Reklama

Leśnodorski oglądał mecz z Grantem. Tabloid pyta: przyszły następca Berga?

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

18 lipca 2015, 09:00 • 12 min czytania 0 komentarzy

– Przez cały mecz denerwował się także Leśnodorski, który plastycznie gestykulował, a w momentach rozgoryczenia odpalał kolejne papierosy. Przez pewien czas towarzyszył mu specjalny gość. To Avram Grant, były trener Chelsea Londyn, który jako pierwszy wprowadził „The Blues” do finału Ligi Mistrzów (w 2008 roku) – czytamy w Super Expressie. Tabloid nawet otwarcie pyta: czy to przyszły następca Berga?

Leśnodorski oglądał mecz z Grantem. Tabloid pyta: przyszły następca Berga?

FAKT

Zaczynamy Warszawą, bo kibice Legii są wściekli na piłkarzy.

Image and video hosting by TinyPic

Pomiędzy kibicami a piłkarzami Legii doszło do poważnego zgrzytu. W trakcie meczu eliminacji Ligi Europy z FC Botosani (1:0) fani wicemistrza Polski dali upust swoim negatywnym emocjom. (…) – Okrzyków kibiców nie słyszałem, nie odróżniam słów, kiedy śpiewają. Dla mnie to doping. Dziękuję, że przyszli. Ale gwizdy słyszałem już dobrze. Nie zasłużyliśmy na nie. Nie podoba mi się gwizdanie i hasła na transparentach. Ale kibice mają do tego prawo. A ja, jako zawodnik, mogę się z tym nie zgadzać – mówił Duszan Kuciak (30 l.).

Reklama

Czy Skorżę dopadnie klątwa mistrzostwa?

Trener Legii Henning Berg (45 l.) jest pierwszym od kilku lat szkoleniowcem, który po zdobyciu mistrzostwa przepracował ze swoją drużyną cały kolejny sezon. Poprzednich pięciu szkoleniowców po kilku miesiącach od wygrania ligi było zwalnianych ze swoich klubów. Trener Lecha Maciej Skorża (43 l.) chce się ustrzec tej klątwy. – Drugi sezon po zdobyciu mistrzostwa jest piekielnie trudny. Każdy będzie chciał pokonać najlepszą drużynę. Zrobię jednak wszystko, żeby dokończyć ten sezon na ławce Lecha – mówi szkoleniowiec Kolejorza.

Polczak uciszył Gdańsk, a remis w Krakowie wystarczył wszystkim. My rzecz jasna odpuszczamy relacje ligowe.

Image and video hosting by TinyPic

Wolał Zagłębie od petrodolarów. Kto? Niejaki Jan Vlasko.

Mogłem grać w Chinach albo u Arabów. Jestem w Zagłębiu Lubin. Czemu? Bo mam dopiero 25 lat i chcę się jeszcze rozwijać – mówi nowy pomocnik Zagłębia Jan Vlasko. To jedyny duży zakup prezesów klubu sponsorowanego przez KGHM w tym oknie transferowym. Zawodnik kosztował nieco ponad 100 tys. euro, co w realiach nowej polityki, podyktowanej przez szefów spółki Polska Miedź, i tak jest ewenementem. Lubinianie maja stawiać głównie na młodzież i krajowych piłkarzy. (…) Kibice Zagłębia patrzą na niego z zaciekawieniem, bo dotychczas słowaccy pomocnicy sprowadzani do zespołu Miedziowych okazywali się totalnymi niewypałami. Wystarczy wspomnieć chociażby Ivana Hodura (36 l.) czy Roberta Jeża (34 l.). – Nie patrzymy na to jak na słowacką klątwę. Gdybyśmy mieli wierzyć, że nad Lubinem wiszą jakieś klątwy, to Zagłębie w ogóle nie powinno transferować żadnych zawodników – mówi dyrektor beniaminka Piotr Burlikowski (45 l.).

Reklama

Piotr Tomasik przeszedł do Jagiellonii dla Probierza, a tymczasem prokuratura bierze się za Grenia.

Afera biletowa z Kazimierzem Greniem (53 l.) w roli głównej pod lupą warszawskiej prokuratury. Organy ścigania zdecydowały się wszcząć dochodzenie w sprawie przywłaszczenia mienia po kwietniowym zawiadomieniu posła Jana Tomaszewskiego (67 l.). Obecnie przesłuchiwani są świadkowie.

RZECZPOSPOLITA

Rzepa w jedynym tekście zahacza o ekonomię: Podatkowy trup Barcelony.

