Chciałbym osiągnąć tak dużo jak Robert Lewandowski, ale wiem, że przede mną jeszcze wiele nauki – mówi skromnie Jakub Arak (20 l.), który może być jednym z odkryć nadchodzącego sezonu Ekstraklasy. Młody napastnik pod względem fizycznym bardzo przypomina kapitana reprezentacji Polski, a podobno potencjał ma równie duży. Arak robi furorę podczas austriackiego zgrupowania Legii, w sparingu ze Steauą Bukareszt (1:1) strzelił piękną bramkę – tak o młodym zawodniku Legii pisze dzisiaj Super Express. Lekki odlot, ale nie zrażajcie się, sprawdźmy, co ciekawego w dzisiejszej prasie.
FAKT
Zaczynamy typowo – od Faktu, a w nim na początek rozmówka z Ludkiem Miklosko, legendą West Hamu. „Szczęsny jest w tarapatach”.
Petr Cech dokonał dobrego wyboru?
– Tak, bo ma to, czego chciał od początku. Ofert było mnóstwo, ale Petr nie zamierzał wyprowadzać się z Londynu, ani tym bardziej opuszczać Anglii. Wiedział, że skoro musi zmienić klub, a w jego wieki i z jego renomą regularne występy są potrzebne, to chce iść do Kanonierów z jasnym zadaniem – pomóc drużynie w wywalczeniu pierwszego od jedenastu lat mistrzostwa Anglii.
To zła wiadomość dla Szczęsnego…
– Oczywiście, nawet bardzo zła. Arsenal nie kupił Cecha, żeby był zaledwie rezerwowym. Nie za te pieniądze, nie piłkarza z taką marką. Dla Szczęsnego to będzie sytuacja nie do pozazdroszczenia. Jeśli chce grać, musi udowodnić, że jest lepszym bramkarzem niż Cech, a to trudne zadanie.
W ramce na dole strony kawałek o Rubenie Jurado, który po rozstaniu z Piastem chwali Marcina Brosza. Mówi, że władze gliwickiego klubu muszą zacząć lepiej traktować zawodników, jeśli chcą być większym klubem, a Radoslav Latal to chyba najgorszy trener, jaki prowadził go w karierze.
Idziemy dalej – wojna braci Cieślewiczów. Nie będziemy cytować, bo kilka dni temu sami zaserwowaliśmy wam historię na ten temat, a w Fakcie dziś nie ma już niczego odkrywczego.
W ramkach:
– Sztylka: Śląsk poradzi sobie w Europie
– Wołodymyr Kowal zagra w Niecieczy
– Kamil Vacek ze Sparty Praga w Piaście
Krzysztof Kotorowski zapowiada, że za rok kończy karierę. Już w tym sezonie ma być trzecim bramkarzem, wspierać Buricia i Gostomskiego. Ale idźmy dalej: dlaczego w Legii zajeżdżają młodych?
Trzech młodych graczy Legii po wygraniu Centralnej Ligi Juniorów dostało zaledwie… dzień wolnego (…) W przypadku eksploatowanych przez cały sezon i zmęczonych młodych organizmów (do występów w klubie dochodziły też mecze w reprezentacji Polski) brak przerwy w treningach zwiększa ryzyko kontuzji. W Austrii łąkotkę uszkodził Makowski, będzie odpoczywać trzy tygodnie. – Jestem zaskoczony, że cała czwórka nie dostała wolnego – nie ukrywa Rafał Janas, który wszystkich tych graczy powoływał do reprezentacji U-19. – Po sezonie piłkarz powinien odpocząć przynajmniej dziesięć dni. W czerwcu graliśmy z kadrą dwumecz Gruzją i na przykład dwaj piłkarze Zagłębia Lubin, których zabrałem do Tbilisi, Filip Jagiełło oraz Karol Żmijewski, dostali z klubu po powrocie urlopy.
GAZETA WYBORCZA
Jak wygląda nowy świat Szczęsnego?
Cieszę się, że będę miał okazję uczyć się od jednego z najlepszych bramkarzy na świecie – napisał Polak na Facebooku po przejściu Petra Cecha do Arsenalu. Co ten transfer oznacza dla 25-letniego bramkarza? Od pewnego czasu wszystko u Wojciecha Szczęsnego idzie nie tak. Na początku roku stracił miejsce w bramce Arsenalu – być może przez błędy w meczu z Southampton, być może dlatego, że – jak twierdzą angielskie brukowce – trener Arsene Wenger przyłapał go na paleniu pod prysznicem. W reprezentacji został zdegradowany do roli trzeciego golkipera. Sezon zakończył co prawda pierwszym prestiżowym trofeum w karierze (Pucharem Anglii), ale też publiczną awanturą z ojcem. “Nie rozmawiałem z nim od dwóch lat i, podobnie jak inni, mam dość jego idiotycznych komentarzy o klubie, w którym gram, i trenerze, któremu tyle zawdzięczam” – napisał na Facebooku 25-letni bramkarz. Niedługo później brukowce przyłapały go na paleniu podczas urlopu.
