Reklama

Opaska? Medialny bełkot. Koszyki? Dziennikarze wymyślają problem

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

18 czerwca 2015, 10:22 • 14 min czytania 0 komentarzy

– Znowu to samo: jak dziennikarze wymyślą problem, to wydaje im się, że na nim kończy się świat. Nawałka buduje drużynę, chce, by się rozwijała. Nie rozwinie się, nie grając. Już mówiliśmy, że mecz z Grecją potwierdził aspiracje Pazdana, a Borysiuk pokazał, że w razie kłopotów Krychowiaka można na niego liczyć. Żaden selekcjoner nie gra dla rankingów, to jakiś absurd. Miałby odwoływać mecze, by zająć lepszą pozycję w losowaniu? – mówi dziś na łamach Gazety Wyborczej Zbigniew Boniek, prezes PZPN.

Opaska? Medialny bełkot. Koszyki? Dziennikarze wymyślają problem

FAKT

Oni mogą grać jeszcze lepiej. Zaczyna się rozmową ze Zbigniewem Bońkiem.

Image and video hosting by TinyPic

Wypada pochwalić reprezentację, trenera Adama Nawałkę i piłkarzy.
– W Polsce nie wolno chwalić. Żeby powiedzieć miłe słowo, trzeba się znać. Uważam, że pierwsze 35 minut meczu z Gruzją było najlepszymi drużyny Nawałki w eliminacjach. A słyszałem opinię, ze dobrze graliśmy tylko w kilku ostatnich minutach. Po pierwszej połowie, zamiast 3:0, było tylko 0:0 i potem scenariusz trochę się zmienił. Pojawiły się nerwy, ale skończyło się zwycięstwem.

Reklama

Na razie wystarczy, Boniek dziś jeszcze będzie.

Pirania wygranym zgrupowania.

Rok temu nawet nie myślałem o tym, że zagram w reprezentacji – przyznał szczerze po spotkaniu z Grecją Michał Pazdan (28 l.) z Jagiellonii Białystok. Nazywany przez kolegów „Piranią” zawodnik debiutował w reprezentacji przed ośmioma laty, w towarzyskim meczu z Bośnią i Hercegowiną. Rok później pojechał na finały Euro 2008, gdzie jednak ani przez minutę na boisku się nie pojawił. A później z kadry wypadł, zaliczając jedynie pojedyncze epizody w grach towarzyskich. (…) – Przyjeżdżałem z myślą, by się chociaż pokazać w jednym z meczu. Wyszło jeszcze lepiej niż się spodziewałem – mówi Pazdan. – Spokojnie jednak podchodziłem do obu występów, wiem bowiem z przeszłości, że łatwo przesadzić z motywacją, jeśli człowiek za bardzo chce się pokazać. Wyszło nieźle, cieszę się, ze miałem okazję wystąpić u boku Łukasza Szukały czy Kamila Glika. Rok temu nawet nie myślałem o tym, że będę znów grał w reprezentacji – dodał.

Poza tym:
– Remis z Grecją nie popsuł humorów i spokojnych wakacji
– Tytoń, zdaniem Matyska, da radę w Stuttgarcie
– Grzelczak w Jadze, a Plizga dalej w Termalice
– Sylwestrzak boi się o swoją przyszłość

A skąd te obawy? Ano stąd, że Korona znów jest nad przepaścią.

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

Ważą się losy Korony. Jeśli dziś na nadzwyczajnej sesji rady miejskiej nie zostanie podjęta decyzja o przekazaniu do piłkarskiej spółki 2,8 mln złotych, klub może upaść. – Mam wrażenie, że to gra polityczna. Niech działacze Korony nie urządzają histerii co pół roku, że wypiszą się z ligi. Bo w końcu się doigrają – ostrzega szef Komisji Licencyjnej PZPN Krzysztof Sachs. W Koronie wszystko stoi na głowie. Doszlo do tego, że prezes klubu Marek Paprocki oficjalnie przyznał, że zarząd jest sparaliżowany i nie może podejmować strategicznych decyzji. Zasugerował, że jeśli władze miasta, które są właścicielem spółki, po raz kolejny nie wyłożą pieniędzy na finansowanie klubu, trzeba będzie złożyć wniosek o likwidację spółki. – Nie dziwią mnie te dramatyczne wystąpienia, bo w takiej rzeczywistości działaliśmy już od grudnia. To cud, że od strony sportowej udało mi się utrzymać drużynę w formie i utrzymaliśmy się w ekstraklasie – twierdzi trener Ryszard Tarasiewicz (53 l.).

