Reklama

Jak co wtorek… KRZYSZTOF STANOWSKI

redakcja

Autor:redakcja

30 czerwca 2015, 19:49 • 4 min czytania 0 komentarzy

Wczoraj Paweł Zarzeczny zachwycił się sprytem Jary, czyli chilijskiego zboczucha. Bo cel uświęca środki, a Jarze udało się wyeliminować najgroźniejszego zawodnika drużyny przeciwnej. Cóż, stosując jakże lubianą przez Pawła hiperbolę, mam inny genialny pomysł: niech ktoś zastrzeli Messiego. Wprawdzie to trochę makabryczna idea, ale przecież cel uświęca środki.

Jak co wtorek… KRZYSZTOF STANOWSKI

Arsene Wenger zapytany kiedyś, jak zatrzymać Argentyńczyka, odparł, że strzałem w plecy, więc plan jest powszechnie znany, tylko zabrakło dotąd osoby, która go wcieli w życie. Rozumiem, że Paweł już czeka z gotowym tekstem pochwalnym. Zwłaszcza, że mówimy przecież o zatrzymaniu Messiego definitywnym.

Moje zdanie: tego obrzydliwego Jarę powinno się zawiesić na rok, bo takie gnidy jak on niszczą futbol. Robią to w sposób wyrachowany, na chłodno, w przeciwieństwie np. do Suareza, który działał w afekcie. Nie po to ludzie kupują bilety na mecz, by oglądać, jak gwiazda wylatuje z boiska, bo sekundę wcześniej ktoś jej wsadził palec w dupę. Chilijczyk może i przepchnął swój kraj do półfinału, ale przede wszystkim – zhańbił go.

* * *

Widzew Łódź przestał istnieć i to jest bardzo smutna wiadomość. Ale przestał istnieć cackowy Widzew Łódź – to z kolei wiadomość bardzo dobra.

Reklama

Czyli w dwóch słowach: jest dobrze. A w trzech: nie jest dobrze.

To musiało się tak skończyć. Kto miał nieprzyjemność z bliska obserwować poczynania Sylwestra Cacka, ten wiedział od początku.

Napisałem na Twitterze, że kluby, którym się aktualnie wiedzie (takie jak Legia czy Lech) powinny pomóc nowemu Widzewowi zmartwychwstać. Wcześniej nie miało to żadnego sensu, trzeba było czekać, aż klub w wersji piaseczyńskiej wyzionie ducha, co się nareszcie stało. Teraz natomiast sytuacja jest zupełnie inna: klub wreszcie pozbył się „dobrodzieja”, dokonał się twardy reset.

Pomagać można na sto różnych sposobów, niekoniecznie finansowo (chociaż również – tak jak finansowo Bayern podtrzymał przy życiu Borussię Dortmund), ale też sprzętowo, czy w dalszej fazie poprzez użyczanie zbędnych piłkarzy lub trenerów. Możecie się pukać w głowę i twierdzić, że każdy odpowiada za siebie, ale – no właśnie – w tym rzecz, by kluby pomogły Widzewowi, aby pomóc sobie.

Ekstraklasa nigdy nie będzie większa bez Widzewa niż z Widzewem. Trybuny prędzej zapełni RTS niż Nieciecza albo Piast. Liga potrzebuje swoich legend, wielkich marek, opowiedzianych sto razy historii. Traktowałbym to jako inwestycję: pieniądze wrócą z nadwyżką, gdy do ekstraklasy wróci Widzew.

Jeśli sprzedajesz bilety czy prawa telewizyjne, musisz pamiętać o jednym: futbol musi grzać. A Widzew grzeje.

Reklama

* * *

Przeczytałem w „Gazecie Wyborczej” wywiad z Cezarym Kucharskim – tym gościem, który mówi, że Zbigniew Boniek wszystko robi źle i który sam, jak to on, zrobiłby wszystko dobrze.

Najbardziej podobał mi się ten fragment, o PZPN:

– A co się powinno zmienić?
– Nie powiem wam, bo do tego potrzeba głębokiej analizy.

Wygląda na to, że Kucharski właśnie się przyznał, iż to jego ciągłe ujadanie, że Boniek wszystko psuje, nie jest poparte jakąkolwiek analizą. Zresztą, jak można człowieka traktować poważnie, jeśli mówi też…

– Na to wszystko nakłada się konflikt pokoleniowy. Boniek był wielkim piłkarzem, jego generacja osiągnęła wielki sukces dla Polski. Ale gdy to pokolenie przejęło władzę w piłce, mieliśmy zjazd. Nałożyły się na to zmiany ustrojowe, koniec państwowego finansowania futbolu, słaba infrastruktura. Ale oni są za upadek współodpowiedzialni. Nie mówię personalnie o Bońku, on tylko reprezentuje to pokolenie.

Równie dobrze (czyli równie głupio) można byłoby powiedzieć, że Cezary Kucharski reprezentuje pokolenie, które ustawiało na potęgę mecze ligowe. Wprawdzie nie on personalnie jest za to odpowiedzialny, za to jest z tego pokolenia. A Jan Paweł II reprezentuje pokolenie, które rozpętało II Wojnę Światową.

Pan poseł lubi sobie pogadać, rzadko mądrze, ale z jakiegoś powodu zaczął uchodzić za autorytet. To pewnie dlatego, że jest menedżerem Roberta Lewandowskiego. Czy tylko mnie się zdaje, że to Kucharski sto razy bardziej potrzebuje Lewandowskiego, niż Lewandowski Kucharskiego? Sami odpowiedzcie sobie na pytanie, czy…

a) Robert Lewandowski zrobiłby karierę, gdy nie Kucharski
b) Cezary Kucharski byłby znanym menedżerem, gdyby nie Lewandowski

Póki co to zapewnił Legię, że na bank wytransferuje Michała Żyrę, aż się nagle okazało, że jednak nie da rady.

* * *

Ach, powiedział też Kucharski w wywiadzie, że wynegocjował Lewandowskiemu w Lechu czternaście razy więcej pieniędzy niż sam „Lewy” chciał.

Jakoś nie potrafię dobrać sumy, by ta historia miała ręce i nogi.

Lewandowski chciał 2 tysiące, a dostał 28? Mógł tyle dostać, ale nie mógł tyle chcieć.
Lewandowski chciał 4 tysiące, a dostał 56? Mógł tyle dostać, ale nie mógł tyle chcieć.
Lewandowski chciał 10 tysięcy, a dostał 140? Nie mógł tyle dostać i też raczej mógł tyle chcieć (tylko więcej).

A dalej ta wyliczanka robi się jeszcze bardziej absurdalna.

Najnowsze

Felietony i blogi

Komentarze

0 komentarzy

Loading...