Tak właśnie powinny wyglądać nasze ligowe klasyki – dwie porządne drużyny, masa widowiskowych akcji. Kilkunastu gości, którym chce się grać w piłkę i którym nie przeszkadza pogoda. Legia podzieliła się punktami z Wisłą, ale z przebiegu meczu taki wynik chyba może zadowalać oba zespoły. Niby legioniści marnowali dogodne sytuacje, ale z drugiej strony podopieczni Moskala potrafili zdominować przeciwnika długimi fragmentami. Oto 24 luźne wnioski z tego spotkania.
1. Zaskakuje rozmach akcji #uwolnićMaćka. Transparent z tym hashtagiem gości już nie tylko na większości stadionów, ale też, a raczej przede wszystkim, na koszulkach bardzo wielu fanów Legii. Dziś idąc na mecz w zasadzie co kilka metrów można się było natknąć na kogoś z tak ozdobionym t-shirtem.
2. Transparent zawisł też po drugiej stronie…
3. Łukasz „Juras” Jurkowski jako spiker spisuje się niemal tak dobrze jak w trakcie komentowania MMA. Fani beznamiętnej spikerki i odczytywania komunikatów z kartki pewnie się z nami nie zgodzą, ale facet ma w sobie więcej energii niż większość pozostałych spikerów Ekstraklasy razem wziętych. Pod względem entuzjazmu i wigoru, to Kazimierz Węgrzyn do potęgi dziesiątej. Daliby mu kiedyś pokomentować w ramach eksperymentu ligę.
4. Henning Berg chyba na dobre oduczył się rotowania. Ma to oczywisty wpływ na frekwencję – dzisiaj ponad 26 tysięcy.
5. Wisła za Kazimierza Moskala gra tak, jak za ostatniej kadencji tego trenera przy Reymonta. Czyli futbol kombinacyjny, klepka, tzw. piłka krakowska, tylko mimo wszystko przydaliby się do tego bardziej efektywni ludzie. Bo dziś w ofensywie najlepiej wyglądał typowy zawodnik do kontrataku – Guerrier, z kolei Paweł Brożek przeszedł obok meczu.
6. Nie da się określić nieprzewidywalności w bardziej pozytywny sposób, niż robi to Guerrier.
7. Crivellaro umie grać w piłkę.
8. Pytanie, czy to mu wystarczy. Barrientos też umiał.
9. Z kolei Kucharczyk nie umie, a jest w piłkarskiej hierarchii wyżej od każdego z nich.
10. Swoboda Wisły w pierwszej połowie mogła wynikać z obecności Rafała Makowskiego. Chłopak (rocznik 1996) zaliczył dwa egzaminy dojrzałości w tygodniu. Najpierw debiut w pucharach, potem w lidze. Oceny? Czwórka, a dziś… Raczej co najwyżej trója. Zagubiony, zestresowany i nienadążający z kryciem, choć w drugiej połowie wyglądało to trochę lepiej. No i nie pokazał tego, co podobno ma najlepsze, czyli przerzut.
12. Po drugiej stronie nie lepszy był Uryga. Powody, dla których ten chłopak ma skład, są prozaiczne: wiek, wychowanek, brak konkurencji. Sorry Alan, więcej argumentów nie pokazałeś.
13. Wrócił stary pechowy Głowacki.
14. Cud, że przy tym swoim pechu nie doznał kontuzji.
15. Nemanja Nikolić JEDNAK jest w stanie zmarnować sytuację podbramkową. Inna sprawa, że chyba lepiej zrobiłoby mu towarzystwo Prijovicia.
16. A skoro marnuje nawet Nikolić, to Legia nie wygrywa.
17. Ondrej Duda ma super widowiskowy sposób prowadzenia piłki – raz wydaje się, że robi to wyjątkowo nonszalancko, a po sekundzie zmieniasz zdanie, że to jednak elegancja.
18. Chyba można to wreszcie oficjalnie ogłosić: Wisła w końcu ma poważnego bramkarza, a nie tylko gościa w bluzie bramkarskiej.
19. Brzyski coraz szybszym krokiem kieruje się na drugą stronę rzeki. Z piłkarzy o niepodważalnej pozycji w Legii to on stanowi zdecydowanie najsłabszy punkt.
20. Guilherme mocno poprawił podanie otwierające, korzysta z tego coraz częściej i jest zdecydowanie bardziej konkretny niż w poprzednim sezonie, ale wciąż brakuje mu precyzji w kluczowych momentach. Z tego mogą wynikać na dłuższą metę przeciętne liczby Brazylijczyka.
21. Węgierski pojedynek jednogłośnie wygrywa Guzmics. Jeden z najbardziej niedocenianych obrońców ligi. Napiszemy o tym raz jeszcze – jaki ten rynek transferowy jest przewrotny, że Lech potrafi wyłożyć niemałą kasę za elektrycznego Kadara, a Wisła za darmo bierze takiego kozaka.
22. Vrdoljak, nigdy już nie będziesz Furmanem.
23. Furman, nigdy nie bądź Vrdoljakiem.
24. Spora ulga w Poznaniu. Przewaga Legii wynosi „zaledwie” sześć punktów, a nie osiem, co byłoby na tym etapie rozgrywek przepaścią.
Fot. FotoPyK