Natomiast Legia stanęła z transferami. Nie ma konkretów w sprawach Żyry, Dudy i Sa. Natomiast ci, którymi wicemistrz Polski się interesował, odmawiali.

GAZETA WYBORCZA

Nie czas na fanfary – mówi Zbigniew Boniek.

Powrót do kadry Kuby Błaszczykowskiego był jednym z wydarzeń tego zgrupowania.
– Jeśli znów chce pan wracać do opaski kapitańskiej, to ja odpuszczam, bo to medialny bełkot. W złym guście. Nikt w drużynie do tego nie wracał, temat pulsuje wyłącznie w głowach dziennikarzy. Kuba został przyjęty jak piłkarz zasłużony dla reprezentacji, który wraca po kontuzjach. Na boisku pokazał, że wciąż może być jednym z najważniejszych graczy, ale na razie jest daleki od szczytu formy. W gazie takim jak przed kontuzją da drużynie zdecydowanie więcej niż z Gruzją i Grecją. Ale gdyby nawet był gwiazdą numer 1, nie on będzie rządził. Od tego jest trener, i kropka. Reszta – tak Błaszczykowski, jak Lewandowski i inni – musi to przyjąć do wiadomości dla dobra ogółu. I nie widzę, żeby ktoś miał z tym problem: drużyna jest nadrzędną wartością i wszyscy jej służą. Nawałka jako szef uznał, że kapitanem jest Lewandowski, bo przecież trudno, by zespół nie miał kapitana, gdy Kuba się leczył. Robert się sprawdził, więc trener zdecydował, że wciąż będzie pełnił tę funkcję. Wszyscy muszą to zaakceptować.

Niemcy wybrali już siedzibę na Euro 2016 we Francji, choć jeszcze nie wywalczyli awansu. Jesienią 2014 r., po zwycięskim mundialu w Brazylii, byli przemęczeni i zgubili kilka punktów. Teraz pomkną od zwycięstwa do zwycięstwa bez kłopotów?
– Wiele drużyn wybrało i zarezerwowało wstępnie siedziby we Francji. Żartuję, że będzie od kogo je przejąć. My o rezerwacjach nie myślimy, chcemy być skromni, skupieni na wygraniu najbliższego meczu. Nie czas na fanfary, ale powagę. Znamy swoje atuty i ograniczenia. Czeka nas ciężka walka o awans, co do tego nikt wątpliwości nie ma. Niemcy też kłopotów nie unikną, choć ich potencjał jest ogromny. W meczu z nami będą faworytami, ale to nie znaczy, że go wygrają. Pojedziemy z myślą, że nie mamy nic do stracenia, a już na pewno nie więcej niż mistrzowie świata. Oni grają teraz inaczej niż zwykle, chętniej w ataku pozycyjnym, a przecież ich siłą kiedyś była szybka, bezpośrednia gra. We Frankfurcie my będziemy mogli tak zagrać. Co z tego wyjdzie, nikt nie wie. W Warszawie wynik też był inny, niż większość przewidywała.

Wtorkowy sparing obniżył polski ranking FIFA, który będzie decydował o rozstawieniu przed losowaniem eliminacji mundialu w Rosji. Zamiast w drugim wylądujemy w trzecim koszyku. Trzeba było grać z Grecją?
– Znowu to samo: jak dziennikarze wymyślą problem, to wydaje im się, że na nim kończy się świat. Nawałka buduje drużynę, chce, by się rozwijała. Nie rozwinie się, nie grając. Już mówiliśmy, że mecz z Grecją potwierdził aspiracje Pazdana, a Borysiuk pokazał, że w razie kłopotów Krychowiaka można na niego liczyć. Żaden selekcjoner nie gra dla rankingów, to jakiś absurd. Miałby odwoływać mecze, by zająć lepszą pozycję w losowaniu? Przecież kadra Leo Beenhakkera miała morderczą grupę w eliminacjach do Euro 2008 i skończyła na pierwszym miejscu, bo grała dobrze. Potem w kwalifikacjach do MŚ w RPA trafiła na łatwych rywali i kompletnie zawiodła. Żeby zwyciężać, trzeba być mocnym, a nie dbać o rankingi. Nauczmy się wygrywać na boisku, a nie kombinować.

