Nie zgodzimy się ze stwierdzeniem, że mecz z Gruzją jest wielkim testem dla reprezentacji Polski. Po tym, w jaki sposób rozbudziła ona nasze nadzieje jesienią (między innymi pogromem w Tbilisi), sobotnie spotkanie powinno być rozpatrywane jedynie w kategoriach kolejnej przeszkody do przeskoczenia, i to w dodatku nieszczególnie wymagającej. Porażka byłaby małą katastrofą, zwycięstwo jedynie spełnieniem obowiązku. Powiecie, że krótka jest nasza pamięć, ale wybaczcie – skoro traktujemy tę kadrę jak poważną drużynę, wymagania muszą być wysokie.
Nie zmienia to jednak faktu, że jest w tej drużynie kilku piłkarzy, dla których spotkanie z Gruzją wielkim testem będzie. Stworzyliśmy krótką listę kadrowiczów, którzy w sobotę będą mieli coś udowodnienia.
JAKUB BŁASZCZYKOWSKI
Ważny sprawdzian przed byłym kapitanem kadry. Nie chodzi nawet o umiejętności piłkarskie, tych w przypadku Kuby jesteśmy pewni, a o przydatność do zespołu. Wbrew pozorom, jedno nie musi oznaczać drugiego. Ta kadra, jako autorski projekt Nawałki, wciąż jest w fazie budowy, ale wiele kulminacyjnych momentów Błaszczykowskiemu już umknęło. Co więcej okazało się, że wcale nie jest w niej niezbędny, a nie brakuje również głosów, że jego obecność – jako mocnej i poniekąd toksycznej osobowości – może przeszkadzać.
Oczywiście przesadą byłoby pisać, że Nawałka dużo zaryzykował tym powołaniem, ale naprawdę ciekawi jesteśmy, czy Kuba zareaguje pozytywnie. Bez opaski, a kto wie – być może i bez miejsca w podstawowym składzie. Wymarzonym scenariuszem byłby ten, który miał już miejsce w przypadku bramkarzy. Rywalizacja o miejsce między słupkami wygląda na wzorcową. A skoro już o golkiperach mowa…
ŁUKASZ FABIAŃSKI
Tak, tak. Jakkolwiek patrzeć, udany mecz z Irlandią nie sprawił jeszcze, że jego pozycja w bramce reprezentacji stała się niepodważalna. To długi proces, musi potrwać. Sezon klubowy „Fabian” miał świetny, czas stać się jedną z twarzy tej reprezentacji. Od konkurentów – Boruca, Szczęsnego, a nawet Tytonia – odróżnia go to, że oni już wybraniali drużynie narodowej mecze. Może ciężko przypuszczać, że Fabiański będzie miał taka okazję już z Gruzją (choć w pełni wykluczyć tego też nie można), ale pewny występ między słupkami będzie kolejnym krokiem do zyskania pełnego zaufania u trenera, kolegów z drużyny, a także kibiców. Tak zwyczajnie, po ludzku, życzymy mu tego, bo zapracował naprawdę solidnie.
MICHAŁ PAZDAN
Na dobrą sprawę reprezentantem jest już od ośmiu lat, wie nawet, jak od kuchni wygląda wielki turniej (był na EURO 2008), ale przez ten okres w koszulce z orłem na piersi rozegrał… tylko dziewięć spotkań. Był już także powoływany przez Nawałkę, ale miało to miejsce w okresie, w którym selekcjoner testował niemal każdego Polaka z Ekstraklasy z ważnymi badaniami lekarskimi. Najwyższa pora pokazać, że w drużynie narodowej powinno znaleźć się dla niego miejsce na stałe. Tym bardziej, że okoliczności sprzyjają, konkurencji nie ma szczególnie wymagającej. Sam Michał ma świadomość, że mecz z Gruzją (jeśli dostanie szansę, by zastąpić Glika), może być dla niego najważniejszym w karierze. Jeśli zaprezentuje formę z końcówki sezonu, jesteśmy o niego spokojni.
KAROL LINETTY
Żaden piłkarz z Ekstraklasy nie mógł w ostatnim czasie nasłuchać się i naczytać tylu pochwał co pomocnik Lecha Poznań. Żeby nie było żadnych wątpliwości – w pełni zasłużonych. Stał się gwiazdą tej ligi i to taką, która za moment może wyjechać do wielkiego klubu, choć widząc go poza boiskiem, raczej nie powiedzielibyście, że to możliwe. Wygląda trochę jakby nie dowierzał we wszystko to, co ostatnio dzieje się wokół jego osoby. Co innego na murawie, tu prezentuje dużą pewność siebie, której brakowało mu jeszcze kilka miesięcy. Pełna pokora. Mimo ledwie 20 lat na karku wydaje się, że jest gotowy na zostanie piłkarzem pierwszego składu reprezentacji Polski, tak więc Gruzja może być dla niego takim prawdziwym początkiem długiej kariery w drużynie narodowej. Poza tym, taki status przyda mu się przy podbijaniu Europy.
KAMIL GROSICKI/MACIEJ RYBUS
Niemal identyczna sytuacja. Obaj są w już kadrze bardzo długo, przebyli część drogi do Klubu Wybitnego Reprezentanta (Rybus – 33 mecze, Grosicki – 27), lecz na murawie wybitni nie byli ani razu. Miewali niezłe mecze, ale nic ponad to. A poniżej – owszem. Zresztą umówmy się, liczby też ich nie bronią. Na dłuższą metę ciężko poważnie traktować skrzydłowych, którym na takim dystansie udało się strzelić po dwa gole. W końcu ktoś powie: sprawdzam, a to będzie musiało oznaczać dalsze poszukiwania skrzydłowych zdolnych dać więcej tej drużynie. Lepszy sezon klubowy miał Rybus – teoretycznie powinien mieć przewagę w walce o skład, ale nie skreślalibyśmy „Grosika”, który imponuje entuzjazmem. Panowie, pora coś strzelić.
MR
Fot. FotoPyK