Krok drugi: mecz o życie. Zarówno dla nas, po przegranej z Koreą Południową, jak i dla Portugalczyków, którzy wtopili ze Stanami Zjednoczonymi. Prasa stara się tchnąć optymizm, przypominając, że na ostatnim mundialu wygraliśmy z nimi po golu Włodzimierza Smolarka. Szkoda, że było to szesnaście lat wcześniej. Nadzieje na wykręcenie pozytywnego wyniku były jednak mocno ograniczone. Wtedy o złocie nie mówił już nikt. Wspominano za to o tym, że Luis Figo jest wart tyle, ile cała reprezentacja Polski.
– Kto przegra jedzie do domu. To czyni ten mecz bardzo trudnym. Myślę, że Polska będzie silniejsza niż w meczu z Koreańczykami. Spotkają się dwa dobre zespoły, a pulą będzie krok do wyjścia z grupy. Nie możemy teraz płakać nad tym co się stało, czyli nad przegraną z Amerykanami. Mamy przed sobą dwa mecze i jeżeli wygramy obydwa awansujemy do drugiej rundy. Wiemy, że to jest możliwe – mówił przed meczem Rui Costa.
Niebo płakało, jak Polska dostawała oklep. Dostawienie jeszcze jednego napastnika nie pomogło. Z przodu zagrali Paweł Kryszałowicz, Emmanuel Olisadebe i Maciej Żurawski. Jakieś akcje były, ale skuteczności za grosz. Zaczęli nieźle, żwawo, podobnie jak z Koreańczykami. Nic nie zapowiadało katastrofy, ale z minuty na minutę Portugalczycy się rozkręcali, a nasi słabli. No i do siatki trafiali tylko przeciwnicy. Znowu pretensje w stronę naszych obrońców, w których polu karnym mógłby wylądować helikopter. Strzelali, a właściwie strzelał – Pedro Pauleta – z niewielką pomocą Rui Costy. Pierwszy Dudka pokonał trzykrotnie, drugi dorzucił jedną cegiełkę.
Potem łzy, zastanawianie się nad dymisjami, deklaracje, zrozumiała nagonka prasy.
– Ustawiłem drużynę bardzo ofensywnie, ale to okazało się za mało na Portugalię. To wielkie rozczarowanie, że nie będziemy mogli dalej grać. Po szesnastu latach nieobecności w mistrzostwach świata, trudno jest jednak błyskawicznie odnieść sukces. Mojej drużynie zabrakło umiejętności. Nie zagraliśmy jednak źle, mieliśmy kilka dobrych sytuacji, zabrakło po prostu szczęścia. Przed nami są eliminacje mistrzostw Europy. Jednak decydujący głos w tej sprawie będzie miał zarząd PZPN. Prezesi Listkiewicz i Boniek wiedzą ile zostało zrobione, na co stać tę drużynę – mówił Engel.
Przed biało-czerwonymi był jeszcze krok trzeci, ostatni: mecz o honor ze Stanami Zjednoczonymi.