Reklama

Mioduski: Stać nas na piłkarza za milion euro

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

15 czerwca 2015, 10:40 • 13 min czytania 0 komentarzy

– Nigdy nie będziemy się zapożyczać i wydawać więcej, niż mamy. Chcemy zwiększać przychody, a przy okazji szukamy dodatkowych środków, np. z funduszu transferowego. Stać nas na piłkarza za milion euro. Ale sprzedawać chcemy za kilka milionów – mówi Dariusz Mioduski. Dziś w prasie rządzi temat meczu reprezentacji, ale wywiad Przeglądu Sportowego ze współwłaścicielem Legii jest z pewnością godny polecenia.

Mioduski: Stać nas na piłkarza za milion euro

FAKT

Dwie strony o kadrze, dwie o lidze.


Genialni snajperzy zdemolowali Gruzję – od tego zaczniemy nasz wielki przegląd tekstów pomeczowych.

Mamy najgroźniejszy duet napastników w Europie. Robert Lewandowski (27 l.) i Arkadiusz Milik (21 l.) po raz kolejny dali Polsce zwycięstwo. Białe-czerwoni pokonali Gruzję 4:0 i są bardzo blisko upragnionego awansu na Euro 2016. W upalne sobotnie popołudnie ponad 56 tysięcy kibiców na Stadionie Narodowym wyczekiwało na fiestę, czyli gole Polaków i efektowne zwycięstwo. Gruzję trzeba było po prostu pokonać, aby nie zboczyć z kursu obranego na Francję.

Reklama

OK, szkoda czasu. Lecimy dalej. Dużo miejsca dostaje w prasie ostatnio Łukasz Fabiański. Zobaczmy, co powiedział po kolejnym udanym meczu w swoim wykonaniu.

To nie był łatwy mecz dla bramkarza – niewiele pracy, ale trzeba było zachować czujność w kilku momentach.
Nie były to trudne sytuacje, ale nie mogłem sobie pozwolić na drobny błąd. musiałem cały czas być skoncentrowanym.

Serce zabiło mocniej, kiedy piłka wylądowała na spojeniu słupka z poprzeczką?
Gdy zobaczyłem ten strzał, pomyślałem: dobra, rzucę się, ale pewnie i tak nie dosięgnę. Cieszę się ze sprzyjało nam szczęście, choć nikt nie miałby do mnie pretensji, gdybym to wpuścił.

Do „śmietanki na Narodowym” Fakt zaliczył m.in. Natalię Siwiec i Jacka Krzynówka. Podziękujemy.

Wywiad z Dariuszem Mioduskim zacytujemy z Przeglądu. Czyszczą kadrę, bo brak im kasy. To o Piaście, z którego odejdzie nawet 13 piłkarzy.

Reklama

W Piaście wzięli się za porządki w kadrze zespołu. Przede wszystkim rezygnują z zaciągu obcokrajowców, z czego kilku było niewypałami. – Chcemy, aby nasza drużyna składała się w większości z polskich graczy i to zdecydowanie młodszy. Trener Latal może polecić nam jakichś czeskich graczy, ale nie będzie ich trzech czy czterech – przyznaje prezes Piasta Adam Sarkowicz (48 l.) W poprzednim sezonie budżet drużyny wynosił 18 milionów złotych. Teraz będzie mniejszy o kilka milionów.

Ramki:

– Dudka już po testach medycznych w Poznaniu
– Golański będzie grał w Rumunii, bo Korony na niego stać
– bliscy gry dla Górnika Zabrze są Michal Papadopulos i Adam Stachowiak
– Ariel Wawszczyk z Błękitnych na zastąpić Adama Marciniaka w Cracovii
– Roger podpisał kontrakt z Arisem Limassol
– w lidze cypryjskiej wylądował również Semir Stilić, zagra dla APOEL-u Nikozja
– Azoty w dalszym ciągu będą wspierały Pogoń

GAZETA WYBORCZA

Kadra, kadra, kadra i jeszcze raz kadra.


