Wojciech Trochim został piłkarzem pierwszoligowego GKS-u Katowice. Generalnie jest to informacja, która powinna zainteresować tylko: a) kibiców Podbeskidzia, bo kolejny bezużyteczny piłkarz zszedł z klubowej listy płac, b) fanów GieKSy, bo to oni będą go teraz co tydzień oglądać, c) rodzinę oraz znajomych Trochima i nikogo więcej, tak więc teoretycznie nie powinniśmy zaprzątać sobie nią głowy. Musimy jednak przyznać, że dotychczasowa kariera tego zawodnika jest dla nas dość frapującym zjawiskiem.
W zasadzie zastanawiamy się, czy mówimy jeszcze o piłkarzu czy już o podróżniku.
W seniorskiej piłce gość zaliczył: Warszawę, Ząbki, Gdynię, Nowy Sącz, Poznań, Lubin, Stróże, Bielsko i Tychy. Teraz Katowice, dziesiąta miejscówka. Ciągle w trasie. Najdłużej udało się go zatrzymać w Sandecji. W Nowym Sączu wytrwał całe 1,5 sezonu.
OK, zapewne bez większego trudu znaleźlibyśmy kilku polskich zawodników, którzy w karierze zaliczyli więcej klubów niż Trochim. Należy jednak pamiętać, że mówimy o piłkarzu, który ma – uwaga – dopiero 26 lat! Załóżmy więc, że przed nim jeszcze dziewięć lat grania w piłkę. Jest to co prawda dość ryzykowne założenie, bo z różnych miejsc dochodzą do nas słuchy, że prowadzi on nie tylko koczowniczy, ale również nieco hulaszczy jak na piłkarza tryb życia, ale spróbujmy. Jeśli Trochim utrzyma tempo i dalej będzie się przeprowadzał częściej niż stereotypowy student zmienia pościel, to jest spora szansa, że w jego CV w rubryce „kluby” pękną dwie dyszki. Może być ciężko przygotować je na jednej stronie.
Wydaje się, że mamy już jasność, że nie jest to piłkarz na Ekstraklasę. Nie udało mu się zaczepić na dłużej w Legii, szybko odpalono go z Zagłębia, do którego trafiał po świetnej rundzie w I lidze w barwach Warty, ani w Podbeskidziu, do którego znów przychodził jako wyróżniający się pierwszoligowiec. Raczej ciężko będzie o następną szansę na tym poziomie, choć znając nasze kluby, wykluczyć tego też nie można. To trochę ogranicza pole manewru, jednak na niższych poziomach również jest jeszcze wiele miejsc do zwiedzenia.
Gdy już w końcu zawiesi buty na kołku i rozpakuje walizkę, będzie mógł napisać książkę. Oczywiście nie biografię. Raczej przewodnik po kraju, w którym poleci kilka ciekawych miejsc.
Fot. FotoPyK