Reklama

Skorża: Nie stracić więcej niż jednego piłkarza. I nie Linettego!

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

12 czerwca 2015, 07:27 • 12 min czytania 0 komentarzy

– Na pewno transfery będą dla nas kluczowe i najlepiej przed rozpoczęciem okresu przygotowawczego. Drużyna musi prezentować odpowiednią jakość, żeby skutecznie walczyć w europejskich pucharach. Wzmocnienia są potrzebne na już, bo w takich meczach często ważne jest doświadczenie i stabilizacja. Lech ostatnio słynie z tego, że transfery okazują się strzałem w dziesiątkę dopiero po jakimś czasie. Idealnie by było, gdyby odszedł nie więcej niż jeden piłkarz i by nie był to Karol Linetty – mówi Maciej Skorża, trener Lecha.

Skorża: Nie stracić więcej niż jednego piłkarza. I nie Linettego!

FAKT

Nowa Polska na Gruzję.

Adam Nawałka (58 l.) znów musi przemeblować jedenastkę. W porównaniu z meczem z Irlandią, spodziewamy się pięciu zmian. Na lewe skrzydło nieoczekiwanie szykuje legionistę Michałą Kucharczyka (24 l.).

Dobra, podamy skład, który sugeruje Fakt:
Fabiański – Piszczek, Pazdan, Szukała, Rybus – Linetty, Krychowiak – Grosicki, Milik, Kucharczyk – Lewandowski

Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Ramki:
– Stilić i Vranjes odesłani do domów
– Szczęsny dostał karę za spóźnienie
– Kadrowicze spotkali się z dziećmi

I jeszcze tekst, który zajmuje więcej miejsca, ale też jest mało istotny. O tym, że kadrowicze grali na stacji benzynowej. Ot, w taki sposób kręcili reklamę dla Lotosu.

Słabo sprzedany temat reprezentacji, serio. Na dwóch kolejnych stronach więcej jest o lidze. Skorża potrzebuje Europy.

Maciej Skorża (43 l.) ma na koncie trzy mistrzostwa Polski. Czterech nie zdobył nikt, więc jest to dodatkowa motywacja, ale… – Szanuję mistrzostwo i to supersprawa, ale jako trener potrzebuję czegoś więcej. Prawdziwa piłka zaczyna się na europejskim poziomie, na którym chcę być – przyznaje trener Lecha. (…) – Bardzo mi zależy, by stworzyć tu drużynę, która co roku będzie grała w fazie grupowej europejskich rozgrywek. Jak Rosenborg czy BATE. Dla mnie dojście z Legią do 1/16 Ligi Europy to było to, o co mi chodzi w zawodzie. Ekscytujące doświadczenie. Do tego dążę i to jest dla mnie najważniejsze. Bo w rzeczywistości co z tego, że zdobędę jeszcze dwa, trzy tytuły, jeżeli będziemy szybko odpadać z rozgrywek o europejskie puchary? – pyta Skorża.

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

W Jadze na pierwszym planie wciąż whisky. Tutaj skrzynka za zwycięstwo.

Zimowy obóz w Turcji. Na wieczornej pogawędce spotykają się trenerzy Jagiellonii i Lecha. – Z kim zaczynacie wiosnę? – pytają lechici. – Z Legią na wyjeździe. – O, to jak urwiecie remis, stawiamy whisky! – Ale jak wygramy, to skrzynkę – licytuje z błyskiem w oku trener Michał Probierz (43 l.). – Stoi – zapewniają poznaniacy. Jagiellonia wygrała w stolicy 3:1. A ekipa z Białegostoku dostała w nagrodę… półlitrową buteleczkę Johnny Walkera. Historyjkę tą jagiellończycy opowiadają w ramach remanentu za poprzedni sezon. Po stronie „ma” od biedy można wpisać maleńkie whisky, stertę książek, które wygrał w zakładach trener Probierz, brązowe medale mistrzostw Polski i nagrody indywidualne odebrane na gali ekstraklasy.

