Reklama

Na takiego prawdziwka czekaliśmy z utęsknieniem! Witamy!

redakcja

Autor:redakcja

16 lipca 2015, 18:18 • 8 min czytania 0 komentarzy

Nieprawdopodobny ananas trafił nam się w lidze (mimo że CV buraczane, to jednak ananas!). Wygląda na to, że w sezonie 2015/2016 Aleksandar Prijović będzie naszym absolutnym pupilem. Dzisiaj udzielił wywiadu „Przeglądowi Sportowego”, z którego nieomal wynika, że mamy szczęście żyć w czasach Messiego i Ronaldo tego szwajcarsko-serbskiego kozaka.

Na takiego prawdziwka czekaliśmy z utęsknieniem! Witamy!

– Lech trzy razy przyjeżdżał mnie oglądać, rozmawialiśmy. Interesowało ich nawet to, co jem na śniadanie. To też duży klub, ale podjąłem instynktowną decyzję, że wyjeżdżam do Turcji. Zresztą propozycja z Bolusporu była dużo lepsza. Zaryzykowałem i zebrałem tego owoce, bo dzięki temu jestem teraz w największym klubie w Polsce – mówi na samym wstępie i warto zapamiętać to zdanie. Potem dopowiada przecież (o Turcji): – Tam tylko najsilniejsze kluby wydają pieniądze na zawodników. Te trochę słabsze muszą najpierw dopiąć budżet i potem kupują na ostatnią chwilę. Wiem, że było zainteresowanie mną, siedem czy osiem klubów mnie chciało. Płacą lepiej niż Legia, ale mi nie zależało na pieniądzach. Chciałem grać w klubie, który dominuje w lidze. Lepiej jest grać w Galatasaray niż w Sivassporze. A Legia to polskie Galatasaray.

No więc tak, w Turcji tylko najbogatsze kluby mają teraz pieniądze na transfery. To wcale nieprawda że Basaksehirspor wydał na napastnika 1,8 miliona euro, a Bursaspor sobie milion euro wypożyczył pomocnika z FC Porto. To wreszcie tylko plotki, że Dossa Junior przeszedł z Legii do Konyasporu za 400 tysięcy euro, tak jak plotką jest to, iż Genclerbirligi wydało w tym oknie 1,2 miliona, a Trabzonspor 6 milionów euro. To wszystko są najwidoczniej kluby, których na Prijovicia nie byłoby stać.

Trochę dziwne, ale OK. Bardziej nas dziwi ta wyliczanka:

– Nie chciał iść do topowego polskiego klubu (Lech), wolał drugą ligę turecką.
– Teraz chciały go kluby z pierwszej ligi tureckiej, ale wolał topowy klub polski (Legia).
– Pieniądze nie mają dla niego znaczenia, chce grać w Polsce.
– Ale do Turcji poszedł dlatego, bo lepiej płacili.

Reklama

Hmm.

* * *

Ale czy Legia to największy klub, w jakim przyjdzie mu grać? „Byłem w Parmie, która kiedyś wygrała Puchar UEFA i miała wspaniałych napastników, ale po Legii spodziewam się więcej i ode mnie oczekuje się więcej”.

No tak, był w Parmie, która zdobyła Puchar UEFA. Wprawdzie ostatni raz miało to miejsce, kiedy jeszcze Prijović był dzieckiem, ale co tam. Przy okazji warto dodać, że Radosław Majewski do niedawna był zawodnikiem klubu, który dwa razy zdobył Puchar Mistrzów. A co – jak się chwalić, to się chwalić.

* * *

“Strzeliłem dwa gole w pierwszym meczu z rezerwami Arsenalu. Ich trener od razu po gwizdku chciał się ze mną skontaktować, a ludzie z Derby zamknęli mnie w szatni i od razu chcieli dobić targu”.

Reklama

To jest naprawdę dobra opowieść. Strzelił dwa gole (nie sugerujemy, że zmyśla, ale zwyczajnie jeszcze nie natrafiliśmy na ślad tego meczu w internecie) i z miejsca Arsenal chciał go kupić, to przecież takie typowe. A pracownicy Derby zamknęli go w szatni (!), żeby spokojnie go opędzlować. Skoro jedni bardzo chcieli kupić, a drudzy bardzo chcieli sprzedać (w tym celu nawet uwięzili zawodnika), to zachodzimy w głowę, cóż to się wydarzyło, że do transakcji nie doszło.