Image and video hosting by TinyPic

A obok zbiórka na zwolnienie Capello.

Capello jest dziś najbardziej nielubianym człowiekiem w rosyjskim futbolu. Wyprzedził nawet reprezentacyjnego napastnika Aleksandra Kokorina, który był wyśmiewany za ogromne zarobki (3 mln euro rocznie), zdaniem fachowców stanowczo za wysokie w stosunku do umiejętności. Jednak niedawno 24-letni napastnik poprosił szefów Dynama Moskwa o obniżenie kontraktu o jedną trzecią. Capello wyniki ma bardzo słabe, a o jego dochodach długo krążyły legendy. Oficjalnie nie było wiadomo, ile dostaje z federacji. Dopiero niedawno jeden z dziennikarzy dotarł do ostatniej umowy, którą 68-letni selekcjoner podpisał przed ubiegłorocznymi mistrzostwami świata. Według niej za cztery lata – od mundialu do mundialu – zarobi 32 mln euro! Kibiców i media najbardziej wzburzyło to, że umowa została przedłużona przed MŚ w Brazylii, w których Rosja nie odniosła zwycięstwa i nie wyszła z grupy. Poza tym federacja nie miała pieniędzy na pensję Capello, przez osiem miesięcy mu nie płaciła. Dług uregulował dopiero oligarcha Aliszer Usmanow. Za aferę z wypłatami zapłacił Nikołaj Tołstych, prezes związku, który w maju został odwołany. Były szef się bronił, że kontrakt negocjował Witalij Mutko, minister sportu. Dziś ten ostatni jest najpoważniejszym kandydatem na następcę Tołstycha. Byłby to powrót na to stanowisko po sześciu latach.

SUPER EXPRESS

Pazdan zaliczył na piątkę. Jeszcze o meczu.

Image and video hosting by TinyPic

To on jest największym wygranym towarzyskiego meczu z Grecją (0:0). Michał Pazdan (28 l.) dopiero przebija się do składu kadry, ale już zagrał jak rutyniarz. Kto wie, czy właśnie nie wywalczył miejsca w pierwszym składzie na wrześniowy mecz z Niemcami. W sobotnim starciu z Gruzją (4:0) stoper Jagiellonii tworzył parę z Łukaszem Szukałą (31 l.), we wtorek z Grecją – z Kamilem Glikiem (27 l.). W obu meczach poradził sobie świetnie. Imponował spokojem, podejmował dobre decyzje, znakomicie się ustawiał. Dzięki tym występom może tylko zyskać. Zresztą powody do zadowolenia ma i w życiu zawodowym, i prywatnym. Jagiellonię zaprowadził na podium Ekstraklasy, niedawno cieszył się też z narodzin syna, Marcela. – Bardzo fajny rok – mówi „Super Expressowi” Pazdan. – Cieszę się, że tak mi się to ostatnio układa. Kosztowało to bardzo wiele wyrzeczeń. Nie można zwariować, ale trzeba być zadowolonym z tego, co jest. Cieszę się przede wszystkim z powołania do reprezentacji – podkreśla.

Są jeszcze dwa teksty typowo tabloidowe – jeden o rozbiciu auta przez Vidala i drugi o Lewym. Nie jesteśmy pewni, czy cytowanie ma sens, ale… Lewy nawąchał się świeżych soków (?).