Duma Katalonii wiosną na boisku zachwycała, ale to, co się działo 
w gabinetach szefów klubu przez ostatnie dwa lata, wołało o pomstę do nieba. 
Nawet najstarsi kibice tak złego zarządzania nie pamiętają. Efektem bałaganu i kolejnych skandali są sobotnie wybory władz. W styczniu, gdy kolejne trupy wypadały z szaf, zespół przechodził kryzys (jak się okazało – chwilowy), media rozpisywały się o konflikcie między Luisem Enrique a Leo Messim, pełniący obowiązki prezydenta klubu Josep Maria Bartomeu ogłosił, że latem odbędą się przyspieszone wybory, by oczyścić atmosferę. A jest co czyścić. Powietrze wokół Camp Nou gęstniało od dawna. Pierwsza była sprawa transferu Neymara. W skrócie – bo o tym przypadku można napisać książkę – Barcelona zataiła, ile tak naprawdę kosztował brazylijski gwiazdor. Pytanie brzmi, czy ktokolwiek w ogóle wie, ile pieniędzy zostało przelanych na konta Santosu, samego Neymara oraz jego rodziców, którzy powołali do życia spółkę zajmującą się wizerunkiem i marketingiem syna (N&N). Z informacji, które przedostały się do mediów, wiadomo, że 40 milionów euro zostało wpłaconych na konto rodziców Neymara – pierwsza rata, 10 milionów, już w listopadzie 2011 roku. Według umowy spółka N&N sprzedała prawa marketingowe piłkarza Barcelonie. Co prawda nie mogła tego zrobić, gdyż zawodnik miał wówczas ważną umowę z Santosem, ale przedstawiciele spółki N&N twierdzili, że staną się posiadaczem tychże praw w sierpniu 2014 roku, gdy klientowi (synowi) skończy się kontrakt z brazylijskim klubem.

GAZETA WYBORCZA

Wracamy do spraw bieżących: przed Ligą Mistrzów Lech zderzy się z Basel. Dobry tekst, który obrazuje różnicę między tymi klubami.

Image and video hosting by TinyPic

Lech drugi raz z rzędu wpada na najwyżej rozstawionego rywala. Najpierw było to Sarajewo, które w pierwszym meczu w Bośni pokonał 2:0 (rewanż w środę). A teraz mistrz Szwajcarii. Rywal, którego chcieli uniknąć wszyscy. Od lat w LM, w ostatnim sezonie dotarł do 1/8 finału (remis 1:1 i porażka 0:4 z FC Porto). W 2013 r. awansował do półfinału Ligi Europy, w 2014 – do ćwierćfinału.Jeszcze 10 lat temu Szwajcarzy zatrudniali piłkarzy jedynie na podstawie materiału wideo, potem przegrywali w Pucharze UEFA z Wisłą Kraków 1:3 i testowali naszego przeciętnego ligowca Artura Marciniaka. Konsekwentnie zmieniali jednak sposób działania, a Lech trochę się dziś na nich wzoruje. Pieniędzy ma mniej niż oni wtedy. Basel już w 2004 r. stać było na wydatek 4,5 mln euro za reprezentanta Argentyny. César Carignano się jednak nie zaaklimatyzował i Szwajcarzy w wyszukiwaniu piłkarzy zaczęli kłaść większy nacisk na detale. W 2012 r. w Egipcie wynaleźli Mohameda Salaha – zapłacili 2,5 mln euro, po dwóch latach odsprzedali go Chelsea za 16,5 mln. Tak samo próbuje działać też Lech. Rozwinął skauting na tyle, że by przyjrzeć się treningowym nawykom obserwowanego piłkarza, zdarza mu się wynająć mieszkanie w węgierskim miasteczku. Rywali różni jednak skala: Basel zwykle sprowadza graczy za maksymalnie 2,5 mln (czasami przekracza 3 mln), a Lech – 0,5 mln euro. Poznaniacy za przykładem Basel starają się też rozwijać szkółkę, dziś w podstawowym składzie gra trzech wychowanków: Karol Linetty, Marcin Kamiński i Dawid Kownacki. Jednak to absolwenci akademii Bazylei podbijają Europę – jak Ivan Rakitić (Barcelona) czy Xherdan Shaqiri (Inter). Jej wychowankiem jest też 22-letni Darko Jevtić, którego Lech najpierw wypożyczył z Bazylei, a zimą wykupił za 350 tys. euro. Rozgrywający był jednym z najlepszych graczy poznańskiej drużyny, ale rozsypał się po wiosennych kłopotach z kręgosłupem i dotąd nie wrócił do składu (w Sarajewie wszedł z ławki). W Basel zdołał w sezonie 2012/13 zaliczyć jeden występ w lidze. Czy Lech ma szansę z rywalem wychowującym piłkarzy, którzy okazują się najlepszymi technikami w ekstraklasie?

