– Nie zagraliśmy dobrego meczu. Widać było, że niektórzy nie wytrzymali psychicznie. Dla naszych piłkarzy puchary to nowość, a dla Omonii – normalka. Nie stworzyliśmy ani jednej składnej akcji. Ani jednej akcji oskrzydlającej z pięcioma-sześcioma podaniami. Nawet te długie piłki nie dawały skutku. Fizycznie wyglądaliśmy lepiej, ale co z tego, skoro graliśmy za wolno i nie potrafiliśmy kilka razy dobrze dograć? – opowiada Michał Probierz w krótkiej rozmowie po porażce Omonią Nikozja.
Znowu zrobiłeś mały show na konferencji. O co chodziło z tym „pajacem”?
To bardzo proste. Wiadomo, że przy okazji meczu chcesz wywołać presję na drugim zespole, ale nie może być tak, że drużyna schodzi, a ktoś z drugiego klubu pokazuje fuck you i inne gesty, które dobrze znam. Dlatego powiedziałem to, co powiedziałem. Trzeba teraz przyjąć porażkę. Bolesne, ale trudne.
Ale nie miałeś tu na myśli trenera?
Nie, absolutnie. Z trenerem akurat mam dobry kontakt i on wie, że wszystko odbywa się w ramach normalnej rywalizacji. Chodziło o pracownika klubu.
Wynik 0:1 mimo wszystko zakłamuje różnicę, jaka była dziś między Jagiellonią a Omonią?
Nie zagraliśmy dobrego meczu. Widać było, że niektórzy nie wytrzymali psychicznie. Dla naszych piłkarzy puchary to nowość, a dla Omonii – normalka. Nie stworzyliśmy ani jednej składnej akcji. Ani jednej akcji oskrzydlającej z pięcioma-sześcioma podaniami. Nawet długie piłki nie dawały skutku. Fizycznie wyglądaliśmy lepiej, ale co z tego, skoro graliśmy za wolno i nie potrafiliśmy kilka razy dobrze dograć? Wyszkolenie techniczne. Po Nuno Assisie – mimo starszego wieku – widać, że grał w Benfice. Goulon w polskiej lidze się wyróżniał, a tutaj dołożyli mu kilku piłkarzy i wygląda jeszcze lepiej. Celowo wywierałem taką presję, żeby jeszcze bardziej podbudować drużynę, ale za szybko straciliśmy bramkę.
Kto popełnił błąd? Tarasovs?
Igors nie może się tak zachowywać, ale nie chcę szukać błędów u jednej osoby. Tomasika też uczulaliśmy na podobne akcje – dla niego jednak puchary to coś nowego. Pamiętajmy, że paru naszych chłopaków – Sekulski czy Romanczuk – grało niedawno w II lidze. Pewnych rzeczy nie przeskoczymy od razu. Zastanawiałem się jeszcze nad wprowadzeniem Vassiljeva, ale nie było alternatywy, bo zależało mi na skończeniu meczu czterema napastnikami. Porażka jest bardzo bolesna, ale wiem, jaki ogrom pracy nas czeka.
Bolesna tym bardziej, że obnażyła – jakkolwiek patrzeć – gwiazdy naszej ligi. Gajos i Dzalamidze w Ekstraklasie robią różnicę, a tutaj jeden nie zagrał dobrej piłki, a drugi miał problemy z przyjęciem.
Chłopcy czują tę presję, ale czasem brakuje im doświadczenia, żeby zachować trochę spokoju. Nawet jak wołasz kogoś z ławki, to czasem nie rozumie, o co chodzi. Takie detale w Europie robią różnicę. W zeszłym sezonie osiągnęliśmy wynik ponad stan i mówiłem, że prędzej czy później to się jakoś odbije. Teraz trzeba wrócić do dobrej gry w lidze.
Z Europą żegnacie się w kiepskim stylu, ale bez wstydu i jakiejś kompromitacji…
Nie lubię tego hasła „bez wstydu”. To takie nasze, fajne tłumaczenie. Jestem zawiedziony, bo w pierwszym meczu stworzyliśmy kilka sytuacji i spokojnie mogliśmy wygrać 1:0. Gdyby tak się skończyło, dziś byłoby inaczej. Omonia wykorzystała u siebie drugą akcję i to wystarczyło. Gdybyśmy jednak zagrali pierwszym składem w Kielcach, to dziś nie mielibyśmy szans. Biegaliśmy bardzo dobrze do samego końca, skurcze nas nie łapały, ale piłkarsko przegraliśmy zdecydowanie.
Teraz liga i ponowna walka o puchary?
Chcemy zrobić wszystko, by jak najlepiej zagrać…
… ale o utrzymaniu już nie mówisz.
Nie wiadomo, jakie będą ruchy w klubie. Kilku naszych zawodników cieszy się zainteresowaniem i jeżeli pojawi się super oferta, to wiadomo, że kogoś możemy sprzedać. Wszystko musi być jednak zrównoważone, bo widać, że w Europie trochę nam zabrakło. Taras Romanczuk wyrasta na wyróżniającego się piłkarza w lidze, a tu piłka była dla niego za szybka. Piłkarze Omonii byli po meczu mega zadowoleni, bo przeszli dobry zespół, ale dla mnie to żadne pocieszenie. Czuję wielki niedosyt. Nie lubię tych tłumaczeń, ale sam się ciągle zastanawiam, czego nam brakuje. Wciąż mamy problem w przejściu z wieku juniora do seniora, ale zadaję sobie też wiele innych pytań. Porażka mobilizuje. Jestem jeszcze bardziej napalony, żeby znów pojechać na puchary, to bo piękne wrażenie.
rozmawiał TOMASZ ĆWIĄKAŁA