Image and video hosting by TinyPic

Robert Lewandowski (27 l.) nawet na urlopie nie zapomina o zdrowym odżywianiu się. A pomaga mu w tym jego piękna żona Anna (27 l.). Parę sportowców spotkaliśmy na warszawskiej Saskiej Kępie w modnym lokalu serwującym soki i lekkie dania wegańskie. Robert i Ania przyjechali osobnymi autami – luksusowymi mercedesami. Spędzili miło czas w lokalu Think Love Juices na ulicy Francuskiej. To bistro wziętej supermodelki Anny Jagodzińskiej. Można w nim skosztować głównie świeżo wyciskanych soków na bazie owoców, warzyw i przypraw. To specjalne kompozycje mające właściwości energetyzujące, odżywcze lub detoksykujące. Ania Lewandowska, która jest wielką fanką takich zdrowych pyszności (promuje je na swoim blogu), w czasie randki zaprezentowała ukochanemu kilka nowinek ze świata supersoków. Podsuwała pod nos mężowi pojemniki ze specyfikami, a wyraźnie zaciekawiony piłkarz wąchał je ochoczo. Potem jak zawsze szarmancki Robert odprowadził małżonkę do jej auta. Kiedy Anna odjechała, wrócił do stolika. Dopiero wtedy podeszły do niego fanki z prośbą o autografy i wspólne zdjęcie. Pewnie zabrakło im odwagi, gdy przy piłkarzu siedziała jeszcze jego żona, mistrzyni karate…

SPORT

Niesprawiedliwy ranking.

Image and video hosting by TinyPic

Martwić się trzeba! – nie ma wątpliwości w wywiadzie Andrzej Zamilski.

Za to ci z pierwszej jedenastki – było paru takich – przynajmniej do pewnego momentu szarpali…
– Aż w końcu sobie uświadomili, że towarzystwo na boisku inne, że wypracowane rozwiązania i wyuczone schematy nie działają – i ręce im opadły. A cała reszta – jak powiedziałem – nie z tej półki. Jeżeli masz przeciętnego zawodnika w otoczeniu dziewięciu-dziesięciu klasowych, to tę jego przeciętność możesz przez 90 minut ukryć. Ale w gronie równych sobie przeciętniaków, każdy z nich będzie po prostu wyglądać kiepsko…

To bolesne: człowiek dostaje szansę od selekcjonera i robi niewiele, by ją wykorzystać…
– Czasami kwestia możliwości – mówiąc brutalnie. Czytam opinie, że nieźle wypadł Ariel Borysiuk. Nieźle – jak na to, czym dysponuje. Tyle że on jest monotematyczny: rzucił we wtorek kilka ciekawych podań na dużą odległość, ale to zawsze była jego wizytówka. Gry kombinacyjnej nigdy się nie nauczył i – obym się mylił! – się nie nauczy. Karol Linetty i Piotr Zieliński w spotkaniu z Grekami okazali się nieporozumieniem w środku pola. Tu problem jest inny: możliwości pewnie mają większe, ale musieliby grać regularnie w zespołach nieco lepszych niż Lech Poznań.

Zieliński w teorii taką szansę ma…
– I grywa ogony. Mówimy, że młody, że ma czas. Do cholery, nie ma czasu. To 21-latek! Kiedy ma zacząć grać?

Image and video hosting by TinyPic

Tak, to najciekawszy materiał w „Sporcie”. Poza tym:
– Vassiljev może przejść do Jagiellonii
– Chmiel myśli o zmianie klubu
– Pogoń zainteresowana Goncerzem z Katowic

Są też kolejne podsumowania ligowe. O Cracovii mówi ekspert Murawski, o Ruchu – jego wiceprezes Mirosław Mosór. Wybieramy tego z Chorzowa: Ewolucja a nie rewolucja.

Image and video hosting by TinyPic

Ruch opuścili już między innymi Marcin Malinowski i Piotr Stawarczyk. Szykowane są kolejne zmiany. W Chorzowie dochodzi do rewolucji w składzie.
– To ewolucja, a nie rewolucja. Co roku potrzebne są rotacje. Mamy wielki szacunek do graczy, z którymi się rozstaliśmy, ale przyszedł czas na pożegnania i zmianę pokoleniową.

Jak wygląda na dziś kwestia przedłużenia umów z Grzegorzem Kuświkiem i Filipem Starzyńskim?
– Na razie nic nie jest rozstrzygnięte.

