Reklama

Wrocław odżył, a Kiełb obudził tłum. Co pokazał mecz z Celje?

redakcja

Autor:redakcja

10 lipca 2015, 17:07 • 4 min czytania 0 komentarzy

Okres eurowpierdoli trzeba przesunąć o co najmniej tydzień. Za nami już cztery mecze eksportowych drużyn i jak dotąd nie doszło do żadnej kompromitacji. Jagiellonia – parafrazując Artura Szpilkę – zrobiła dziecko Kruoji, a Śląsk dość niespodziewanie gładko przewiózł się po Słoweńcach z Celje. O drużynie Probierza, nazwanej przez „PS” Jagollonią, mówi dziś każdy, ale potyczka ekipy Pawłowskiego też wysłała kilka pozytywnych sygnałów w kontekście przyszłości. Oto one. 

Wrocław odżył, a Kiełb obudził tłum. Co pokazał mecz z Celje?

Pawłowski przypadkiem znalazł strzelbę

Kiełb trafił do Wrocławia, by rozhuśtać rywalizację na skrzydłach. Tymczasem raz próbowano go w roli skrzydłowego, innym razem grał za plecami napastnika. Teraz zajął miejsce na dziewiątce, strzelił dwa gole i może szykować się do występu na tej samej pozycji przeciwko Goeteborgowi. Po nieudanej przygodzie w Poznaniu, “Ryba” żalił się, że nie wytrzymał presji. W Koronie też przepadł na długie miesiące. W końcu jednak odżył, a we Wrocławiu już na starcie zapewnił sobie bardzo mocną pozycję i przekonał Pawłowskiego do swojej gry w ofensywie. Grajciar, czy Machaj nie mieli takiego ciągu na bramkę, tymczasem były gracz Korony bez większych kompleksów szturmował pole karne Celje.

Wrocławianie znów pamiętają o Śląsku 

Wakacje, mecz w środku tygodnia, a do tego rywal mało atrakcyjny, którego bliżej znają jedynie FM-owi psychopaci. Mimo niesprzyjających okoliczności, działacze Śląska mogą jednak być zadowoleni z frekwencji na stadionie. To już nie jest sześć tysięcy czy nieco ponad. Na czwartkowym meczu pojawiło się 12 634 widzów. Skoro tyle osób chciało oglądać mecz z Celje, frekwencja na Goeteborgu może sięgać nawet 18 000 – tak nakazuje myśleć logika. A to już byłby powód do uśmiechu na twarzach ludzi zarządzających obiektem i działaczy Śląska. Przez długie miesiące to właśnie frekwencja była największym powodem do zmartwień. Plus też taki, że im więcej kibiców, tym mniejsza szansa, że usłyszymy w telewizji najbardziej irytującego wodzireja w Ekstraklasie.

Reklama

SESJA FOTOGRAFICZNA SLASKA WROCLAW --- SLASK WROCLAW PHOTO SESSION

„Ostry” prędko nie spuści z tonu?

Przez cały poprzedni sezon był pierwszym do wejścia z ławki. Z Celje było podobnie. Ostrowski zastąpił kontuzjowanego Flavio i strzelił pierwszego gola w meczu. Dziś tylko możemy gdybać, czy w podobnej sytuacji Portugalczyk też by uderzał, czy może znów wplątywał się w zbędne dryblingi. „Ostry” nie kalkulował i znów miał duże powody do radości. Przecież to gość, który ze Śląskiem jeszcze kilka lat temu jeździł na mecze wyjazdowe do Dobrzenia Wielkiego. W czwartek po raz pierwszy trafił w europejskich pucharach. 33 lata na karku, ale trenerzy rozpływają się nad jego przygotowaniem fizycznym i zaznaczają, że wiek biologiczny jego organizmu jest dużo niższy. Jeśli Flavio nie dojdzie do siebie, z Goeteborgiem od pierwszej minuty pewnie zagra Ostrowski, który – ciekawostka – przed kilkoma miesiącami zwalczył astmę i wydolnościowo stać go dziś na jeszcze więcej.

Na Goeteborg jeszcze silniejsi

Choć Pawłowski podkreślał, jak ma wąską kadrę, to na dobrą sprawę mecz z Celje wygrał w pewnej mierze za sprawą rezerwowego. W najbliższy czwartek wrocławianie będą mieli do dyspozycji zdecydowanie silniejszą osiemnastkę. Niemal na pewno w meczowej kadrze znajdą się Adam Kokoszka i Marcel Gecov. Pytanie tylko, czy Pawłowski będzie chciał cokolwiek zmieniać w nieźle funkcjonującej defensywie? Gecov na pierwszy skład raczej nie ma w tym momencie większych szans. Z drużyną trenuje dopiero od tygodnia.

Zarabiają na spłatę długu

Reklama

Biorąc pod  uwagę sytuację finansową klubu, wrocławianom na rękę było zaczynać eliminacje Ligi Europy już od I rundy. Za przystąpienie do tej fazy Śląsk dostanie od UEFA 200 tysięcy euro. Taka sama kwota wpłynie na klubowe konto za grę z Goeteborgiem. W III rundzie mogą z kolei zarobić 210 tysięcy euro. Na Śląsku wciąż ciąży dwunastomilionowa pożyczka względem miasta, która ma zostać spłacona do 2017 roku. Sukces w europejskich pucharach pozwoliłby wrocławianom częściowo spłacić wierzycieli i spokojnie budować przyszłość spółki bez milionowych długów. Za tegoroczne występy UEFA zapłaci Śląskowi już co najmniej 400 tysięcy euro i niemal na pewno cała kwota od razu zostanie przelana do gminy. Tak, jak to miało miejsce po sprzedaży Mili do Gdańska.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Liga Mistrzów

Trener Benfiki ostro ocenił sędziego po meczu z Barcą. “Wszystkie media mówią, że był to rzut karny”

Radosław Laudański
0
Trener Benfiki ostro ocenił sędziego po meczu z Barcą. “Wszystkie media mówią, że był to rzut karny”
Hiszpania

Flick komentuje błędy popełnione przez Szczęsnego. “Który piłkarz ich nie popełnia”

Radosław Laudański
4
Flick komentuje błędy popełnione przez Szczęsnego. “Który piłkarz ich nie popełnia”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...