Czerwone święto na Copa America – o tym Dariusz Wołowski.
Chile leczy się z kompleksu drużyny przegranej, awansując do finału. Z Urugwajem w ćwierćfinale i z Peru w półfinale gospodarze rozstrzygali mecze w przewadze liczebnej.”Ten puchar jest dla Chile, inni niech wciąż lamentują i oglądają nas w finale w telewizji” – napisał na Twitterze rozgrywający Jorge Valdivia. Przesłanie skierowane do broniących tytułu Urugwajczyków, których gospodarze wyeliminowali w ćwierćfinale. 15-krotni triumfatorzy Copa América kwestionują bezstronność sędziów na turnieju w Chile, nawet po zwycięstwie nad Peru 2:1 urugwajski napastnik Javier Chevantón stwierdził, że goście zmagali się w dziesięciu z 12 graczami gospodarzy. – Ten dwunasty ganiał w czerni i tylko patrzył, jak okraść Peruwiańczyków ze zwycięstwa – perorował.Kluczowa była 21. minuta. Przy znakomitej grze Peru i jego przewadze stoper Carlos Zambrano pobiegł w okolice środka boiska i zaatakował wyprostowaną nogą Charlesa Aránguiza, za co dostał absolutnie zasłużoną drugą żółtą kartkę i wyleciał z boiska. Z trybun oglądała go rodzina. Mecze tych drużyn traktowane są jak derby. – Obs… swój kraj – powiedział załamany Zambrano.
SPORT
Okładka Sportu.
Mateusz Możdżeń chce w Podbeskidziu odbudować karierę.
Jestem w szatni dopiero dwa dni, a już kilka osób zagadnęło mnie o tego gola (z Manchesterem City). Oczywiście w żartach, ale wygląda na to, że kojarzą mnie zwłaszcza z tego – uśmiecha się piłkarz (…) Możdżeń jest przekonany, że to moment zwrotny w jego karierze. – Nie usłyszałem tego wprawdzie wprost od trenera, ale Podbeskidzie od początku podkreślało, że widzi we mnie środkowego pomocnika, a chyba żaden zawodnik nie lubi być rzucany z pozycji na pozycję, bo odbija się to na jego grze. Jestem więc pewny, że pokażę swoje walory – zaznacza.
Kontrakt z Górnikiem Zabrze podpisał Sebastian Przyrowski. To oznacza, że szansy gry po raz kolejny nie dostanie młody – i ponoć utalentowany – Mateusz Kuchta. Trafi na wypożyczenie do GKS-u Katowice.
Kuchta w środę wyjedzie z GieKSą na zgrupowanie do Dzierżoniowa. – Przez ostatni rok nie grałem zbyt wiele, a żaden trening nie zastąpi meczu. Zależało mi na tym, by zostać wypożyczonym i mieć większe szanse na grę, bo w tym wieku to najważniejsze. Po odejściu Pavelsa czekaliśmy na rozwój wydarzeń i teraz, po zakontraktowaniu Sebastiana Przyrowskiego, otrzymałem zgodę na wyjazd ze zgrupowania – tłumaczy 19-letni bramkarz, który teraz o miejsce między słupkami będzie walczył z Rafałem Dobrolińskim.
Dalej ligowa drobnica – w Cracovii na testach chłopak z Błękitnych Stargard Szczeciński, Śląsk i Jagiellonia nastawiają się już na europejskie puchary. Ruben Jurado gorzko żegna się z Piastem Gliwice (zacytujemy z PS).
Na mieleckiej prowincji – z dala od piłkarskich salonów – spokojny żywot obserwatora sportowej rzeczywistości wiedzie Grzegorz Lato.
Do powrotu „w działaczy” nie ciągnie?
– Nie (…) Żyję sobie spokojnie, bez niepotrzebnych skoków ciśnienia, bez emocji. Sport – siatkówkę głównie – oglądam w telewizji, czasem na stadion Stali Mielec sobie pójdę, w końcu mam kartę VIP.
Nie żałuje pan, że za pańskiej kadencji na prezesowskim stołku nie zadbał o PR? Dziś głównie na tym się opiera dobra opinia obecnych władz.
