Reklama

Pogoń 15/16, czyli profesor Fojut i nowa definicja grania tyłem do bramki

redakcja

Autor:redakcja

26 lipca 2015, 16:56 • 2 min czytania 0 komentarzy

Napastnik dobrze grający tyłem do bramki – to hasło przez lata funkcjonowało w polskiej piłce jako główne usprawiedliwienie dla impotentów strzeleckich, których atuty kończyły się na zderzeniu z obrońcą i chwilowym przytrzymaniu piłki. Ta definicja jest już jednak passe – na naszych oczach od paru dobrych miesięcy odwraca ją we właściwym kierunku Łukasz Zwoliński. Napadzior Pogoni rozwija się w takim tempie, że coraz bardziej zasadna staje się wizyta selekcjonera w Szczecinie, przynajmniej po to, by złapać jakąś skalę porównawczą z reprezentacyjnymi napastnikami. Dziś znowu „Zwolak” zrobił to, co potrafi najlepiej. Piłka w polu karnym, przyjęcie, obrońca (Celeban) przestawiony jak kukła i precyzyjny strzał. Oj, zarobi parę groszy Pogoń na tym chłopaku.

Pogoń 15/16, czyli profesor Fojut i nowa definicja grania tyłem do bramki

Słowa uznania za ten mecz – naprawdę wysokie jakościowo spotkanie – należą się jednak przede wszystkim Jarosławowi Fojutowi, który tylko potwierdził to, co pokazał w Poznaniu. Zwykło się mówić, że napastnicy wygrywają mecze, a obrońcy dają klubom tytuły i – choć Pogoń żadnego mistrzostwa nie zdobędzie – to jednak takich skał jak „Jeff” czy Czerwiński potrzebowano u Portowców jak tlenu. Póki trwały eksperymenty z dzieciakami, Matrasem czy Hernanim, niemal przy każdej akcji śmierdziało golem. Latem Pogoń ściągnęła stoperów jak na te ligę wręcz idealnych i zanotowała przeskok jak z Beaty Szydło na Emily Ratajkowski. Taka różnica dzieli defensywę szczecinian z poprzedniego i obecnego sezonu.

Pogoń – jak napisał prezes Legii – grała dziś naprawdę atrakcyjnie. O ile w pierwszej połowie biła głową w mur setką dośrodkowań, o tyle w drugiej po wejściu Murayamy gra naprawdę się uporządkowała i oglądało się to z przyjemnością. Drużynie Michniewicza zabrakło jednak szczęścia (dwa słupki), a mizerny przez cały mecz Śląsk wyprowadził taką kontrę, że można było tylko wstać i bić brawo. Grający fatalne spotkanie Flavio dał patelnię Pichowi, ten świetnie wykończył i ustalił wynik.

Reklama

1:1 patrząc na styl może satysfakcjonować Śląska, natomiast patrząc na terminarz może cieszyć Pogoń. Szczecinianie rozpoczynają ten sezon od wyjątkowo trudnych meczów – najpierw pacnęli Lecha, teraz zremisowali z kolejnym pucharowiczem, a za tydzień jadą do mocnej (choć tylko na papierze) Lechii. Śląsk natomiast wciąż nie może odnaleźć polotu z zeszłego roku. Bilans ekipy Pawłowskiego to od stycznia 5-9-6.  Czyli gorzej od Ruchu, Korony, Piasta czy nawet Zawiszy. A postępu nie widać.

Fot. FotoPyK

nZBtpSQ-2

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...