Co więcej?
– Legia odkupi Furmana
– Michał Mak wart milion złotych
– 17-letni Wojtkowski nie przedłuży umowy z Pogonią, więc grał raczej nie będzie

RZECZPOSPOLITA

Piotr Żelazny traktuje o ukrytej miłości Nawałki.

Wygląda jednak na to, że jeszcze większa rewolucja może nastąpić na lewej stronie reprezentacji. Dość prawdopodobnie wygląda bowiem wariant z Maciejem Rybusem ustawionym na lewej obronie i Michałem Kucharczykiem na tym samym skrzydle w pomocy. Tak to przynajmniej wyglądało w grach treningowych. Rybus w tym sezonie był próbowany jako boczny obrońca w klubie – Tereku Grozny. Na tej pozycji kończył sezon, w sumie zagrał w czterech meczach ligowych (wszystkie zakończyły się porażkami jego zespołu). Nawałka pewnie będzie zastanawiał się nad takim wariantem do końca. Przestawienie Rybusa oznacza bowiem wyrwę na lewej pomocy i konieczność wprowadzenia kolejnej nowej twarzy do drużyny. Z sygnałów dobiegających ze zgrupowania wynika, że w miejsce Jodłowca w środku pomocy zagra Karol Linetty. Kucharczyk to ukryta miłość Nawałki, choć rozegrał u obecnego selekcjonera zaledwie trzy mecze i tylko raz, przez zaledwie trzy minuty, zagrał w spotkaniu o punkty. Wiadomo jednak też, że trener jest zwolennikiem jego stylu gry (kolejny piłkarz waleczny i zadziorny) i w kuluarowych rozmowach chwalił Kucharczyka. Raczej małe są szanse na występ od pierwszej minuty powracającego do reprezentacji Jakuba Błaszczykowskiego. Nawałka postawi zapewne na sprawdzony wariant z Kamilem Grosickim w pierwszym składzie.

GAZETA WYBORCZA

Skorża mniej wrażliwy, czyli rozmowa z trenerem mistrza Polski.

Image and video hosting by TinyPic

Jesienią mówił pan, że nie ma graczy chcących wygrywać za wszelką cenę.
– Liczyłem, że ta reprymenda coś zmieni, bo drużyna nie reagowała na nic. Piłkarze przychodzili na trening, przebierali się, wychodzili na trening, nieźle ćwiczyli, wychodzili na mecz. A wszystko było bez ikry. Chciałem ich sprowokować, zdenerwować. Niczym nie ryzykowałem.

Zmiana mentalności zdecydowała?
– Tak, to było kluczowe. Piłkarze największe rezerwy mieli w głowach.

Kiedy Sadajew przychodził po odejściu Łukasza Teodorczyka, kibice uznali to za kpinę.
– Oczywiście oglądałem ligę, nawet wtedy gdy w niej nie pracowałem. I gdy zobaczyłem Zaura w Lechii, to powiedziałem sobie: „Uuuu, to jest gość z niesamowitym potencjałem”. Kiedy więc odszedł Teodorczyk i usłyszałem: „A może by wziąć Sadajewa?”, powiedziałem: „Sportowo tak, ale będzie to wymagało od nas dużej pracy”. Miałem już doświadczenie, bo skoro poradziłem sobie z Danijelem Ljuboją, to wiedziałem, że i z Zaura będę w stanie wykrzesać coś pozytywnego. Na początku szło ciężko bo nie chciał się za bardzo otworzyć, ale potem robił na nas coraz większe wrażenie. To jest facet z taką osobowością, poczuciem humoru i dystansem do siebie, że wszystkich ujął i jest bardzo lubiany w szatni.

Fabiański na głodzie. Opowiada bramkarz Swansea, nawet momentami interesująco.

