Zbigniew Boniek pytanie o zamieszanie z opaską kapitańską w reprezentacji na łamach „Gazety Wyborczej” nazywa „medialnym bełkotem”. Można i tak. Najlepiej zrobić idiotów z dziennikarzy. To wygodne, a ludzie to kupią bez szemrania. Nie bez przyczyny już lata temu wymyślono powiedzonko, że wszystkiemu winni są dziennikarze i cykliści.
Szanowny panie prezesie, oczywiście możecie robić głupków z pismaków, możecie teraz opowiadać, że to wszystko wrogie knucie i mącenie atmosfery, możecie czarować, że temat opaski nigdy nie był istotny i nie wywoływał żadnych napięć w kadrze. Z łatwością przyjdzie wam puszczenie w świat przekazu, iż Kuba Błaszczykowski nigdy o nic nie miał pretensji, a kto twierdzi inaczej, ten kretyn. Możecie te wszystkie bzdury rozpowszechniać i odpowiedzialność zrzucać na media.
W porządku.
Tylko pamiętajcie o najważniejszym: trzeba jeszcze wykupić wszystkie już wydrukowane egzemplarze książki „Kuba” i zabronić druku kolejnych nakładów. Albo trzeba szybko powiedzieć samemu Błaszczykowskiemu, żeby oświadczył, iż nie ma nic wspólnego z własną książką i że ta książka to tylko „literacki bełkot”. W przeciwnym razie – gdy dowód tego, co ma w głowie zawodnik Borussii, leży w każdej księgarni – podobne gadki są śmieszną paplaniną.
Dziennikarze na pewno chętnie napiszą, że Błaszczykowski lubi Nawałkę i popiera przyznanie opaski Lewandowskiemu. Zrobią to dokładnie w tym momencie, gdy będzie to faktem.
Nie rozumiemy, co to za problem powiedzieć prawdę? Błaszczykowski ma żal do Nawałki, a Lewandowskiego nie lubi od lat i już pewnie nie polubi. To nic nadzwyczajnego. W każdej drużynie na świecie jest zawodnik, który nie lubi trenera i nie lubi innego piłkarza. Nie zmienia to faktu, że wszyscy są profesjonalistami i wykonują swoją pracę tak, jak potrafią. Prosta sprawa. Nie trzeba przy okazji tak prostych spraw skakać po głowach dziennikarzom, którzy po prostu piszą, jak jest.
Fot. FotoPyK