– Nie komentuję żadnych spraw PZPN-owskich, choć za mojej kadencji tych komentatorów było mnóstwo. Nowy prezes, mój kolega z boiska, pewne rzeczy musi porozwiazywać i pozałatwiać sam, bez podpowiadaczy. Cieszy mnie, że wygrywa reprezentacja – grzechem byłoby w obecnej sytuacji, po zwycięstwie nad Niemcami, nie wykorzystać okazji awansu do finałów Euro.
SUPER EXPRESS
Na łamach Superaka temat, który również poruszaliśmy już na Weszło przed kilkoma dniami – pojedynek braci Cieślewiczów w el. Ligi Mistrzów.
Zespół z 12-tysięcznego Torshavn (stolica Wysp Owczych) jest półamatorski. Prawie wszyscy zawodnicy muszą dorabiać, żeby zdobyć pieniądze na drogie życie na Wyspach Owczych.- Ja nie muszę dodatkowo pracować, ale niektórzy tak. Dwóch kolegów jest elektrykami, jeden pracownikiem firmy ubezpieczeniowej, jest kilku studentów. A trener jest… dziennikarzem i pracuje w gazecie. Natomiast nasz rywal, New Saints, to zespół w pełni profesjonalny, jako jedyny w Walii. Będzie ciężko, ale nie składamy broni – zapowiada starszy Cieślewicz, który relacjonuje, że całe miasto od dawna żyje dzisiejszym meczem.- Będziemy grali na Stadionie Narodowym Wysp Owczych, bo murawa na naszym obiekcie nie jest dopuszczona do rozgrywek europejskich. Na mecz przyjdzie nawet dwa tysiące kibiców, bardzo dużo jak na warunki w tym kraju. Jest ogromna mobilizacja, bo to przecież Liga Mistrzów. Wierzymy w awans do kolejnej rundy, bo z roku na rok jesteśmy coraz lepsi, piłka na Wyspach Owczych w ogóle szybko się rozwija. Reprezentacja pokonała Grecję, mistrz kraju w ubiegłym roku doszedł do trzeciej rundy eliminacji Ligi Europy. Czemu teraz nie błysnąć też w Lidze Mistrzów?
Teraz lecimy grubo: Arak zostanie nowym Lewandowskim?
Chciałbym osiągnąć tak dużo jak Robert Lewandowski, ale wiem, że przede mną jeszcze wiele nauki – mówi skromnie Jakub Arak (20 l.), który może być jednym z odkryć nadchodzącego sezonu Ekstraklasy. Młody napastnik pod względem fizycznym bardzo przypomina kapitana reprezentacji Polski, a podobno potencjał ma równie duży. Arak robi furorę podczas austriackiego zgrupowania Legii, w sparingu ze Steauą Bukareszt (1:1) strzelił piękną bramkę. – Pokazał siłę i chciał udowodnić, że ma odpowiednią jakość. Zrobił na nas dobre wrażenie – chwalił Araka trener Henning Berg (46 l.).- Takie pochwały dają pozytywnego kopa, ale twardo stąpam po ziemi – podkreśla młody piłkarz, który w poprzednim sezonie grał na wypożyczeniu w Zagłębiu Sosnowiec i z dorobkiem 17 bramek został wicekrólem strzelców II ligi.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Radwańska na okładce PS.
Ale na start znów Zaur Sadajew. Poznań już tęskni za Czeczenem?
Podczas kilkumiesięcznej gry dla Lecha Zaurem opiekował się zatrudniony do tego przez klub Kostia Mazur. Stali się dla siebie jak bracia. Pewnego razu Kostia odwoził Czeczena do domu po treningu i piłkarz zapytał, czy może poprowadzić samochód. – A masz prawo jazdy? – zapytał Kostia. – Nie – odpowiedział Zaur. – To nie możesz, bardzo mi przykro. Sadajew jednak nie chciał tak zostawić sprawy. Kilka dni później wyjechał do Groznego na krótki urlop. Często tak robił, kiedy tylko nadarzała się okazja. Wrócił z Czeczeni z prawem jazdy. – A teraz mogę? – zapytał, machając dokumentem. Usiadł w fotelu, rozłożył go tak, że prawie leżał, po czym ruszył w drogę i zachowywał się niczym kierowca Formuły 1. Nie wybrał żadnego z pasów jazdy na autostradzie. Prowadził tak, że linie, które je oddzielają, miał między kołami.
Obok wspomniany już przy przeglądaniu Faktu Krzysztof Kotorowski. „Sukces w pucharach, a potem kończę karierę”. Zacytujmy:
Nieodwołalnie?