Polska strzela aż do skutku.

– Kilkanaście miesięcy temu byśmy zremisowali, a może nawet przegrali. Gdybyśmy długo nie mogli złamać rywala, może byśmy zwątpili, pogubili się, odpuścili. Dziś wygrywamy 4:0 – mówił po zwycięstwie nad Gruzją Robert Lewandowski. Mimo najszybszego hat tricka w karierze kapitan kadry nie był w szampańskim nastroju. A nawet daleko od niego. Irytowały go pytania o zmarnowane szanse na gole w pierwszej połowie, jak człowieka, który dopiął celu, a jednak nie może się opędzić od wspomnień pecha na początku drogi. Napastnika rozlicza się z tego, jak kończy, a nie jak zaczyna – finisz meczu z Gruzją był piorunujący. Przez 64 minuty Polacy nie potrafili sforsować zasieków przed bramką Giorgiego Lorii, by między 89. a 93. minutą Lewandowski zgotował gościom małe piłkarskie piekło. Zapytany, czy ciążyła mu klątwa Zbigniewa Bońka, odpowiedział, że w żadne klątwy nie wierzy. Obecny prezes PZPN zdobył w 80 meczach dla Polski 24 bramki. Do soboty Lewandowski miał 23, ostatnią zdobył we wrześniu z Gibraltarem na starcie eliminacji. Potem pięć meczów pracował na bramki innych (trzy asysty), co mimo pozytywnych wyników mogło wywołać w nim osobistą frustrację. Próbował ze wszystkich sił i wszystkimi sposobami. W pierwszej połowie z Gruzją trudno było nawet narzekać na brak okazji i wsparcia kolegów. – Trzeba próbować do skutku, z pokorą i w końcu udać się musi – przekonywał.

Meczem z Gruzją, a także Lewym zajmuje się również Wojciech Kuczok.

Ta reprezentacja namiętnie zaprzecza odwiecznej polskiej nieudolności – zwykle w końcówkach zaprzepaszczaliśmy szanse, a za Nawałki rozstrzygamy wtedy mecze lub dobijamy rywali. Wyjątek stanowi koszmarna druga połowa meczu w Dublinie, kiedy Polacy w ogóle grać przestali. (Skądinąd Dublin miał piękną flagę ozdobioną orzełkami pośród dziesiątek flag polskich miast na Stadionie Narodowym. Wyglądało to bardzo swojsko i sympatycznie, tylko czekać, aż powstanie jakaś Dublinianka tudzież Motor Dublin). Dzięki antyfutbolowi z końcówki meczu przeciw Irlandii przekonaliśmy się, że ta kadra wszystkie nasze parszywe przyzwyczajenia postawiła na głowie: lepiej nam się gra w ataku niż w defensywie! Obrona Częstochowy już nam nie wychodzi! Za to kiedy trzeba spuścić komuś łomot, nie ma w Europie lepszych – 20 goli w sześciu meczach to nie przelewki.


Rafał Stec pisze o powrocie i roli w kadrze Kuby Błaszczykowskiego.

