Reklama

19 lat bez ekstraklasowej piłki w Mielcu. Aż do sierpnia…

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

08 lipca 2015, 20:01 • 4 min czytania 0 komentarzy

Miesiąc temu minęło dokładnie 19 lat od kiedy stadion w Mielcu  – zupełnie nieprzypominający wówczas tego obecnego, popadający w ruinę tak, jak i cała tamtejsza sekcja piłki nożnej – po raz ostatni gościł rywala z dawnej pierwszej ligi. Bolesne to było zresztą pożegnanie. Lanie 0:5 od Legii, po samobóju, golu Wieszczyckiego i hat-tricku Kucharskiego. Ostatni moment, kiedy w najwyższej klasie rozgrywkowej grał zespół z Podkarpacia. Jednak jest w tym wszystkim też i dobra informacja. Kibice z regionu mogą być już niemal pewni – siódmego sierpnia tego roku przyjedzie do nich Zagłębie Lubin, tydzień później Górnik Zabrze, a potem jeszcze zespół Lecha. Nie będą dopingować swojej Stali, jednak Ekstraklasa znów zagości w Mielcu.

19 lat bez ekstraklasowej piłki w Mielcu. Aż do sierpnia…

Sezon 1995/1996. Stal dogorywa w bólach, przegrywając mecz za meczem, pod wodzą Jana Złomańczuka i Leszka Brzezińskiego. Spada z ligi. Zajmuje przedostatnie miejsce, wyprzedzając tarnobrzeską Siarkę. Ostateczny upadek podkarpackiej piłki.

Sezon wcześniej zespół z Mielca prowadzi jeszcze Franciszek Smuda. To jego pierwsza trenerska praca w Polsce. Ta, o której zarządzający klubem Edward Socha powie później, że zatrudnił Franka, bo ten dobrze wytapetował mu mieszkanie. Niektórzy zawodnicy, choćby Bogusław Cygan, od początku sugerują, że trener rozstał się z rozumem. Media piszą, że nowoczesny, wprowadza niemieckie wzorce, a on tylko wścieka się o wszystko. Jak uprze się, że piłkarz ma biec w danej sytuacji w lewo, a ten pobiegnie prosto – koniec świata. Stal ledwo zipie także finansowo, więc Smuda w końcu rzuca wszystko. Mówiąc na odchodne, że nie chce mieć z tymi ludźmi więcej nic wspólnego.

Stal w sezonie 1994/1995 rzutem na taśmę utrzymuje się  jeszcze w pierwszej lidze – w ostatniej kolejce i po golu, który Cyganowi daje jednocześnie tytuł króla strzelców. „Wreszcie mogę powiedzieć, że mój syn jest piłkarzem” – mówi jego ojciec, widząc, jak wyprzedza w klasyfikacji Podbrożnego. Cygan, podobnie jak kilku innych zawodników, słyszy obietnice, że jak tylko Stal wywalczy utrzymanie, w Mielcu będzie prężny sponsor i pieniądze. Wkrótce okazuje się, że wcale nie ma tego w planach.

Reklama

„Gdybym nie miał oszczędności, to bym tam mógł nie przeżyć. Przez pół roku nie zarobiłem ani grosza. Edward Socha tylko obiecywał nadejście zbawcy, wielkiego biznesmena”, tak w rozmowie z Weszło wspomina Piotr Jegor. Zbawcą ma być Niemiec Thomas Mertel – prowadzący liczne interesy. Kiedy jednak upada mu ten, na który bardzo liczy (wydanie, w porozumieniu z ministerstwem, pierwszej w kraju mapy zjednoczonych Niemiec), znajduje się w tarapatach. Nie chce dłużej sponsorować Stali, co okazuje się równoznaczne ze spadkiem z pierwszej ligi, a w dalszej kolejności całkowitą upadłością klubu.

Mielcowi od tego czasu pozostaje żyć historią. Barwnymi opowieściami, jak te Zygmunta Kukli:

Legię kiedyś ograliśmy 6:0, ale co tam Legia. Praliśmy wszystkich po kolei. Legia sześć, Polonia Bytom sześć, Śląsk piątka na wyjeździe, Lech to samo. Cały Mielec chciał na Stal przychodzić. Z fabryki w dzień meczu dwadzieścia tysięcy ludzi zwalniali, żeby tylko każdy mógł zobaczyć (…) W 1976 na puchary przyjechał Real Madryt. Czterdzieści tysięcy ludzi na trybuny przyszło. Tyle co tamci wyszli na murawę, my już mieliśmy dość. Przestraszeni wszyscy. Taka drużyna na wsi! Del Bosque, Breitner w pomocy, Santillana w ataku. Ale nie było źle. Jakbyśmy grali w pełnym składzie, kto wie, jakby się skończyło.

Tutaj całość.

Stadion Stali, kiedyś jeden z najnowocześniejszych w Polsce, popadał w ruinę. Ze względów bezpieczeństwa nie można już było wykorzystać go w całości, zresztą zupełnie nie było na to zapotrzebowania. Górne trybuny „piętrowca” podparto drewnianymi słupami, chroniącymi przed zawaleniem. Wreszcie go wyburzono i zbudowano nowy. Rodził się w bólach – ale w sumie i tak szybciej niż drużyna, która w minionym sezonie zajęła ósme miejsce w drugiej lidze – niemal od podstaw, za 42 miliony złotych, jako pierwsza od lat tego typu inwestycja na piłkarskim Podkarpaciu.

Reklama

Mecz otwarcia, we wrześniu 2013 roku, z Wigrami Suwałki przyciągnął na stadion pięć tysięcy widzów. Tego dnia było wszystko – frekwencja, atmosfera, jupitery. Później zdarzyło mu się jeszcze przyjmować juniorską reprezentację Polski. Wkrótce znów przyda się do poważnych celów.

Jest niemal przesądzone, że obiekt Stali Mielec już w przyszłym miesiącu stanie się zastępczym, na okres remontu, dla Termaliki Bruk-Bet Nieciecza. Kluby porozumiały się już odnośnie wynajmu. Wczoraj do PZPN-u wpłynęły niezbędne dokumenty. W piątek do Mielca przyjeżdża wizytacja ze związku, który najpóźniej w poniedziałek powinien wydać decyzję. Pozytywną.

Czyli Ekstraklasa, choć gościnnie i na chwilę, to po 19 latach znowu w Mielcu.

Fot. Krzysztof Kapica / hej.mielec.pl

Najnowsze

Anglia

Amorim: To jeden z najgorszych momentów w historii klubu. Czuję się sfrustrowany

Mikołaj Wawrzyniak
3
Amorim: To jeden z najgorszych momentów w historii klubu. Czuję się sfrustrowany

Komentarze

0 komentarzy

Loading...