Ostatnio nas naszło: kto tym razem będzie rozpychał się w grze o Ekstraklasę? W minionym sezonie Zagłębie odstawało od reszty pod wieloma względami, wcześniej GKS Bełchatów zostawił większość składu z najwyższej klasy rozgrywkowej, a i Termalica próbowała już od jakiegoś czasu. Dziś ta sytuacja nie jest już tak klarowna. My w grze o awans widzimy cztery kluby…
ARKA GDYNIA
ZA: Górnik Łęczna zdążył do Ekstraklasy wrócić, GKS Bełchatów – tak samo (i spaść raz jeszcze). Tymczasem Arka szykuje się już do piątego sezonu z rzędu na zapleczu i jeśli nie chce łatki pierwszoligowego średniaka, czas ruszyć ostrzej. Jest stadion na 15 tysięcy ludzi, jest niemałe miasto, do tego trener, który w Arce zaczynał i trochę dla niej pograł.
No i jest też od tego sezonu ponownie Miroslav Bożok – o ile dojdzie do zdrowia po kontuzji mięśniowej – który pamięta Ekstraklasę w Gdyni. Naszym zdaniem, to naprawdę bardzo sensowne wzmocnienie drugiej linii, która z doświadczonym Łukasiewiczem i młodym Nalepą już wyglądała nieźle. Napastnik nie powinien mieć powodów, by narzekać.
PRZECIW: Rzecz w tym, że tym napastnikiem jest Paweł Abbott. Opieranie ataku na piłkarzu, który w poprzednim sezonie strzelił dwa gole (choć wiele meczów też ominął) to jednak przesada. Niciński w drugiej kolejności wskazuje na Rafała Siemiaszkę, ale to autor tylko sześciu trafień i tylko w Chojniczance. Zresztą, ten sam Abbott przyznaje, że jest świadom, iż był drugim wyborem – ani on nie znalazł sobie lepszego pracodawcy, ani obecny pracodawca lepszego piłkarza na tę pozycję.
Druga rzecz, która nas razi w oczy, to nieco inne wyobrażenia o zespole. Prezes Pertkiewicz mówi, że Arka ma potencjał na pierwsze bądź drugie miejsce. Trener Niciński nabiera zaś wody w usta i rozmowy o celach unika. Nic dziwnego, że trochę zszedł na ziemię, bo z trzynastu ostatnich meczów minionego sezonu wygrał… jeden.
MIEDŹ LEGNICA
ZA: Miedź już od jakiegoś czasu nie przestaje myśleć o awansie, teraz – w tym kierunku zdaje się wykonać nawet kilka ruchów. Kluczem wyboru: doświadczenie. Obrońcy? Stasiak z Telichowskim, do tego 30-letni Bułgar. Pomocnicy? Garguła z Łuszkiewiczem i Markiem Gancarczykiem. Napastnik? Ślusarski. Jeśli dorzucimy do tego Bartczaka, Łobodzińskiego i Labukasa, wychodzi ekipa, która wiele na boisku już przeżyła.
Za atut Miedzi, paradoksalnie, uznajemy trenera Kuźmę. Był tu Ulatowski, był Stawowy, czyli goście, o których wiele mówiono (bądź wiele mówili sami), a zaliczali paskudne falstarty. Teraz jest ktoś, kto może skupić się na robocie bez większej presji.
PRZECIW: W Legnicy kiedyś już Ekstraklasę zapowiadali. Dwa lata temu, kiedy w klubie zatrudniony został Rafał Ulatowski, właściciel Andrzej Dadełło otwarcie stwierdził: chcemy awansować. A jakie myśli miał przed rokiem Wojciech Stawowy, obejmując Miedź, nie zamierzamy nawet zgadywać. Rzecz jednak w tym, że ten ubiegły sezon zakończył się dwunastym miejscem, wcześniejszy – dziesiątym. Miedź najlepiej wypadła trzy lata temu jako beniaminek, kończąc w środku tabeli.