Błaszczykowski, nadal najstarszy stażem kadrowicz, nie tyle został zatem zdegradowany ze stopnia kapitana na wicekapitana (w sparingu z Grecją opaskę założy Glik), ile zsunął się w cały tłum postaci znaczących – o potencjalnie zasadniczym wpływie na wynik, nieunikających odpowiedzialności, będących autorytetami dla młodych. A może nawet niekwestionowany przywódca zmalał do szeregowego, do petenta potrzebującego udowodnić swoją przydatność dla drużyny przewlekle zwycięskiej, która podczas jego nieobecności uniosła się na poziom niespotykany w czasach jego rządów. Sytuacja psychologicznie skomplikowana, na szczęście trafiło na jednego z nielicznych piłkarzy, w których szczerość nie sposób wątpić, gdy deklarują, że reprezentacja jest dla nich najważniejsza, ponad klub. A karierę Błaszczykowskiego reżyseruje paradoks pozwalający przypuszczać, że biało-czerwonej koszulki będzie się trzymał kurczowo, poświęcając dla niej wszystko lub trochę więcej niż wszystko – choć na boisku po wielekroć zasłużył się dla niej kardynalnie, to prześladowały go nieszczęścia. Tuż przed powołaniami MŚ 2006 wysiadły mu plecy i powołania nie otrzymał; uraz wykluczył go także z Euro 2008; na MŚ 2010 nie poleciał z powodu chyba najczarniejszej kampanii eliminacyjnej w dziejach polskiego futbolu, podczas której niżej w tabeli leżało tylko San Marino; na Euro 2012 nade wszystko naraził się kibicom feralnym stękaniem na niesatysfakcjonującą liczbę biletów na mecze dla bliskich; w pierwszej połowie niezwykłych kwalifikacji do Euro 2016 w ogóle nie uczestniczył, stracił kapitańską relikwię, uwikłał się w chroniczną szarpaninę z kontuzjami…

I jeszcze jeden tekścik. Jak awansować na Euro?

Najgroźniejszym rywalem Polski będą Szkoci, którzy, po pierwsze, mają już za sobą oba mecze z Irlandią, a po drugie – z Warszawy wywieźli remis 2:2. To ważne, bo w eliminacjach ME przy równej liczbie punktów decydują mecze bezpośrednie. A Polacy, by wypracować lepszy bilans w pojedynkach z zespołem Gordona Strachana, musieliby w Glasgow wygrać bądź zremisować 3:3 i wyżej. Szkoci mogą się potknąć już tylko we wrześniu, gdy pojadą do Tbilisi. Gdyby z Gruzji wywieźli remis, Polska byłaby na autostradzie do Francji – mogłaby nawet przegrać we Frankfurcie i Glasgow, do drugiego miejsca wystarczyłoby samo zwycięstwo z Irlandią.

SPORT

Z przyczyn technicznych nie możemy sprawdzić dziś, co ciekawego przygotował Superak. Przechodzimy od razu do Sportu.


Co w środku? Relacja z meczu, zapis wypowiedzi selekcjonerów z konferencji prasowej i rozmowa z Markiem Jóźwiakiem. Zacytujmy fragment.

Co robimy z Michałem Pazdanem? Na takiego grajka trzeba mieć teraz jakiś pomysł…
Po jednym meczu nie chwalmy dnia przed zachodem słońca. Niech Michał najpierw ugruntuje swoją pozycję w reprezentacji. Ale oczywiście zagrał bardzo dobry mecz i potwierdził wszystkie walory z ligi – zaangażowanie, serce, odporność w grze po presją. Cieszmy się, że rozwija się w dobrym kierunku. To ważne, by mieć w kadrze zawodnika, który w trudnych momentach potrafi niezawodnie zastąpić jednego z dwóch podstawowych stoperów. Dodatkowo mamy ten komfort, że można go ustawić na pozycji numer „6”, bo tak grywa najczęściej w Jagiellonii. Jeśli zajdzie więc taka potrzeba, będzie miał kto wesprzeć Krychowiaka w środku pola.

Dawno już drużyna narodowa nie miała takie siły rażenia jak obecnie. Naprawdę przez lata nie było w pobliżu nikogo, kto mógłby dla Roberta Lewandowskiego stać się tym, kim dzisiaj jest Arkadiusz Milik?
Nikogo takiego nie było. Dzisiaj gramy dwoma napastnikami, którzy nawet nie będąc w najwyższej formie, potrafią zapracować na zwycięstwo. Już wiemy, że w każdym momencie są w stanie oddać jeden strzał, który odwraca losy meczu. To szalenie ważne. Tak właśnie w meczu z Gruzją zrobił Arkadiusz Milik, a potem dorzucił do tego jeszcze dwie asysty.

