Tomasz Kulawik drżącym głosem wymienił piłkarzy, których wychował na prowizorycznym boisku i wprowadził do ligi. Wyszło szesnastu. Dziś większości nie ma nawet w ekstraklasie, a ci najbardziej wspierani przez kibiców schodzą coraz niżej.
Natrafiliśmy ostatnio na ciekawą informację – Daniel Brud podpisał kontrakt z Jutrzenką Giebułtów. Na początek wyjaśniamy kim on jest. To ochrzczony przez Roberta Maaskanta „wiślacki Steven Gerrard”. Holenderski trener zaczął wprowadzać pomocnika do zespołu, gdy ten miał 22 lata. Gdy holenderska Wisła zaczęła grać gorzej, trybuny skandowały nazwisko Bruda. – Ściągnij rodaków, postaw na młodych Polaków – krzyczeli kibice. Vox populi, vox dei – pomyślał Maaskant i Polak zagrał w wyjazdowym meczu z Fulham od pierwszej minuty.
Ostatnia brawurowa akcja Bruda w Wiśle to filmik zapraszający na derby w 2012 roku. Stanął wraz z Alanem Urygą i Michałem Czekajem na tle napisu JŻS, czyli „Jebać żydów skurwysynów”. I na tym skończyła się kreatywność piłkarza.
Później Brud wyjechał do Łodzi i grał w ŁKS-ie. Jeden z nas bacznie go tam obserwował.
@cwiakala Jego styl gry określiłbym zresztą jako “smart casual”. Tak samo jak stan jego koszulki po 90 minutach na ubłoconym boisku.
— Jakub Olkiewicz (@JOlkiewicz) August 4, 2015
Dalej był Okocimski Brzesko i Flota Świnoujście. Teraz czas na podbijanie małopolskiej IV ligi w barwach Jutrzenki Giebułtów, drużyny z podkrakowskiej wsi, w której nie ma nawet szkoły podstawowej. Stadion mieści się, a jakże, przy ulicy Sportowej. Brud ma 26 lat, a więc wchodzi w szczytowy okres formy fizycznej. I będzie kopał się po czole na piątym poziomie rozgrywkowym. Absurd.
I teraz przypomnieliśmy sobie ostatnią konferencję prasową Tomasza Kulawika w Wiśle. Szkoleniowiec w dowód wdzięczności dostał pamiątkowe zdjęcie. Chyba za to, że wytrzymał w tym klubie dłużej niż pół roku. Z drżącym głosem wymieniał swoje sukcesy w Wiśle. Było o tym, że zostawił Maaskantowi drużynę, która miała sześć punktów, że zdobył mistrzostwo z Młodą Ekstraklasą, ale Kulawik na koniec stwierdził, że największym sukcesem było wprowadzenie do ligi 16 piłkarzy, których wychował na leżącym obok stadionu boisko lekkoatletycznym.
– Mam nazwiska, które prowadziłem jako juniora i w Młodej Ekstraklasie. Są to: Brud, Burliga, Chrapek, Mączyński, Trela, Czekaj, Uryga, Szewczyk, Kamiński, Małecki, Stolarski i Leszczak. Oprócz tego ściągnąłem Mateusza Kowalskiego, Szabata, Magierę i Kamila Rado. (Wislaportal.pl).
No więc sprawdzamy.
Daniel Brud, 26 lat – Jutrzenka Giebułtów.
Łukasz Burliga, 27 lat – Wisła Kraków, jeden z lepszych prawych obrońców ligi.
Michał Chrapek, 23 lata – Catania Calcio, Serie B.
Krzysztof Mączyński, 28 lat – Wisła Kraków, reprezentant Polski.
Dariusz Trela, 26 lat – rezerwowy bramkarz Korony Kielce.
Michał Czekaj, 23 lata – to ciekawy przypadek, bo wciąż nie wiemy, czy on jeszcze gra w piłkę. Ma kompletnie rozsypane kolana i musi ciężko pracować, by wrócić do treningów choćby na kilka tygodni. Ostatni raz zagrał pod koniec czerwca z MFK Koszyce.
Alan Uryga, 21 lat – Wisła Kraków.
Michał Szewczyk, 23 lata – Ruch Chorzów, bezapelacyjnie jeden z najgorszych piłkarzy w lidze.
Dawid Kamiński, 20 lat – Raków Częstochowa, II liga.
Patryk Małecki, 27 lat – Pogoń Szczecin.
Paweł Stolarski, 19 lat – Lechia Gdańsk. Ławka, trybuny.
Sebastian Leszczak, 23 lata – Poroniec Poronin. Kiedyś uznawany za wielki talent, Maciej Skorża powoli wprowadzał go do zespołu, ale ten poza boiskiem był wyjątkowo szybki w wypijaniu kolejnych setek. Teraz gra w trzeciej lidze.
Mateusz Kowalski, 29 lat – po odejściu z Wisły grał w Garbarni Kraków, pracował też jako instruktor fitness, a teraz wyjechał do Norwegii.
Przemysław Szabat, 30 lat – ostatnio Świt Nowy Dwór Mazowiecki (III liga), trenuje też juniorów.
Mariusz Magiera, 31 lat – Górnik Zabrze. Nigdy nie zagrał w Wiśle w lidze.
Kamil Rado, 25 lat – Kolorado Wola Chorzelowska (A klasa). To piłkarz, którego Kulawik sam wprowadzał do zespołu w 2010 roku. Zagrał dwa razy.
Reasumując: z 16 piłkarzy, którzy mniej więcej przeszli przez kilka etapów szkolenia w klubie i zagrali choć raz w lidze, pięciu gra teraz regularnie w ekstraklasie, trzech siedzi w niej na ławce albo na trybunach. Dwóch jest za granicą, ale tylko jeden gra jeszcze na poważnie w piłkę. Jeden praktycznie kończy karierę, jeden przepił talent i próbuje się odbić w trzeciej lidze, kolejny jest w drugiej, następny trenuje juniorów w Nowym Dworze Mazowieckim, a ostatnich dwóch próbuje sił w czwartej lidze i A klasie.
Wynik może niezły, może słaby, ale nam chodzi o co innego – zobaczmy, kto do tej grającej w ekstraklasie piątki należy. Nie Leszczak, o którego agenci walczyli na każdym młodzieżowym turnieju, nie Brud forsowany przez kolejnych trenerów i trybuny, nie Rado, który nagle wskoczył do zespołu i grał nieźle, ale goście, którzy tak oka za juniora nie przyciągali, może poza Małeckim i Chrapkiem.
A my jakoś największy szacunek mamy do Mateusza Kowalskiego. Uznał, że swoje już w lidze osiągnął, zagrał obok Kamila Glika w Piaście Gliwice, parę razy pograł w Wiśle, w Garbarni Kraków i wtedy zorientował się, że z tej mąki chleba raczej nie będzie i wyjechał do Norwegii.
Fot. FotoPyK