Kiedy Michał Chrapek wyjeżdżał do Catanii, sądziliśmy, że ma wszystko, żeby dać radę w Serie B. W Ekstraklasie prezentował się naprawdę nieźle, więc druga liga włoska jakoś pasowała nam do jego możliwości. Na Sycylii grywał, ale w kratkę, jednak to nie koniec jego nieszczęść. Mieli walczyć o awans, a musieli drżeć o utrzymanie. Prezes wpadł więc na pomysł, że dodatkowo się zabezpieczy. Wyciągnął gotówkę i w końcówce sezonu kupił pakiet pięciu meczów. We Włoszech wybuchł skandal.
Nino Pulvirenti przyznał się do winy. Za każdy mecz zapłacił 100 tys. euro, chociaż wyparł się obstawiania wyników u bukmacherów. Grali za to inni, bo włoskie firmy alarmowały Ministerstwo Skarbu odnośnie szalejących kursów. Do aresztu trafili też między innymi były dyrektor sportowy Catanii, Daniele Delli Carri, oraz dwaj agenci – Pietro Di Luzio i Fernando Arbotti. Żaden z nich nie ma wielkiego pola manewru. Ich rozmowy telefoniczne znajdują się na taśmach.
Antonino Pulvirenti, prezes Catanii, zatrzymywany przez Policję
Zatrzymania w Catanii to część z szerzej zakrojonej akcji. W ubiegłym tygodniu podobne sytuacje miały miejsce w Rzymie, Chieti i Campobasso. Podejrzenia padły na dwanaście kolejnych osób, z czego dziewięciu to piłkarze. Chodzi o przekręty przy meczu trzecioligowej Messiny. Prokuraturę najbardziej zainteresowała jednak sprawa Catanii i ich cudownego utrzymania w Serie B, rzutem na taśmę, wywalczonego po świetnej serii w końcówce sezonu. Do kieszeni każdego z wtajemniczonych piłkarzy miało trafić 10 tys. euro, które kupujący mecz w większości odbijali sobie na zakładach bukmacherskich. Utrzymanie zapewnili sobie w ostatniej kolejce.
Dokładnie chodzi o starcia z Varese, Trapani, Latiną, Ternaną i Livorno, w których klub z Sycylii zgarnął trzynaście punktów. W spotkaniach z Trapani i Livorno z ławki wchodził Michał Chrapek, który chyba nie w ten sposób wyobrażał sobie pierwszy sezon za granicą. Na razie ani słowa o tym, czy kara spotka też sam klub, ale piłkarzowi pozostaje tylko współczuć.