Sport również sprawdza, co musi się wydarzyć, abyśmy pojechali do Francji. Rzućmy okiem na „wariant realny”.

Przegrywamy z Niemcami, ale remisujemy ze Szkocją, niżej niż 2-2. Zakładamy też, że nasi zachodni sąsiedzi pokonają Irlandię i Szkocję, co chyba jest możliwe mimo dalekiej od rewelacji gry Niemców. Wtedy zespół Joachima Loewa ma 25 punktów, Szkocja i Polska po 18, a Irlandia 15. Szkoci wyprzedzają nas dzięki lepszemu bilansowi bezpośrednich spotkań (2:2 w Warszawie i 0:0 lub 1:1 u nich). Żeby wyprzedzić Szkocję i awansować na Euro 2016, wystarczy nam wtedy remis z Irlandią. Jeśli przegramy spadamy na czwarte miejsce w grupie. A więc kluczem do końcowego sukcesu powinna być wizyta w Szkocji.

Rozmówkę z Lewym, relacje z weekendowych spotkań eliminacyjnych, a także z meczów Copa America – odpuszczamy. Zajmują one ładnych kilka stron, niełatwo przebić się do tematów ligowych.


O problemach Piasta pisał już Fakt, tak więc sprawdźmy, z czym zmagają się w Zabrzu.

Komisja licencyjna musi zobaczyć efekt prac na stadionie Górnika. Inaczej nie da zgody na grę przy Roosevelta. Jeszcze we wtorek, kiedy na stadionie przy Roosevelta trwała impreza z okazji Dnia Dziecka organizowana dla Akademii Górnika Zabrze, na trybunie południowej można było dostrzec ledwie kilkadziesiąt zamontowanych siedzisk. Dokładnie tyle, ile było ich jeszcze tydzień wcześniej podczas niesławnego meczu Górnik – Lech. Tymczasem czas goni. Jeżeli Górnik chce zacząć sezon na własnym obiekcie, to musi mieć do dyspozycji 4500 siedzisk pod dachem. – Faktycznie niewiele przybyło… Jednak cały czas trwały prace przygotowawcze, których „nie widać”. Montaż siedzisk na dobre ma się zacząć w poniedziałek – zapewniał kilka dni temu wiceprezydent Zabrza, Krzysztof Lewandowski. Okazało się, że już w sobotę widok na trybunę, która ma być gotowa za mniej więcej miesiąc, był nieco inny, bowiem zamontowano kilkaset kolejnych siedzisk. Zaczął się nawet wyłaniać napis „Torcida”, który pierwotnie nie był w planie, ale po spotkaniu z kibicami inwestor zgodził się, by został ułożony z siedzisk w kolorze białym.

Niewesoło jest w Wiśle Kraków. Kazimierz Moskal z niepokojem patrzy w przyszłość.

Za tydzień piłkarze „Białej Gwiazdy” rozpoczną krótkie przygotowania do nowego sezonu. Trener będzie musiał zbudować drugą linię niemal od zera. – Kiedy w kwietniu wstępnie planowaliśmy drużynę na kolejny sezon, wskazałem potrzebę pozyskania zawodników podnoszących jakość do każdej formacji. Teraz jednak widać wyraźnie, że przede wszystkim potrzebować będziemy pomocników – mówi Kazimierz Moskal. W ciągu krótkiej przerwy między sezonami, druga linia Wisły, która w poprzednich rozgrywkach była jej największym atutem, w zasadzie przestała istnieć. Trzeba ją będzie zbudować od nowa. W bardzo krótkim czasie. Najważniejszym ubytkiem jest oczywiście odejście Semira Stilicia. 

W Podbeskidziu za to cisza i spokój.

