– Jest to dla nas wszystkich wspaniały dzień. Polska wśród czterech najlepszych drużyn świata. Marzenia stały się rzeczywistością. Czterdzieści jeden stacji telewizyjnych, pięćdziesiąt trzy stacje radiowe. Miliony na całym świecie jeszcze raz poznają sportowców Polski Ludowej – mówi przed pierwszym gwizdkiem Jan Ciszewski. Czterdzieści jeden lat temu Polska wygrała z Brazylią i wywalczyła trzecie miejsce na mistrzostwach świata.
Trzy dni po przegranej w meczu na wodzie z Niemcami, na pewno trochę podłamani piłkarze Kazimierza Górskiego mierzyli się z aktualnymi mistrzami świata. Jedną z najwspanialszych reprezentacji – Brazylią. Zaważyła jedna, jedyna bramka Laty, chociaż chwilę przed końcem kapitalną okazję sam na sam zmarnował Robert Gadocha.
Piękne podanie. Grzegorz Lato ma obok siebie Kapkę, który boi się, żeby spalił. Noo, idzie teraz Lato, wjeżdża na pole karne, proszę państwa, gol, gol! Grzegorz Lato! Siódma bramka na mistrzostwach świata! Wspaniała sprawa! Sędzia pokazuje na środek, radość olbrzymia.
Polska, ku zdumieniu piłkarskiego świata, trzecią drużyną globu. Polski napastnik – Grzegorz Lato – najlepszym strzelcem imprezy. Andrzej Szarmach wicekrólem strzelców. Władysław Żmuda najlepszym młodym zawodnikiem, a w przeróżnych najlepszych jedenastkach turnieju praktycznie zawsze miejsce mieli Kazimierz Deyna, Grzegorz Lato czy Robert Gadocha.
Wszyscy reporterzy w kabinach wstają z miejsc. Koniec, proszę państwa! Obym tylko nie stracił głosu. Polska reprezentacja trzecią drużyną świata. Złota bramka Grzegorza Laty w 78. minucie przyniosła nam zasłużony sukces. Sukces, na który pracowali działacze, trenerzy klubowi i cała drużyna. Polska rewelacja mistrzostw świata. Zapewne wielu z państwa ze wzruszenia sobie popłakuje. Ileż cudownych wzruszeń zawdzięczamy tym cudownym chłopcom. Medali dziś nie wręczają, ale oni zasługują na największy medal, który zostanie przyznany jutro.
Do Polski wracali jako bohaterowie, witani przez tysiące kibiców. Trzecie miejsce na mistrzostwach świata były odskocznią od szarej rzeczywistości i nadzieją na przyszłość. Nie tylko tą futbolową.