– No, tak na 99 procent w tym momencie. Choć właściwie nie wiem, co mogłoby zmienić moją decyzję. Jestem zdecydowany, żeby zakończyć karierę i tego się trzymam. Teraz najważniejsze jest, żeby dobrze się czuć i prowadzić, choć z tym nigdy nie miałem żadnych problemów.
Mówił pan, że rozmawiał z trenerami. Wyznaczyli rolę, jaką ma pełnić w zespole?
– Tak, ta moja rola zaczyna się zmieniać. Zdaję sobie z tego sprawę i przyjmuję do wiadomości. Choć nie jest łatwo, bo całe życie grałem w piłkę i jestem w Lechu już bardzo długo – broniłem w wielu meczach lub byłem blisko składu. A teraz nie ma co ukrywać, że przede mną w kolejce do jedenastki są inni bramkarze. Cóż, taka kolej rzeczy. OK, w takim razie będę na pewno naciskał na chłopaków, bo wciąż jestem zawodnikiem i taka moja rola. Mam też im podpowiadać i być dla nich wsparciem.
W Fakcie to opuściliśmy, ale tu wypada już zacytować Cieślewiczów. Bracia, Adrian i Łukasz, zagrają przeciw sobie w eliminacjach Ligi Mistrzów.
Cieślewicz senior pracuje w akademii Lecha i przebywa z drużyną na obozie, dlatego nie zobaczy starcia z trybun. – A mama powiedziała, że nie wiedziałaby, komu kibicować i woli nie jechać na mecz. Obejrzy go w internecie – uzupełnia Adrian. Była możliwość, że w II rundzie któryś z Cieślewicz zagra właśnie z Lechem, co miałoby dodatkowy smaczek, bo rodzina pochodzi z Gniezna. Ostatecznie los skojarzył zwycięzcę dwumeczu z węgierskim Videotonem. – Szkoda, dla ojca to spotkanie byłoby dużą frajdą – żałuje Adrian. – Może to niespotykane, ale ja zawsze kibicowałem Legii. Imponowali mi jej kibice, jako dzieciak byłem w nich zapatrzony – zdradza Łukasz.
Może jeszcze fragment o tym, jak Legia (nie) dba o swoje talenty.
Latem ubiegłego roku w Legii były podobne dylematy związane z przygotowaniami młodego zawodnika. Do stołecznego klubu dołączył 16-letni Krystian Bielik, który jeszcze z Lechem zdążył zdobyć mistrzostwo Polski juniorów młodszych. Trenerzy Legii sami zaproponowali, żeby dostał więcej wolnego po turnieju finałowym. Dodatkowy odpoczynek nie przeszkodził mu w tym, żeby dobrze przygotować się do sezonu. Jesienią Berg dał Bielikowi szanse w pięciu ligowych ligowych.W zeszłym tygodniu prezes Bogusław Leśnodorski mówił w rozmowie z nami: „Szalenie istotna jest suplementacja, restytucja, odnowa, fizjoterapeuci. Pamiętamy jesień sezonu 2013/14, kiedy mieliśmy plagę urazów. Teraz jesteśmy bogatsi o doświadczenia, mamy dokumentację, wyciągamy wnioski, stawiamy na logistykę, odpowiednie żywienie. To kosztuje bardzo dużo pieniędzy, ale warto”.
Dalej jeszcze krótka rozmówka z Dariuszem Sztylką. Mówi, że Śląsk powinien poradzić sobie z NK Celje i nie bać się w FK Goeteborg. Narzeka, że nie może patrzeć na pustki na trybunach we Wrocławiu – ale generalnie nie ma w tej rozmowie wiele ciekawe. Odpuszczamy. A propos Śląska – może wrocławianom uda się ściagnąć Kamila Bilińskiego? Decyzję odnośnie przyszłości ma podjąć do końca tygodnia. Twierdzi, że zapytań ma sporo, nie wyklucza kierunków egzotycznych. Do Polski się nie pali.
Drobnica na koniec:
– Paweł Brożek potrzebuje wsparcia
– Przyrowski następcą Steinborsa
– Jurado nie lubi Latala
Radoslav Latal był świetnym piłkarzem, dużo osiągnął, ale szkoleniowcem nie jest najlepszym. Chyba najgorszym, z jakim trenowałem w całej mojej karierze. Życzę mu szczęścia w nowym sezonie, bo będzie mu ono bardzo potrzebne – ocenił Jurado. Z innych szkoleniowców, których poznał w Piaście, najwyżej ceni Marcina Brosza. – To bardzo dobry trener. Właśnie on w przeszłości sprowadził mnie do klubu i zaufał, a ja starałem się odpłacić.