Reklama

Gecov w Śląsku. Gdyby mu wyszło, nie oglądałby się na Polskę.

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

07 lipca 2015, 12:47 • 3 min czytania 0 komentarzy

27-letni Czech Marcel Gecov podpisał dwuletni kontrakt ze Śląskiem Wrocław. Nasza pierwsza myśl – typowo polski transfer. Nie wyszło facetowi w większych klubach, mimo że zdawał się rokować, więc w końcu przywędrował do nas. Oby nie mylili się w Rumunii, bo dziś to jedno z tych nielicznych miejsc, gdzie twierdzą, że wcale nie brakuje mu jakości.

Gecov w Śląsku. Gdyby mu wyszło, nie oglądałby się na Polskę.

Gecov grał tam przez ostatnich sześć miesięcy i zbierał bardzo dobre noty. „Wydaje się jedynym zawodnikiem, który może uratować Rapid”, tak jeszcze w kwietniu pisali tamtejsi dziennikarze. I mimo że grając na pozycji środkowego pomocnika strzelił trzy gole decydujące o zwycięstwach, drużyna z Bukaresztu i tak spadła z ligi. On stał się więc automatycznie wolnym zawodnikiem.

Gol w debiucie, dający zwycięstwo nad Steauą

Prasa spekulowała, że mógłby nadawać się do Steauy. Ponoć interesowały się nim też Pandurii i Dinamo, ale to ostatnie nie było w stanie płacić więcej aniżeli Bilińskiemu (7 tysięcy euro) – taka wersja krąży po rumuńskich mediach. W maju agent zawodnika chwalił się, że chcieli go rzekomo również w Lechu Poznań, a sam Gecov na powitalnej konferencji we Wrocławiu mówił o zainteresowaniu mistrza Bułgarii, Ludogorca Razgrad. Jeśli dołożymy do tego Spartę Praga, będziemy mieli komplet.

Reklama

Najwyraźniej jednak determinacja innych klubów nie była aż tak duża. Inna rzecz, że liczba Czechów i Słowaków, którzy w ostatnim czasie przewinęli się przez zespół Śląska, była dla niego pozytywnym bodźcem. Wypytał o warunki, usłyszał ponoć pozytywy i zdecydował się podpisać kontrakt. Mamy nadzieję, że Śląsk też zasięgnął języka, bo po przygodach z Mrazem, Droppą albo Levym, mógłby od razu ubezpieczyć się na wypadek nieprzewidzianych zdarzeń… 

Generalnie, Gecov to idealny przykład zawodnika, który kiedyś ładnie wystrzelił, wyjechał z kraju do silniejszej ligi i tam spotkał się ze ścianą. W latach 2006 – 2011 z czeskimi kadrami młodzieżowymi był wicemistrzem świata (U-20) i półfinalistą mistrzostw Europy (U-19, U-21). Trafił do Fulham, za niespełna milion euro, ale zaliczył tam tylko kilka epizodów. Co ciekawe, jednym z najdłuższych występów był ten pucharowy przeciwko Wiśle Kraków. Poza tym – pojedyncze minuty: jedna z Liverpoolem, pięć z Manchesterem City, no i dziewięćdziesiąt w Pucharze Ligi przeciwko Chelsea.

Później przyszła jeszcze kolej na belgijski Gent, ale i tam nie umiał się przebić. Pozostawał zmiennikiem doświadczonego Bernda Thijsa, więc jego bilans w zagranicznych klubach nie rzuca na kolana:

Fulham Londyn – 260 minut, 5 meczów
KAA Gent – 565 minut, 9 meczów
Rapid Bukareszt – 1500 minut, 17 meczów

mario-holek

Z Belgii wrócił do Czech. Pograł w Slavii Praga. Zainwestował, co zarobił. Założył firmę projektową, która ponoć urządza dziś mieszkania wielu miejscowym sportowcom i znów ruszył za granicę.

Reklama

Jak na możliwości Śląska, mamy do czynienia z dość interesującym zawodnikiem – to pewne jak w banku. Chociaż dyżurny sceptycyzm zmusza nas by stwierdzić, że czarnych plam i znaków zapytania Gecov ma w CV jednak więcej niż udanych przygód – przynajmniej w seniorskiej piłce.

Najnowsze

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
1
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś
Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
2
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...