Reklama

Tonew już poza Premier League. Dobrej reklamy Ekstraklasie nie zrobił.

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

27 sierpnia 2015, 20:04 • 3 min czytania 0 komentarzy

Transfer z Ekstraklasy bezpośrednio do Premier League. Doskonale wiecie, że to nie zdarza się często. A jeśli już, to Anglicy wolą brać od nas raczej bramkarzy lub młodzież. Droga piłkarzy do ich ligi czasami wydłużała się też o przystanki w innych rozgrywkach. Tym razem było inaczej. Do Lecha zgłosiła się Aston Villa, oferta była konkretna, na stole pieniądze, którymi pogardzić na wypada. 3,2 miliona euro i kolejne pół miliona w ewentualnym bonusie. Z kierunku wschodniego dałoby się podobno wycisnąć więcej zarówno dla klubu, jak i dla piłkarza, ale w obliczu takiej szansy rachunek ekonomiczny zszedł na dalszy plan. Pomogła deklaracja trenera Paula Lamberta, który był w pełni przekonany do zawodnika. Przydatna była też znajomość ze Stilijanem Petrowem – rodakiem, który w barwach klubu z Birmingham rozegrał blisko 200 spotkań. Dwa lata temu Aleksandar Tonew wyruszył na podbój Premier League, teraz jego przygoda z Wyspami właśnie dobiega końca.

Tonew już poza Premier League. Dobrej reklamy Ekstraklasie nie zrobił.

Nie zrobił dobrej reklamy Ekstraklasie. Być może nie powinno się przeceniać wpływu piłkarzy sprowadzonych z danej ligi na kolejne transfery, ale z całą pewnością nie można go też bagatelizować. Aston Villa wzięła wyróżniającego się u nas ligowca – choć jak na skrzydłowego liczby miał kiepskie, 4 gole i 3 asysty w lidze w sezonie poprzedzającym wyjazd, przykładowi Rafał Kosznik lub Rołand Gigołajew mieli ostatnio lepsze – i kompletnie się tam na nim zawiedziono.

Duże możliwości, trzeba go tylko odpowiednio ukierunkować – mniej więcej w takim tonie wypowiadano się na Wyspach po transferze. Tonew dostał spory kredyt zaufania, ale wymagano od niego przede wszystkim otwartego umysłu i szybkiej nauki. Początku nie miał najgorszego. Regularnie pojawiał się na boisku, w piątej kolejce po raz pierwszy wyszedł na ligowy w podstawowym składzie. Ogólnie zdarzyło mu się to sześć razy. Z czasem zaczął irytować miejscową publikę, w zasadzie tym samym, czym wkurzał w Poznaniu. Jeździec bez głowy, który potrafił też znikać na boisku, a także podejmować bezsensowne decyzje o strzałach. O ile w Polsce czasem wpadało, o tyle tam piłka najczęściej lądowała na trybunach.

Parasol ochronny został zwinięty w marcu następnego roku, po kilku miesiącach spokoju na przystosowanie się piłkarza do nowej rzeczywistości. Paul Lambert wezwał Tonewa na dywanik. Zwrócił się także do Petrowa, pracującego z klubową młodzieżą, by ten zmobilizował rodaka. Nie pomogło. Od tego momentu były piłkarz  Lecha pojawił się na boisku tylko trzy razy.

Ogólnie zaliczył dwadzieścia występów we wszystkich rozgrywkach. Bez gola i bez asysty.

Reklama

Decyzja o wypożyczeniu była naturalną koleją rzeczy. Trafił do Celtiku – klubu, który interesował się nim już wcześniej (znów pomocny był Petrow, bardzo szanowany w Glasgow). Nie był to bilet w jedną w stronę, po cichu liczono, że w Szkocji Bułgar okrzepnie i wróci na właściwe na tory.

No i się przeliczono. Nie zaistniał. Trzynaście spotkań we wszystkich rozgrywkach. Bramki? Zero. Asysty? Jedna, w Lidze Europy. Głośno zrobiło się o nim tylko raz, gdy zbeształ czarnoskórego Shaya Logana z Aberdeen. Władze ligi nie miały wątpliwości, że był to przejaw rasizmu i ukarały Tonewa siedmioma spotkaniami zawieszenia. W 2015 roku na boisku pojawił się tylko raz. Dostał pół godziny w półfinale Pucharu Szkocji.

Do Birmingham w zasadzie nie miał po co wracać. Mówiło się, że może trafić z powrotem do ojczyzny. Miał pomóc Łudogorcowi Razgrad w ponownym awansie do Ligi Mistrzów. Jednak zanim doszło do konkretów, Bułgarów w kwalifikacjach do Champions League już nie było (odpadli w II rundzie z Milsami Orgiejów z Mołdawii) i inwestycje zostały wstrzymane. Ostatecznie były lechita trafił do Frosinone Calcio.


Powitalna kompilacja najlepszych zagrań. Fakt, że brak w niej obrazków z Anglii i Szkocji jest dość wymowny. 

Beniaminek Serie A. Zjazd windą o kilka pięter, do klub skazywanego na pożarcie. Ale wciąż będzie miał okazje, by postać obok poważnych piłkarzy. Po tak katastrofalnych dwóch sezonach powinien zaprosić menedżera na dobrą kolację.

Najnowsze

Inne kraje

Vinicius zmarnował rzut karny. Blamaż Brazylii z Wenezuelą [WIDEO]

Patryk Stec
11
Vinicius zmarnował rzut karny. Blamaż Brazylii z Wenezuelą [WIDEO]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...