Image and video hosting by TinyPic

W moim przypadku można powiedzieć, że życie zaczyna się po trzydziestce. Gdybyście rok temu powiedzieli, że do końca będę walczył o złotą rękawicę dla najlepszego bramkarza Premier League i awansuję do pierwszej jedenastki kadry, pewnie bym się uśmiechnął. Wierzyłem jednak, że jeśli dostanę szansę, to podołam. Uchodzę za skromnego, ale tak naprawdę jestem świadomy tego, że w futbolu wszystko się szybko zmienia i nie można sobie pozwolić na odprężenie czy zadufanie, bo zostaniesz sprowadzony na ziemię. Staram się wykorzystać szansę, do każdego treningu podchodzić najlepiej jak umiem. I jednocześnie uważać, by niczego nie wywinąć, bo to może obrócić się przeciwko mnie. W Arsenalu miałem ogromne ciśnienie na to, by zostać bramkarzem numer jeden. Robiłem wszystko, by tak się stało. Nie udało się. Od lata 2013 r., gdy usłyszałem od Arséne’a Wengera, że postawi na Wojtka Szczęsnego, byłem zdeterminowany. Postanowiłem, że niezależnie od tego, co się wydarzy, nie przedłużę kontraktu. Siedem lat spędzonych głównie w rezerwie spowodowały, że miałem i mam ogromny głód gry. (…) Moja pozycja ewoluuje, wciąż dochodzą nowe elementy, wymagania są coraz większe. Nie chodzi już tylko o to, żeby złapać i kopnąć. Bramkarz musi umieć rozegrać piłkę, coraz większą wagę przykłada się do jego ustawienia. Gdy oglądam mecze, zwracam uwagę na ten element – jak bramkarz przemieszcza się względem tego, gdzie jest piłka, kto i w jakiej pozycji jest w jej posiadaniu. Pod tym względem podoba mi się Thibaut Courtois – praktycznie za każdym razem, gdy piłkarz z pola podaje, zmienia ustawienie, by być najlepiej przygotowany do reakcji. Nie mówiąc o strzale, prostopadłej piłce czy dośrodkowaniu… Mówi się, że on z łatwością wyłapuje centry, ale wystarczy spojrzeć, jak się ustawia, by przestać się temu dziwić.

SUPER EXPRESS

Probierz ma jaja, że na mnie postawił. Tak oto mówi Bartłomiej Drągowski.

Image and video hosting by TinyPic

Tytuł najlepszego bramkarza Ekstraklasy i Odkrycie Roku… Tylu wyróżnień nie dostawałaś chyba nawet w szkole?
– Dostawałem, w VII liceum w Białymstoku jestem jeszcze częściej chwalony. W poniedziałek odpowiedziałem z matematyki na piątkę. Taką samą ocenę powinienem mieć z tego przedmiotu na świadectwie. Za piłkarskie wyróżnienia podziękowania należą się przede wszystkim panu Michałowi Probierzowi. Niejeden trener bałby się zaufać dzieciakowi na tak specyficznej pozycji jak bramka. A on miał jaja i na mnie postawił! Co do tych wszystkich pochwał, to nie wiem, czy na nie zasługuję.

Pamiętasz swoje wejście do szatni „Jagi”?
– Tak, poczułem, że… spodnie zrobiły się cięższe. Byłem mocno przestraszony. Powiedziałem „dzień dobry” i usiadłem w kącie. Z czasem koledzy z zespołu zaczęli mi zwracać uwagę, żebym mówił im po imieniu. I tak zrobiłem, chociaż z jednym wyjątkiem. Nigdy nie powiedziałem „na ty” panu Tomkowi Frankowskiemu.

Jak zaatakujemy Gruzję? Krychowiak, środkowy pomocnik, przekonuje, że zaatakujemy skrzydłami.

Jak podsumujesz ten sezon?
– Jestem z niego zadowolony. Przyszedłem do lepszego klubu, chciałem grać systematycznie i udało się to. Do tego trafiłem na trenera, który mi zaufał od pierwszego meczu. Chciałem mu odpłacić jak najlepszą grą.

Jutro mecz z Gruzją, kluczowy w walce o awans do EURO 2016?
– Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś powiedział, że to będzie łatwy mecz. Trzeba będzie zwycięstwo na Narodowym wybiegać, wywalczyć. Gruzja po zmianie trenera dużo lepiej się broni. Dużo walczą, biegają, dobrze przesuwają formacje, zagęszczają środek boiska. Dzięki temu będzie jednak dużo miejsca na skrzydłach, co trzeba wykorzystać. Poza tym liczymy na stałe fragmenty gry, które pomogły nam wygrać pierwszy mecz 4:0.