SUPER EXPRESS

Leśnodorski napalił się na Granta. Czy za wspólnym oglądaniem meczu kryje się większa historia?

Image and video hosting by TinyPic

Przy ulicy Łazienkowskiej w Warszawie aż huczy od plotek na temat przyszłości Henninga Berga (46 l.). Szkoleniowiec Legii coraz bardziej działa na nerwy kibicom, a liczący się z ich zdaniem Bogusław Leśnodorski (40 l.) ma o czym myśleć. Zresztą wydaje się, że prezes klubu przeszedł już do czynów, bo mecz z Botosani oglądał w towarzystwie słynnego trenera Avrama Granta (60 l.). Czy to przyszły następca Berga? (…) Przez cały mecz denerwował się także Leśnodorski, który plastycznie gestykulował, a w momentach rozgoryczenia odpalał kolejne papierosy. Przez pewien czas towarzyszył mu specjalny gość. To Avram Grant, były trener Chelsea Londyn, który jako pierwszy wprowadził „The Blues” do finału Ligi Mistrzów (w 2008 roku). Menedżer z Izraela jest bardzo związany z Polską – jego ojciec urodził się i wychował w Mławie, a Grant kilka razy odwiedził Oświęcim, gdzie wziął udział w Marszu Żywych. Posiada także polskie obywatelstwo, a swego czasu był przymierzany do objęcia stanowiska selekcjonera naszej reprezentacji. (…) Grant ma do lutego 2017 roku ważny kontrakt z reprezentacją Ghany, z którą w tym roku dotarł do finału Pucharu Narodów Afryki (porażka w karnych z WKS). Teoretycznie istnieje możliwość, by łączył pracę w kadrze i klubie, choć nie wiadomo, czy taki układ pasowałby Leśnodorskiemu. Drugi problem to odszkodowanie, jakie Legia musiałaby zapłacić Bergowi w przypadku zwolnienia. Norweg, który ma ważny kontrakt do czerwca 2018 roku, inkasuje miesięcznie ok. 30 tysięcy euro, co oznacza, że ewentualne zwolnienie kosztowałoby warszawian ok. miliona euro.

Superak zapowiada ligę rozmową z Marcinem Robakiem. Napastnik Lecha ugryzie Pogoń?

W meczu pucharowym na pana pozycji wystąpił Denis Thomalla i to chyba jemu bliżej do wyjściowego składu przeciw Pogoni.
– Po przyjściu do Lecha miałem niespełna 3 tygodnie wspólnych treningów z kolegami, potrzeba czasu, żebym złapał pełnię formy. Jeśli strzelę jedną, dwie bramki, doda mi to pewności siebie.

Część kibiców ze Szczecina na forach internetowych podziękowała panu za grę i gole dla Pogoni, ale byli i tacy, którzy zarzucali, że symulował pan kontuzję pod koniec minionego sezonu, bo miał już w planach transfer do innego klubu.
– Jeśli są tacy, którzy zarzucają mi symulowanie czy unikanie gry, to jest mi przykro. Powiem tylko, że skutki kontuzji odczuwałem jeszcze przez pierwsze 2 tygodnie pobytu w Lechu. Nigdy przez 2 lata gry w Pogoni nie zdarzyło się, żebym symulował czy nie chciał wyjść na boisko.

Image and video hosting by TinyPic

Z kolei Jerzy Engel odpowiada, że nie jest zdrajcą. Cała ta przepychanka z Probierzem jest dość dziwna.

