Przed włączeniem telewizora wyprowadziliśmy dość absurdalne równanie. Sądziliśmy, że spadkowicz plus spadkowicz, Bełchatów plus Zawisza, równa się widowisko na poziomie Ekstraklasy, czyli przynajmniej takie, od którego nie wypadają zdrowe zęby. I już myśleliśmy, że jesteśmy beznadziejnymi teoretykami, już załamywaliśmy ręce, ale wtedy kolorowego fajerwerka odpalił Paweł Zięba.
Bełchatów pokazał pazur, młodzieńczą ambicję, pasję. Stary, poczciwy Zawisza rano najwyraźniej zapomniał łyknąć tabletek z żeń-szeniem. Na papierze personalnie silniejszy, dość szybko zdobył bramkę, a później kompletnie oklapł. Czekali, czekali… Na co? Tego nie wiedzą chyba sami. Postanowili bronić się i utrzymywać przy piłce od 6. minuty, kiedy objęli prowadzenie, aż do samego końca. Nie wypaliło. Pokonał ich nie tyle przeciwnik, co własny minimalizm.
Ta akcja zasługuje na osobne potraktowanie i opisanie w iście hollywoodzkim stylu. Uwaga, 82. minuta. Piłkarze Zawiszy opadają z sił, modląc się o końcowy gwizdek. Między obrońcami przepycha się Zięba, czekając na piłkę kopniętą z drugiej linii. Pozycja jest trudna, sprawy nie ułatwia przeciwnik, ale lutuje. Trafia mocno, ale nie na tyle mocno, żeby przestrzelić. Trafia idealnie, tuż nad Łukaszem Sapelą.
A potem był jeszcze jeden gong, kiedy Gierszewski wyprzedził śpiącego Nawotczyńskiego i wyrwał Zawiszy dwa kolejne punkty. 2:1 dla ekipy Ulatowskiego. Mecz typowo pierwszoligowy, ale końcówka z pierwszej połówki tabeli Ekstraklasy. Brawa dla Bełchatowa. Na koniec jeszcze mała ciekawostka: Lukas Klemenz cały mecz przesiedział na ławce rezerwowych.
Gorszy nastrój mieli kibice w Gdyni, gdzie syzyfowo pracująca na awans Arka przegrała kolejny mecz, tym razem w Wigrami Suwałki. Z jednej strony Bartłomiej Kalinkowski, z drugiej Konrad Jałocha – jeszcze niedawno kumple z legijnej szatni. Mecz był niezły, otwarty, ale w drugiej połowie Arka straciła dwie bramki i zawiodła po raz kolejny. Podobnie jak zawodnicy Rozwoju Katowice, których przed porażką z Chojniczanką nie uchronili nawet sami Raul Gonzalez i Kun. A piłkarze z Chojnic wykręcili solidne 3:1 na wyjeździe i mają czyste papcie.
PB