Odnosimy też wrażenie, że w klubie zagubili się w poszukiwaniu balansu między młodzieżą a starszyzną. W Pucharze Polski z Garbarnią Kraków wiekowo wypadło to tak:
18 – 30, 34, 31, 30 – 32, 28, 25, 34 (27), 32 (30) – 31 (33)
WISŁA PŁOCK
ZA: Chyba nawet w Płocku nie wierzyli, że awans do Ekstraklasy może wywalczyć Termalica i na ostatniej prostej się wyłożyli, pozwalając rywalowi przebiec po sobie. Ale to pokazuje, że Wisła już w poprzednim sezonie miała porządną jak na tę ligę drużynę i zdobyte doświadczenie powinna umiejętnie wykorzystać. Tym bardziej, że to, co najbardziej nam się w tym klubie podoba, to stabilizacja – trener Kaczmarek rozpoczyna właśnie czwarty rok pracy. I widać progres, bo zaczęło się awansem, przez siódme, aż po trzecie miejsce.
W tym okienku obeszło się bez transferowych fajerwerków, ale w taki właśnie sposób działa Wisła. Przyszli Rogalski, Piotrowski, Łuczak, Mroziński i Bąk, którzy poziomu na pewno nie zaniżą.
PRZECIW: Żeby nie było tak kolorowo, Wisła przed nowym sezonem straciła Góralskiego i Janusa. To oni ciągnęli ten wózek, znacząco się wyróżniali i nie przypadkiem znaleźli zatrudnienie w Ekstraklasie. Nie ma też już w Płocku Krzywickiego, który może i sportowo aż tak wiele nie nadawał, ale… przynajmniej jest napastnikiem. Tutaj Kaczmarek ma problem, bo Lebedyński to niewiadoma, a ustawiony w Pucharze Polski w ataku Łuczak znów nie gra na swojej nominalnej pozycji.
Przy okazji Wisła sama wysyła już teraz sygnał ostrzegawczy, przegrywając w Pucharze Polski z Bytovią. Ale na nikim w klubie, co wnioskujemy z wypowiedzi prezesa Kruszewskiego, nie robi to wielkiego wrażenia. Drużyna zostanie w tym sezonie rozliczona jedynie z tego, czy wywalczy awans.
ZAWISZA BYDGOSZCZ
ZA: Radosław Osuch stara się udowodnić, że nie do twarzy mu z pierwszą ligą. Po spadku wiele mówiło się o odejściu trenera Rumaka i kompletnie nieznanej drużynie na kolejny sezon. Historia, która dotknęła GKS Bełchatów, mogła i miała dotknąć drugi z klubów, który wypadł z Ekstraklasy. Tymczasem dla tych, których latem stracił klub, znaleziono zastępstwo. Goście po trzydziestce do uporządkowania tyłów, jak Sapela, Stawarczyk czy Nykiel, to wybór, który ma sens. Doszedł też Wełnicki, doszli i dwaj obcokrajowcy z Czarnogóry. Przede wszystkim jednak Zawisza zatrzymał piłkarzy, którzy pierwszą ligę wciągnąć powinni nosem, czyli: Alvarinho, Mica i Drygas. Jeśli dołączyłby do nich Kwiek, który odegrał znaczącą rolę w powrocie Zagłębia do elity, byłaby to naprawdę porządna paczka.
No i, co równie ważne, został Rumak. A więc trener, który do gry w roli faworyta i pod presją zdążył przywyknąć w Poznaniu.
PRZECIW: Do wyżej wymienionej trójki, która nie opuściła Bydgoszczy, dorzucić można choćby Kamińskiego czy Smektałę. Ale – oceniając już na spokojnie – to zupełnie inny Zawisza niż w poprzednich rozgrywkach. Bez Sandomierskiego, Wójcickiego, Micaela, Maricia, Majewskija oraz Barisicia. W ostatnim sparingu Rumak wystawił nowego bramkarza i nowych czterech obrońców.
Ktoś powie, że Zawisza przywykł do tego, by składem ciągle rotować, a zimowe przetasowanie przyniosło niezły w wielu momentach efekt. Z drugiej strony, ileż można? Poza tym, Osuch wciąż szuka napastnika. Szymon Lewicki z drugoligowej Legionovii to zbyt mała gwarancja goli. Mamy też wątpliwości, jak ewentualny dołek na początku czy w trakcie rozgrywek zniósłby Zawisza. Bydgoszcz wiele już w ostatnim czasie widziała i tam zbyt spokojnie raczej być nie może. Jak nie kibice, to właściciel. Jak nie właściciel, to kibice.
Fot. FotoPyK