(…)

Ilu zawodników zamierzacie pozyskać?
– Być może będzie ich pięciu. W każdej formacji potrzebne są uzupełnienia, chcemy wzmocnić obronę, pomoc, ale szukamy także napastnika. Ile możemy im zaoferować? Jesteśmy w takiej sytuacji, że od kilku lat wydajemy oszczędnie pieniądze. Ciąży na nas nadzór finansowy. Nie mamy już ograniczenia w wysokości 15 tysięcy złotych brutto na miesięczną pensję dla nowych zawodników, ale musimy tak wydawać pieniądze, aby nie przekroczyć odpowiedniej kwoty w globalnym rozrachunku.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Do Francji daleko. Wywiad z Bońkiem zapowiadany na okładce.

Image and video hosting by TinyPic

Przejdźmy jednak do materiałów ligowych. Zawisza czeka na upadek Korony.

Jeśli na dzisiejszej nadzwyczajnej sesji Rada Miasta radni nie dofinansują spółki, likwidacja stanie się realna. Gdyby doszło do niej jeszcze przed rozpoczęciem nowego sezonu, Koronę w ekstraklasie zastąpiłby 15. zespół poprzednich rozgrywek, czyli Zawisza Bydgoszcz. – Ale w tej chwili to rozważania czysto teoretyczne – zastrzega Łukasz Wachowski, dyrektor departamentu rozgrywek krajowych PZPN. Również on nie ma wątpliwości, że w tym wszystkim jest wiele politycznej gry. – To zapewne próba nacisku na miasto, by jednak dofinansowało spółkę. Przyglądamy się temu, co się dzieje w Koronie i w razie potrzeby będziemy reagować, choć dziwię się, że Korona na bieżąco nie informuje nas o tak istotnych problemach, bo przecież ma taki obowiązek. Przypominam, że na klub został nałożony nadzór finansowy. Skoro od decyzji radnych Kielc uzależniona jest przyszłość klubu, myślę, że do czwartku możemy poczekać na wyciągnięcie wniosku z tej sytuacji – podkreśla Wachowski. Radni pewnie znowu się ugną się i znajdą pieniądze na zawodowy klub. Bo żaden polityk nie odważy uśmiercić Korony, która w Kielcach ma tysiące kibiców, a więc potencjalnych wyborców. Szykuje się jednak burzliwa dyskusja. – W styczniu miasto przekazało do klubu 7,8 mln złotych, a teraz Korona znowu wyciąga rękę po pieniądze. Ile można? Przecież były deklaracje, że takich milionowych dotacji już nie będzie, bo klub znajdzie inwestora. Skończyło się na pustych deklaracjach. Prezydent miasta nagle zaczął straszyć, że to może być koniec Korony, nie widzi innego pomysłu na ratunek niż pompowanie publicznych pieniędzy i to też brzmi groteskowo – denerwuje się opozycyjna radna Agata Wojda.

Image and video hosting by TinyPic

W Legii transferowa cisza. Czy to cisza przed burzą?

Niepokój kibiców stołecznej drużyny rośnie z każdym dniem, bo przy Łazienkowskiej panuje transferowa cisza. Już kilka tygodni temu zapowiedziano przebudowę zespołu, a jak wiadomo, gdy zwalniają, znaczy, że będą przyjmować. Fani Legii muszą uzbroić się w cierpliwość. – Więcej będzie się działo na początku lipca, niektóre tematy chcemy zamknąć do meczu o Superpuchar. Dlaczego nie teraz? W poważnych ligach wszyscy są na wakacjach, mało ich obchodzi, że Legia chce kupić ich zawodnika – mówi prezes Bogusław Leśnodorski. (…) Legia ma pieniądze na transfery, jest w stanie za dobrego zawodnika zapłacić ponad milion euro, dać mu kontrakt na poziomie 400 tys. euro. Wszystko jednak w granicach zdrowego rozsądku. – Na pewno nie będziemy się zadłużać, wydawać ponad stan – stanowczo stwierdził większościowy udziałowiec klubu Dariusz Mioduski. W planach transferowych jest pozyskanie zawodnika ofensywnego, także skrzydłowego, bo wspomniany Pablo Dyego (Fluminense FC) ma być piłkarzem numer cztery w hierarchii bocznych pomocników. Na pewno przyjdzie lewy obrońca, który będzie rywalizował z Tomaszem Brzyskim, jedynym zawodnikiem w kadrze na tę pozycję. Legia sprowadzi też stopera, choć poważniejszą szansę mają dostać 18-letni Mateusz Wieteska i o rok starszy Rafał Makowski.

