Jest nowy reformator PZPN. Jeździec na białym koniu, który chce odmienić okręgowe związki, skruszyć beton. Recepta? Pogonić baronów stawiając na nowe pokolenie. – Trzeba zmieniać to od dołu, żeby weszli młodzi ludzie, tacy jak pan czy ja – powiedział Stanisław Kogut, rocznik 1953, w wywiadzie dla Onetu.
W pełni się z panem Staszkiem zgadzamy. Tego właśnie polskiej piłce potrzeba – rzutkiej, 62-letniej młodzieży. Odmiany, jaką gwarantują ich głowy pełne świeżych pomysłów, młodzieńcza energia, zapał. Ta smarkateria może jeszcze czasem zbierze frycowe za brak doświadczenia, ale trzeba inwestować w przyszłość, mieć jakąś wyrozumiałość dla narybku. Ale jak będą mieli sto dwadzieścia lat, będą mądrzejsi, wtedy to zaprocentuje. Generalnie skoro 6-latki mogą chodzić do szkoły, to 62-latki mogą przejmować władzę w okręgach, czyż nie?
Pana Staszka chcielibyśmy natomiast na stronie zapytać, czy byłby w stanie i nam zdradzić lokalizację legendarnego źródła młodości, bądź też czy długo zamierza zatajać przed światem posiadanie kamienia filozoficznego.
Wiecie jednak, co jest w tym wszystkim najśmieszniejsze? Że pośmialiśmy się, a Kogut całkiem na głowę wcale nie upadł. Naprawdę gdyby jutro zjawił się na posiedzeniu niektórych okręgowych związków, to prawem świeżaka rozstawiałby pachołki i nosił bramki, bo tam wciąż królują baronowie rządzący związkiem od czasów rozbicia dzielnicowego.