W polskiej piłce zawrzało! Przed meczem Jagiellonii Białystok z Omonią Nikozja (0:0) w II rundzie eliminacji Ligi Europy Jerzy Engel (63 l.) udzielił wywiadu cypryjskiej prasie, której opowiedział o grze zespołu z Podlasia. Opiekun „Jagi” Michał Probierz (43 l.) w ostrych słowach wypowiedział się na temat postawy byłego selekcjonera, a ten bagatelizuje sprawę. – To nonsens, żadnym zdrajcą nie jestem! – zaznacza Engel. – Jesteśmy krajem, który prędzej pomoże obcemu niż swojemu. Jak trener Engel, który w cypryjskiej prasie dokładnie opowiedział o naszej grze – wypalił Probierz w czwartkowej rozmowie z „Super Expressem”. Co były selekcjoner opowiedział Cypryjczykom? – Pracowałem wiele lat na Cyprze, więc to normalne, że tamtejsi dziennikarze do mnie dzwonią, bo nie znają Jagiellonii. Żadnych tajemnic nie odkryłem. Powiedziałem, że to młoda, ambitna drużyna, która w ubiegłym sezonie w pięknym stylu wywalczyła sobie miejsce na podium. Chyba nie skłamałem? – pyta retorycznie Engel. – Zresztą od pół roku nie widziałem Jagiellonii w akcji, więc czy naprawdę Probierz myśli, że przekazałem Cypryjczykom jakieś niuanse taktyczne? Bez przesady, od tego mają bank informacji, który analizuje grę rywala – tłumaczy były trener.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Okładka z Piotrem Polczakiem.

Image and video hosting by TinyPic

Ale, wybaczcie, my o wczorajszych meczach czytać nie chcemy. Robak katem Pogoni?

Jeśli kibice Lecha i Pogoni nie znają daty rozegrania tamtego meczu, to przynajmniej potrafią przypomnieć sobie jego przebieg. Portowcy niespodziewanie zdemolowali poznańską lokomotywę 5:1, a głównym sprawcą zamieszania był właśnie Robak. To on strzelił Lechowi wszystkie pięć goli. I właśnie dzięki niemu to spotkanie na stałe wpisało się już w historię meczów pomiędzy aktualnym mistrzem Polski, a Pogonią. Tym bardziej, że dla kibiców ze Szczecina mecze z Kolejorzem są bardzo prestiżowe. – Mogą przegrać kilka spotkań z rzędu, ale z Lechem wychodzą ze skóry, żeby wygrać – zaznacza napastnik poznańskiego zespołu. Dzisiaj to jednak fani szczecińskiego klubu muszą się obawiać, czy bohater tamtego wieczoru nie stanie się przekleństwem inauguracji nowego sezonu. – Niewykluczone, że jutro będę bardzo dokładnie pilnowany i szansę na zdobycie bramki będą mieli inni. Chciałbym jednak strzelić gola, choć najważniejsze jest zwycięstwo – przyznaje Robak. – Mam nadzieję, że karta się odwróci i teraz będę strzelał w meczach z Pogonią dla Lecha – dodaje.

Image and video hosting by TinyPic

Czy Legia doprosi się o cierpliwość kibiców? Kuciak apeluje o trzy mecze spokoju.

Kuciak jest chyba jedynym z legionistów, który w ostatnich miesiącach może bez nerwów spojrzeć w lustro. Pozostali są jakby przybici słabą wiosną i nieudanym początkiem obecnego sezonu. Odpowiedzialność za drużynę postanowił wziąć na siebie słowacki bramkarz, który złamał swoją zasadę, wypowiadania się tylko po przegranych spotkaniach. – Dajcie nam trzy mecze. Rozkręcamy się powoli, podobnie, jak przed rokiem, choć teraz chcemy dobrze rozpocząć sezon w ekstraklasie – zaapelował przed spotkaniem we Wrocławiu. – Chciałbym uspokoić kibiców. My naprawdę mocno pracujemy, robimy wszystko, by było lepiej, choć na razie nam to nie wychodzi. Nie czaruję, mówię prawdę. Dziękuję, że moje nazwisko jako jedyne nie zostało zagłuszone przed meczem, ale proszę, by doceniono moich kolegów. Jeśli kibice mają do nas żal, możemy rozmawiać. Gwizdanie, hasła na transparentach: nie podoba mi się to. Fani mają do tego prawo, ale ja mogę się z tym nie zgodzić – stwierdził Kuciak. We Wrocławiu nie będzie wielkich zmian w składzie, jak to miało miejsce przed rokiem. Stawka jest zbyt wysoka. Owszem, trenerzy na pewno zastanowią się, czy Michał Żyro dobrą zmianą w eliminacjach Ligi Europy nie dał powodu, by odzyskać miejsce w podstawowym składzie. Wracając do Berga, to na tak gorącym krześle jeszcze nie siedział. Trafił na ludzi cierpliwych, ale nie oznacza to, że nie widzą jego błędów. Nikt nie wykonuje nerwowych ruchów, bo teraz nie miałyby one sensu. Norweg musi awansować do następnej rundy eliminacji Ligi Europy, uporać się też z kolejnym rywalem, co po piątkowym losowaniu nie powinno być problemem. On i jego sztab mają opanować kryzys, przede wszystkim mentalny, w jakim znalazł się zespół. Sprawić, by drużyna znowu uwierzyła w siebie i w to, co robi trener. Bez tego założony cel, czyli awans do fazy grupowej, nie zostanie zrealizowany, a w budżecie będzie brakować przynajmniej 10 mln zł.