* * *

“W Derby grałem za to z Przemysławem Kaźmierczakiem. Świetny facet, utrzymywaliśmy potem kontakt rok czy dwa. Był wypożyczony z Porto. Spotkało go w Derby to samo, co mnie. Do klubu sprowadził mnie Paul Jewell, ale był problem z dopięciem transferu, bo miałem podpisaną umowę przedwstępną z Parmą. Kluby musiały się dogadać, a ja półtora miesiąca nie mogłem trenować. Wtedy odezwała się szwajcarska armia. Musiałem załatwić papiery, że jestem profesjonalnym piłkarzem i nie mogę odbyć służby wojskowej. Kiedy zacząłem trenować, Jewell odszedł z Derby. Zastąpił go Nigel Clough i nie wspominam go dobrze. Zmienił dosłownie wszystko, wszyscy cudzoziemcy odeszli”.

To naprawdę urocze, kiedy Prijović mówi, że w Derby „grał” z Przemysławem Kaźmierczakiem. Jest bowiem między nimi bardzo wyraźna różnica. Polak rozegrał 27 meczów w barwach Derby (22 w lidze i 5 w Pucharze Ligi), natomiast Prijović… ani jednego (nawet nie siadał na ławce rezerwowych). Dokładnie na tej samej zasadzie Michał Miśkiewicz grał w Milanie z Davidem Beckhamem.

Ten zły Clough trenerem został 8 stycznia, a już 13 stycznia Prijović był zawodnikiem Yeovil Town (do 17 lutego, nie sprawdził się), a potem Northampton Town (do 28 kwietnia, nie sprawdził się). Trudno więc zgadnąć, na jakiej podstawie nasz asior nie wspomina Clougha dobrze, skoro był po prostu zbyt słaby, by pod jego okiem dłużej pracować. Dalej Prijović sugeruje, że Clough… nie lubi cudzoziemców? Naszym zdaniem nic przeciwko nim nie miał, tylko wymienił tych, którzy się nie nadawali na tych, którzy jego zdaniem się nadawali, czyli wykonał naturalne dla każdego klubu ruchy. Po chwili grali u niego przecież piłkarze z Togo, Gwinei Bissau, Szwecji oraz Jamajki, a potem sobie jeszcze sprowadził dwóch Hiszpanów i Fina.

* * *

“Była taka sytuacja: przerwa na mecze reprezentacji, nas w rezerwach trenuje tylko czterech, a pierwsza drużyna jedzie do Portugalii na pole golfowe. Spytałem Clougha, czy mogę odwiedzić rodzinę w Szwajcarii na dwa dni, a on na to, że muszę trenować. Trenować? We czterech?”

No, we czterech. Koleś myślał, że dostanie wolne, nie wiadomo dlaczego. I się zdziwił, że jednak trzeba przyjść i zapierniczać. Doprawdy, urocze to bardzo. I jeszcze po latach – gdy niby powinien być mądrzejszy i miał sporo czasu na refleksję – wciąż się dziwi.

* * *

“Byłem młody, miałem ochotę do gry, strzelałem gole w rezerwach, w okresie przygotowawczym w pierwszym zespole byłem najlepszym snajperem, i nic. Złapałem depresję. Piłkarze z akademii, którzy teraz są gwiazdami Derby, jak Jeff Hendick, przychodzili do mnie i mówili: – Alex, co jest? Dlaczego nie grasz w pierwszej drużynie? Nikt tego nie rozumie”.

Aż nam to przypomina Puzigacę, którego Adam Marciniak miał pytać: „Jak to możliwe, że jesteś taki dobry, a nie grasz?”. Lubimy te opowieści sandałowego drzewa. Prijović właśnie powiedział, że był najlepszym strzelcem Derby w okresie przygotowawczym, ale dziwnym trafem nie zagrał w tym klubie NAWET MINUTY. Nam się zdaje, że takie cuda to w przyrodzie nie występują i trenerzy na całym świecie chętnie stawiają na młodych zawodników, którzy są gwiazdami okresu przygotowawczego. No, wpuszczą takiego raz czy dwa. A tu dupa – nic, zero, nawet sekundy.

Generalnie to jesteśmy ciekawi, o których okres przygotowawczy chodzi, chętnie mocniej zmasakrowalibyśmy tę bzdurę.

* * *

Potem nasz kolega przeniósł się do Szwajcarii…

“W rok miałem dziesięciu trenerów. Na początku byłem zastępcą Emile Mpenzy. Wchodziłem na kilkanaście minut w każdym meczu. Kiedy odszedł do Azerbejdżanu, a strzelił w tamtym sezonie 24 gole, przyszedł nowy trener. Nie lubił napastników mojego typu”.

Hmm. Nam się zdaje, że było dokładnie odwrotnie. Emile Mpenza odszedł i dopiero wtedy Prijović zaczął grać, ale niestety nie zdobywał zbyt wielu goli. Kompletną bzdurą jest to, że w Sionie miał aż dziesięciu trenerów, ponieważ miał przez półtora roku… trzech: Didiera Tholota, Bernanda Challandesa oraz Laurenta Rousseya. Chyba że gość wlicza też trenerów rezerw, z którymi oczywiście również miał okazję się zetknąć.

