kwiek, Janota i wczoraj na wypożyczenie Dźwigała. To może Górnik, który MUSI OSZCZĘDZAĆ I KAŻDĄ ZŁOTÓWKĘ OGLĄDAĆ DWA RAZY, ten bilans trochę wyrównał? Tak, pozbyto się jednego Bartosza Iwana, który wylądował w GKS-ie Katowice. Naprawdę nie rozumiemy, jak po tak ciężkich doświadczeniach, widmie upadku klubu, można znów zachowywać się tak, jakby jutra miało nie być.
Ale kto bogatemu zabroni…
Fot. FotoPyK