Z kolei Wołąkiewicz zmarnował pół roku.

Hubert Wołąkiewicz jest pierwszym letnim wzmocnieniem Cracovii. Ten doświadczony obrońca związał się z Pasami na dwa lata i chce tutaj odbudować formę, po niezbyt nieudanym sezonie. Jesienią Wołąkiewicz grał w Lechu Poznań, ale nie szło mu zbyt dobrze i klub nie zdecydował się przedłużyć z nim kontraktu. Przeniósł się więc do rumuńskiej Astry Giurgiu, ale tam w debiutanckim meczu dostał czerwoną kartkę i już więcej nie pojawił się na boisku. Potem na treningu doznał kontuzji, a trener który go sprowadził błyskawicznie stracił pracę. W klubie panował spory chaos, drużynę wiosną prowadziło jeszcze dwóch szkoleniowców. Wołąkiewicz podpisał umowę tylko na pół roku więc teraz bez problemów mógł związać się z Pasami. – W Rumunii nie było kolorowo. Nie chciałem tam zostać – przyznaje Wołąkiewicz. – Dostałem telefon z Cracovii, taki dość stanowczy, że mnie chcą i to mi się spodobało. Negocjacje przebiegły szybko.

Jest i większy tekst o Macieju Żurawskim, bo… Żuraw groźny jak w Celticu. Tylko klub ma z trochę innej półki.

Image and video hosting by TinyPic

Z końcem lutego oficjalnie kończę karierę piłkarską – ogłosił ponad trzy lata temu Maciej Żurawski. Miał wtedy niespełna 36 lat i uznał, że to idealny moment, by zająć się czymś innym, a piłkę kopać rekreacyjnie. W postanowieniu wytrwał do ubiegłego roku. A potem dał się namówić przyjacielowi, który był wiceprezesem trzecioligowego Porońca Poronin. Wystąpił w końcówce sezonu 2013/2014, a w następnym grał już regularnie. Strzelił w nim 14 goli. Tylko w ostatnim miesiącu w sześciu meczach 8 razy pokonywał bramkarzy rywali. Stał się gwiazdą trzecioligowca i jego motorem napędowym w ofensywie. Niewiele brakowało, a przeciętny wcześniej zespół awansowałby do drugiej ligi. Rozgrywki zakończył na drugim miejscu. – Nie wykluczam, że z taką formą poradziłbym sobie w ekstraklasie. Czasami myślę: „Może warto wrócić…”. Strzeliłbym kilka goli, prześcignął w klasyfikacji snajperów Jurka Podbrożnego (Żurawski w ekstraklasie ma 121 goli, Podbrożny 122 – przyp. red.). Z drugiej strony jednak, nie chcę z tego robić jakiegoś kabaretu. Gram więc sobie w trzeciej lidze i w przyszłym sezonie szykujemy się z Porońcem na walkę o awans – mówi Żurawski. Odżył. Ludzie, którzy oglądają Porońca na co dzień, twierdzą, że były napastnik reprezentacji Polski na pewno jest w lepszej formie niż wtedy, gdy nieudanie kończył karierę po powrocie do Wisły Kraków – Wtedy nie dostałem poważnej szansy od trenera Roberta Maaskanta – uważa piłkarz. Teraz „Żuraw” znowu jest „władcą muraw”, tyle że trzecioligowych. – Gole mnie nakręcają. Strzelam i czuję, że mogę więcej i więcej. W końcówce sezonu w tydzień zagrałem trzy mecze po pełne 90 minut, no to chyba forma jest… – argumentuje.

Najnowsze

Polecane

Motor Lublin, Jaskółki z Gollobem, a może Byki? Top 10 drużyn w historii Ekstraligi!

Szymon Szczepanik
1
Motor Lublin, Jaskółki z Gollobem, a może Byki? Top 10 drużyn w historii Ekstraligi!

Komentarze

0 komentarzy

Loading...