* * *

No i wreszcie Szwecja.

“Kiedy przychodziłem do Djurgarden, klub był na miejscu spadkowym i cały sezon nie wygrał ani razu na wyjeździe. A w moim pierwszym meczu wyjazdowym w pierwszej połowie strzeliłem trzy gole i wygraliśmy 3:2. Od tamtej pory wszystko się zmieniło, skończyliśmy na 7. miejscu”.

Niestety, kiedy Prijović przychodził, Djurgarden wcale nie było na miejscu spadkowym. Dokładnie to klub zajmował dwunaste miejsce w tabeli i miał mecz zaległy (zwycięstwo dawało awans na dziesiątą lokatę). Faktem jest jednak, że trzy gole Prijovicia pozwoliły wygrać pierwszy raz na wyjeździe w 2013 roku.

* * *

“Presji doświadczyłem w Djurgarden, gdzie 6-7 tysięcy ludzi potrafiło jechać sześć godzin na mecz wyjazdowy”.

To niezwykle ciekawe, nie musimy mówić, że od razu zapaliła nam się lampka oznaczająca „uwaga, bredzi”. Djurgarden ma całkiem niezłych kibiców, niestety niespecjalnie licznych. Średnia frekwencja na meczach u siebie w tamtym czasie wynosiła ok. 11 000. Trudno uwierzyć, by z 11 000 osób przychodzących na mecze u siebie, aż sześć albo nawet siedem tysięcy jechało na mecz wyjazdowy, i to bardzo daleki. Byłby to ewenement w skali Europy. Aż się przyjrzeliśmy. Niestety, zazwyczaj gdy Djurgarden jechało poza Sztokholm, było oglądane przez dwa do siedmiu tysięcy widzów, wliczając oczywiście kibiców gospodarzy. Tylko dwa razy zdarzyła się lepsza frekwencja, dwa razy w Malmoe – po około 15 000 widzów. Ktoś bardzo naiwny mógłby pomyśleć, że tam było 9 0000 fanów Malmoe i jakimś cudem 6 tysięcy kibiców Djurgarden, ale mamy przykrą niespodziankę. Zdjęcie…

Zrzut ekranu 2015-07-16 o 16.59.25

No, nie ma tu raczej sześciu tysięcy osób, co? Niewykluczone, że nasz kochany asior tak pilnie trenował piłkę (ale za to z jakim skutkiem!), że musiał opuszczać lekcje matematyki.

* * *

Już jesteśmy blisko finiszu, nasz ulubiony cytat – dziennikarze „PS” stwierdzili, że w Szwecji Prijović sprawiał problemy…

“To trzeba się spytać, co to znaczy sprawiać problemy? Nigdy nie wdałem się w żadną bójkę, żaden zawodnik nie może powiedzieć, że go źle potraktowałem. No chyba, że ktoś za sprawianie problemów uzna to, że nie zgadzam się z trenerem. Ale przecież nie żyjemy w dyktaturze. Nie zgadzam się więc z tym zdaniem”.

No cóż, niezgadzanie się z trenerem jest właśnie w świecie piłki sprawianiem problemów. Zdawało nam się to oczywiste, ale widocznie nie dla wszystkich. To tak jakby Patryk Małecki powiedział, że wcale nie sprawiał problemów Henrykowi Kasperczakowi, tylko po prostu się z nim nie zgadzał i odmówił wejścia na boisko.

* * *

Na koniec krótka zagadka: z którym polskim piłkarzem kojarzy ci się Prijović?

a) Krzysztof Król
b) Krzysztof Król
c) Krzysztof Król
d) Krzysztof Król
e) Krzysztof Król

Dla ułatwienia – można zaznaczyć kilka odpowiedzi.

* * *

A gdybyście szukali odpowiednika zagranicznego, to trafiliśmy na ciekawy trop. Dobrana para.

Zrzut ekranu 2015-07-16 o 16.06.57

Najnowsze

Boks

Najmłodszy mistrz, skazaniec, bankrut. Przełomowe momenty w życiu Mike’a Tysona

Błażej Gołębiewski
0
Najmłodszy mistrz, skazaniec, bankrut. Przełomowe momenty w życiu Mike’a Tysona
Hiszpania

Casado o porównaniach do legendy Barcy: Zawsze był dla mnie punktem odniesienia

Kamil Warzocha
2
Casado o porównaniach do legendy Barcy: Zawsze był dla mnie punktem odniesienia

Komentarze

0 komentarzy

Loading...