Latem zeszłego roku z Pogoni odeszło trzech czołowych zawodników. Marcin Robak podpisał kontrakt z chińskim Guizhou Renhe, Takafumi Akahoshi przeniósł się do rosyjskiej Ufy, a Mateusz Lewandowski został wypożyczony do Entelli z Serie B. Nie minęło nawet dwanaście miesięcy, a wszyscy zdążyli już odbić się od ściany i wrócić do Szczecina. Z jednej strony Pogoń na każdym zrobiła niezły interes, bo przytuliła kwoty odstępnego, po czym odzyskała swoich zawodników. Ciężko jednak ignorować fakt, że wspomniana trójka nie zrobiła klubowi najlepszej reklamy i o kolejne intratne transfery może być znacznie trudniej.
Jakkolwiek patrzeć, mamy tu trzy bardzo smutne historie. Robak został odpalony jeszcze zanim zdążył w ogóle wyjechać z kraju, co u nas jest przypadkiem chyba bez precedensu. Z kolei Akahoshi już w swoim drugim spotkaniu w Rosji dostał tak zwaną wędkę i zszedł z boiska po 36. minutach (bez kontuzji). Urazy dopadły Japończyka dopiero później, przez co łącznie rozegrał w lidze niecałe 90. minut i wrócił do Szczecina.
Dzisiaj natomiast oficjalna strona Pogoni podała, że po rocznym wypożyczeniu do klubu wraca Mateusz Lewandowski. Młody obrońca zupełnie nie poradził sobie w drużynie, która właśnie spadła z Serie B, a w otchłań została spuszczona między innymi przez Thiago Cionka. Bilans Mateusza to jedenaście spotkań, z czego tylko trzy w pełnym wymiarze czasowym. Po raz ostatni zagrał więcej niż pół godziny w listopadzie zeszłego roku, a z boiskiem całkowicie pożegnał się w styczniu. I niestety nie wszystko można tu zwalić na problemy z kontuzjami, które męczyły Polaka pod koniec pobytu we Włoszech.
Lewandowski miał więc iść śladami Glika czy Salamona, a dziś zdecydowanie bliżej mu do Wojciecha Pawłowskiego. Przed rokiem jego menedżer opowiadał o wielkim postępie, a teraz trzeba będzie stawić czoła wielkiemu regresowi. Na tę chwilę ciężko przewidzieć w jakiej Mateusz jest dyspozycji i ile potrwa odbudowa formy sprzed wyjazdu. W najlepszym przypadku będzie miał „tylko” rok w plecy.
Sami nie wiemy, co myśleć o ostatnich transferach z Pogoni – czy to kwestia pecha, czy jednak należałoby poszukać tutaj drugiego dna. Kilka dni temu kontrakt z poznańskim Lechem podpisał Marcin Robak, ale czy kibice mistrzów Polski powinni przyzwyczajać się do jego obecności? Jeśli zadziała tu prawo serii, już za kilka miesięcy napastnik może znowu zameldować się w Szczecinie.
Fot. FotoPyk