Za siedem dni bielszczanie wznowią treningi przed nowym sezonem. Tymczasem pod Klimczokiem… niewiele się dzieje. Nie posądzamy klubu o bierność, w gabinetach władz jest pewnie tłoczno i gwarno, ale nie zmienia to faktu, że oprócz deklaracji prezesa Wojciecha Boreckiego o tym, z kim klub się pożegna, nie zapadły żadne personalne konkrety. Wciąż nie wiadomo między innymi, czy w drużynie zostaną tacy gracze, jak Maciej Iwański, Damian Chmiel czy Anton Sloboda.

PRZEGLĄD SPORTOWY

My w zasadzie też.


Relację omijamy. Jesteśmy głodni awansu – mówi Robert Lewandowski.

Kojarzy pan Arifa Erdema?
Nie znam.

Najszybciej skompletował hat tricka w reprezentacyjnych meczach, pan jest na drugim miejscu. Szalone cztery minuty w pana wykonaniu.
Trudno to wytłumaczyć. W pierwszej połowie miałem dwie sytuacje, które powinienem wykorzystać. Na tym polega piękno futbolu, że nie idzie, nie idzie, a nagle odpalasz i robisz coś takiego jak ja z Gruzją. Czego się nie dotkniesz, to wpada. W poprzednich meczach też brakowało mi tego czegoś. Gole wisiały w powietrzu i nic. Nie da się tego wytłumaczyć.

Obrazek tego meczu. Błaszczykowski do Lewandowskiego. Gol. Wpadacie sobie w ramiona. Symboliczne pojednanie?
Kuba wrócił po długiej przerwie. Bardzo się z tego cieszymy. Kuba też tego potrzebował. Zawsze daje z siebie wszystko, pokazuje to, co ma najlepsze. Historie wokół mnie i jego są mocno przesadzone.

Tekst Roberta Błońskiego. Jak kapitan ucisza gwizdy?

Dwa lata temu był sfrustrowany, tłem gwizdów był spór z PZPN o udział w reklamówce dla sponsora. Strony doszły do porozumienia, ale miesiąc później, na Stadionie Narodowym w Warszawie po golu strzelonym Czarnogórze Lewandowski przyłożył do ust palec. Jakby chciał już nigdy więcej nie słyszeć gwizdów pod swoim adresem. Gest skierował do osób „dzięki” którym w tamtym momencie kibice się od niego odwrócili. Z piłkarza zeszło ciśnienie – od inauguracji EURO 2012 i gola wbitego Grecją minęło 12 spotkań, w których bramki strzelił tylko amatorom z San Marino (obie z karnych). W kadrze haruje jak wół, fizycznie i psychicznie jest bardziej zmęczony niż po meczach w klubie, ale piłka nie chce wpaść do siatki. Kolejno: z Rosją, Czechami, Estonią, Czarnogórą, Mołdawią, Anglią, Urugwajem, Irlandią, Ukrainą, Mołdawią i Danią. Frustracja sięga zenitu. Im bardziej się stara, tym jest gorzej. „Dla Niemców by strzelił” – wypominają rodacy tak, jak Argentyńczycy Leo Messiemu, że w Barcelonie stara się bardziej niż dla ojczyzny. Kibic, na co dzień widzi piękne akcje Lewandowskiego w Bundeslidze i Lidze Mistrzów, więc takich samych cudów oczekuje w kadrze. Nie rozumie, że to nie ta sama drużyna, nie ten sam trener i nie ci sami partnerzy – wszystko inne, tylko Lewandowski ma być taki sam. Skoro strzelił cztery Realowi, to dlaczego nie mógł Anglii czy innej Ukrainie?

Pomysły selekcjonera się sprawdziły, tylko rozgrywającego wciąż brak… – czyli pięć wniosków po spotkaniu z Gruzją. Zacytujmy ten awizowany w tytule.