Image and video hosting by TinyPic

Piotr Tomasik, nowy piłkarz Jagiellonii, jest już niezastąpiony.

Poprzedni sezon był przełomowy dla 27-latka. Wychowanek Hutnika Kraków po kilku latach występów w I lidze w końcu dostał ponowną szansę w ekstraklasie. Na Piotra Tomasika postawił w Podbeskidziu Leszek Ojrzyński. Zbierał dobre noty, co zaowocowało zainteresowaniem ze strony Jagiellonii Białystok. – Po rundzie wiosennej miałem kilka ofert. Jaga była jednak najbardziej konkretna. Trener Probierz osobiście do mnie zadzwonił i spytał, czy nie chciałbym zagrać w jego zespole. Nie mogłem odmówić. To była dla mnie nobilitacja – przyznaje Tomasik. (…) W niedzielę Jagiellonia gra w Kielcach z Koroną. Dla białostoczan, którzy w zasadzie nie mieli okresu przygotowawczego (pierwsza konfrontacja w eliminacjach LE odbyła się 3 lipca) zaczyna się więc piłkarski maraton. – Myślę, że większość zawodników w naszej ekstraklasie oddałoby wiele, żeby być w takiej sytuacji jak my, i grać w europejskich pucharach. Cieszę się, że zaczynają się mecze co trzy dni. O swoją formę fizyczną się nie boję – wyjaśnia urodzony w Krakowie piłkarz.

GKS Bełchatów buduje się od nowa. My byśmy uzupełnili: próbuje się budować.

Gdyby piłkarze grający w Bełchatowie w ubiegłym sezonie tak szybko biegali po boisku, jak rozwiązywali kontrakty po sezonie, klub z pewnością wciąż występowałby w ekstraklasie. Z doświadczonych zawodników na pierwszoligowy sezon pozostał jedynie Patryk Rachwał i kontuzjowany Mateusz Mak. Pozostałym skończyły się wypożyczenia, wygasły umowy albo nie zgodzili się na nowe warunki finansowe. Jedynym piłkarzem, na którym PGE GKS zarobił w letnim oknie transferowym, jest Michał Mak, który został sprzedany do Lechii Gdańsk. Trener Rafał Ulatowski (zastąpił Kamila Kieresia) musi tworzyć drużynę od nowa. – Mamy kilka okien transferowych. W nich będziemy budować zespół, który awansuje do ekstraklasy. To proces długotrwały, na dwa, trzy lata. Już teraz wiem, że będziemy kontraktować graczy także w sierpniu. Zdaję sobie sprawę z konsekwencji, jakie to ze sobą niesie, ale taka jest rzeczywistość – mówi „PS” Ulatowski. Na razie spadkowicz z ekstraklasy podpisał umowy z pięcioma zawodnikami. Są to: Czech Vaclav Cverna, Lukas Klemenz, Szymon Zgarda, Maciej Krakowiak oraz Jakub Serafin, który został wypożyczony na rok z możliwością pierwokupu z Lecha Poznań.

I jeszcze sobotni felietoniści. Stanowski: Berg, czyli samobójstwo trenera.

Image and video hosting by TinyPic

Wizerunek. Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, kto cię stracił. Czyli Henning Berg już wie. Chyba. Musze wyznać pewną tajemnicę: ja tego norweskiego trenera nawet lubię. To sympatyczny człowiek i można z nim rzeczowo pogadać. Zachodzę w głowę, co w niego wstępuje, gdy siada za konferencyjnym stołem. Czy on ma jakiś plan, którego osobiście nie pojmuję? Czy też na skutek pomeczowych emocji nie jest w stanie trzeźwo myśleć? Może adrenalina jeszcze buzuje, a zdrowy osąd wraca po dwóch dniach? Po prostu nie mogę zdecydować: czy dyrdymały, które Berg regularnie wygłasza po kolejnych meczach to element większego planu, czy też frywolna paplanina? Celowo sprowadza na siebie całą uwagę, nawet kosztem własnej kompromitacji, czy też jest to niezamierzone i wychodzi przy okazji? Bo niestety, przepraszam za dosadność, przykre fakty są następujące: Norweg regularnie robi z siebie durnia.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...