Odczuwacie presję bycia faworytem tego meczu?
– Wręcz przeciwnie! Jeśli jest presja, to tylko pozytywna. To nie jest tak, że wygramy z Gruzją i jedną nogą będziemy w mistrzostwach Europy. Przed nami jeszcze trudne mecze, w których będzie trzeba zdobywać punkty.

Image and video hosting by TinyPic

I jeszcze Peszko: Musimy się na nich rzucić. Nic w tym tekście ciekawego.

Nastroje w polskim zespole, który już w najbliższą sobotę zagra z Gruzją, są bojowe. – Gramy o godzinie 18, więc na pewno będzie upał, ale wysoka będzie nie tylko temperatura powietrza. Gorąco będzie również na boisku. Nie możemy dać się sprowokować Gruzinom – mówi Sławomir Peszko (30 l.). Pomocnik FC Koeln przyznaje, że walka o miejsce w składzie drugiej linii reprezentacji jest zacięta jak nigdy dotąd. – Do kadry wrócili Kuba Błaszczykowski i Kamil Grosicki. Mamy pięciu skrzydłowych, a z Gruzją w pierwszym składzie zagra dwóch. Dlatego na treningach jest ostra rywalizacja, choć oczywiście wszystko w ramach fair play – relacjonuje Peszko.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Nowe szable na Gruzję. Kucharczyk, Linetty, Pazdan.

Image and video hosting by TinyPic

Z Gruzją o spokój. Wywiad z Fabiańskim.

Mecz z Gruzją może nie jest kluczowy, ale to spotkanie, żeby zyskać spokój.
– Tak, to spotkanie będzie bardzo istotne dla sytuacji w grupie. Może ustawić nas w dobrej pozycji wyjściowej przed jesiennym finiszem eliminacji.

Jest jakaś obawa o to spotkanie?
– Wątpię, by ktokolwiek obawiał się Gruzji. Jest natomiast, i musi być, czujność. Na zasadzie, żeby nie zlekceważyć przeciwnika, nie sugerować się wynikiem z pierwszego meczu. To podstawa, nie możemy pozwolić sobie na chwilę luzu. Jak to się mówi: respekt dla rywala, wiara we własne możliwości. Tak trzeba podejść do tego meczu, inaczej się nie da. To oklepany zwrot, ale prawdziwy.

Image and video hosting by TinyPic

Wzmocnienia potrzebne na już. Znów czytamy wywiad ze Skorżą, ale powiedzmy sobie szczerze: zasłużył, by oddać mu więcej miejsca.

Jakie wnioski płyną z pana rozmów z szefami klubu przed walką o Ligę Mistrzów? Pięć lat temu Lech był mistrzem Polski i potem miał najsłabsze okno transferowe od lat. Czy teraz szefowie wiedzą, że trzeba postąpić inaczej?
– Na pewno transfery będą dla nas kluczowe i najlepiej przed rozpoczęciem okresu przygotowawczego. Drużyna musi prezentować odpowiednią jakość, żeby skutecznie walczyć w europejskich pucharach. Wzmocnienia są potrzebne na już, bo w takich meczach często ważne jest doświadczenie i stabilizacja. Lech ostatnio słynie z tego, że transfery okazują się strzałem w dziesiątkę dopiero po jakimś czasie. I dobrze, ale obok tego musimy podjąć takie decyzje, by mieć ludzi gotowych do gry praktycznie od zaraz.

Legia rok temu zaszalała w europejskich pucharach. Czy jesteście w stanie do niej nawiązać?
– Mam problem, by ocenić teraz nasze szanse. jesteśmy na etapie budowania drużyny i cały czas czekam na wieści, którzy zawodnicy do nas trafią, kto odejdzie, jaka będzie nasza realna siła. Idealnie by było, gdyby odszedł nie więcej niż jeden piłkarz i by nie był to Karol Linetty.

Image and video hosting by TinyPic

Tymczasem Robak już w Lechu.