Rozegranie szwankuje
Niezrozumiała jest miłość Nawałki do Krzysztofa Mączyńskiego. Były pomocnik Górnika Zabrze po raz kolejny nie zachwycił. Miał pomagać w rozegraniu, ale na rozgrywającego ma takie zadatki, jak Wojciech Szczęsny na dyplomatę. To od straty 7-krotnego reprezentanta zaczęła się najgroźniejsza akcja Gruzinów, po której Giorgi Nawalowski trafił w poprzeczkę. Poza tym irytowały jego dośrodkowania, szybujące kilka metrów od celu. Nie przykryje tego asysta przy golu Milika. Do sobotniego występu szykowany był Karol Linetty, ale po ostatnim przedmeczowym treningu i nocnej naradzie ze sztabem Nawałka zdecydował się zaufać Mączyńskiemu. Młody lechita zasłużył jednak na szansę i taką dostanie w towarzyskim spotkaniu z Grecją.

Noty od Antoniego Bugajskiego sobie darujmy, tak samo jak analizę pt. „co trzeba zrobić, by pojechać na Euro”, którą cytowaliśmy już dwa razy. Poczytajmy lepiej o zwariowanych eliminacjach w Europie.

Frodi Benjaminsen jeszcze w piątkowe popołudnie opuszczał siedzibę firmy budowlanej, w której pracuje jako brygadzista. To właśnie tam 15 listopada ubiegłego roku pozował farerskiej telewizji ze szlifierką w ręku. Działo się to dzień po tym, jak zajmująca wtedy 187. miejsce w rankingu FIFA reprezentacja Wysp Owczych, której jest kapitanem, sensacyjnie pokonała na wyjeździe 1:0 Grecję. – Nie mam czasu dla mojej rodziny, więc zastanawiam się, czy nie dać sobie spokoju z piłką – mówił wówczas Benjaminsen. Gra jednak nadal, a dowodzona przez niego drużyna z archipelagu wysp wulkanicznych, liczących sobie mniej niż 50 tys. mieszkańców, w sobotę znów była lepsza od Grecji. Wygrała 2:1, dając mistrzom Europy z 2004 roku lekcję efektywnego futbolu. Farerzy posiadali piłkę 37 proc. czasu gry, oddali dziewięć strzałów przy 21 Greków, a jednak to oni byli skuteczniejsi. Trudno dziwić się wielkiej radości gospodarzy po meczu, bo reprezentanci Wysp Owczych tylko czterokrotnie w historii zdobyli przeciwko jednemu rywalowi komplet punktów w eliminacjach. O skali upadku greckiej piłki niech świadczy, że pozostałymi drużynami były San Marino, Malta i Luksemburg.


Dziś kończymy awizowanym na wstępie wywiadem z Dariuszem Mioduskim.

Czy trener ma w kontrakcie zapis, dzięki któremu możecie rozstać się bez konsekwencji finansowych albo przynajmniej je ograniczyć?
Dariusz Mioduski: Poważni szkoleniowcy nie podpisują takich umów. Jeśli uznamy, że jego czas w Legii minął, kwestie finansowe nie będą przeszkodą w zwolnieniu.

Czy w Legii był plan B na wypadek braku mistrzostwa?
Dariusz Mioduski: W kwestii rozwoju klubu plan jest jeden i go realizujemy. Brak mistrzostwa nie wpłynął na stabilność biznesową. Milion zł przychodu za tytuł nie równoważy nawet wysokości premii. Liczyliśmy na walkę w eliminacjach Ligi Mistrzów i jej brak to zawód. Drugie miejsce wiąże się z chwilowym spadkiem atrakcyjności klubu dla sponsorów i kibiców. Nie zamierzamy zwalniać z promocją Legii, chcemy przyciągać na stadion coraz więcej nowych kibiców.

Czy wzmocnienia zależą od sprzedaży zawodników?
Dariusz Mioduski: Nigdy nie będziemy się zapożyczać i wydawać więcej, niż mamy. Chcemy zwiększać przychody, a przy okazji szukamy dodatkowych środków, np. z funduszu transferowego. Stać nas na piłkarza za milion euro. Ale sprzedawać chcemy za kilka milionów.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...