Sprawa jest już przesądzona, choć na oficjalne ogłoszenie trzeba będzie trochę poczekać. Mistrzowie Polski chcą bowiem ogłosić pierwszy tego lata transfer dopiero na początku następnego tygodnia. W tym czasie nie należy się jednak spodziewać żadnych niespodzianek. A przynajmniej nie takich, jakie były udziałem Robaka rok temu. Wtedy podpisał umowę z chińskim Guizhou Renhe, ale Azjaci nagle wycofali się z transferu. Kolejorz nie ma zamiaru rezygnować z 32-letniego piłkarza, bo pozyskanie atakującego jest priorytetem w tym oknie transferowym. Mistrzowie Polski walczą też o pozostanie Zaura Sadajewa.

NC+ podzieli się z Eurosportem.

Takie ustalenia zapadły na posiedzeniu władz Ekstraklasy SA (rady nadzorczej i zarządu), ale wciąż nie są podane oficjalnie. Oznacza to, że nadal toczy się gra o wynegocjowanie jak najlepszych warunków, tym bardziej że do sprzedania jest kilka pakietów. (…) Ostatecznie szefowie ligi uznali, że to nie czas na eksperymenty i wybrali Canal+ (należący do platformy nc+), który w swojej ofercie rozgrywki ekstraklasy ma od 20 lat. Wciąż nieogołoszone ustalenia są takie, że nc+ pokaże wszystkie mecze ligowe, a sublicencję przekaże firmie Discovery Communications, dzięki czemu niektóre spotkania będzie można obejrzeć także w Eurosporcie. Według naszych informacji chodzi o pierwszy piątkowy mecz i jeden poniedziałkowy.

Białostocki krajobraz po sukcesie. Rozwinięcie tekstu z Faktu.

Tegoroczny sukces Jagiellonii łączony jest głównie z nazwiskiem trenera. Docenia się piłkarzy, ale klocki dopasował i poukładał Probierz. – Ciekaw jestem, jak poszłoby mu w Arisie Saloniki czy Wiśle Kraków, gdyby tylko dostal więcej czasu. No, ale nie ma co gdybać. To Białystok jest jego sportowym miejscem na Ziemi. Drugie podejście i drugie udane – przyznaje Tomasz Frankowski, legenda Jagiellonii. Inny ze słynnych piłkarzy klubu Jacek Bayer nazywa majstersztykiem to, co udało się zrobić 42-letniemu szkoleniowcowi. – Jestem pod wrażeniem i… z niecierpliwością czekam na kolejny sezon. On będzie o wiele trudniejszy, bo zaraz ludzie zaczną mamrotać, na przykład: eee… piąte miejsce. Właściwie każda decyzja Probierza – i to jest wręcz niesamowite – była strzałem w dziesiątkę. Wstawienie do bramki Bartka Drągowskiego – super, transfery Tuszyńskiego, Madery z Lechii – brawo, młodzi piłkarze w podstawowym składzie – na plus – mówi były napastnik białostoczan.

Image and video hosting by TinyPic

Co z drobnych wieści, których jeszcze nie podawaliśmy?
– Łęczna zaczyna oszczędzać
– Steinbors ma dość Zabrza
– Dawidowicz nie chce wracać do Polski
– Stadion Podbeskidzia nie będzie gotowy na inaugurację

Ciolacu zadarł z trenerem.

Ciolacu „nagrabił” sobie w końcówce sezonu, konkretnie przed ostatnim meczem w Poznaniu. Zaczął w klubie stroić fochy, że nie może doczekać się występu w pierwszej drużynie. Rozgniewany szkoleniowiec odsunął go od kadry meczowej na Lecha, choć – co ciekawe – Rumun miał akurat wtedy spore szanse na debiut w ekstraklasie, bo sytuacja kadrowa zespołu była trudna. Tymczasem sam sobie zamknął drogę. – Nie będę mówił o szczegółach, ale chciałbym rozwiązać moją sytuację. Ona nie jest normalna – twierdzi Ciolacu. Obecnie, tak jak wszyscy zawodnicy Śląska, przebywa na urlopie. Po powrocie raczej nie czeka go walka o miejsce w kadrze meczowej na europejskie puchary.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...