Reklama

Kuchy, sprint wykonałeś nie do tej ławki co trzeba

redakcja

Autor:redakcja

07 czerwca 2015, 19:46 • 3 min czytania 0 komentarzy

Kucharczyk wykonał dzisiaj kilka efektownych sprintów, ale najbardziej pamiętnym zostanie bieg pod ławkę Górnika, zakończony posłaniem kilku uwag w kierunku zabrzan. Z dobrych źródeł wiemy, że Kuchy nie życzył nikomu udanych wczasów, nie pytał o godzinę ani nie składał imieninowych powinszowań, ale puścił wiązankę nieparlamentarnych słów. Dlaczego – łatwo się domyślić, że chodzi o 1:6 z Lechem. No cóż, Michał, jeśli frustracja przegranym sezonem wywołała w tobie taką reakcję, to niech będzie, ale zwyczajnie pobiegłeś do złej ławki. Nie Dankowskiego z Gwaze wina, że zdobyliście mniej punktów niż Lech, nie Piasecki i Skrzypczak zawalili wam ligę. Serio, serio.

Kuchy, sprint wykonałeś nie do tej ławki co trzeba

Przyznamy szczerze: widywaliśmy w życiu ciekawsze mecze. Czuliśmy się trochę jak wtedy, gdy uziemiono nas na czterdziestych czwartych urodzinach wujka Staśka, podczas gdy wszyscy kumple szli na świetną imprezę. Emocje były w Poznaniu, a w Warszawie taki wypad na wędkowanie w kałuży. Górnik pierwszy raz wyszedł z własnej połowy gdzieś tak po trzydziestu minutach, pierwszy raz piłkę miał chyba po kwadransie. Nie był żadnym rywalem – Legia wyszła naładowana, złapała gości za szyję i dusiła, aż w końcu z tego duszenia wyszedł gol Kucharczyka.

Później świeżo koronowany wicemistrz Polski zwolnił, tej intensywności już nie było. Wiele to w obrazie gry nie zmieniało – niby Górnik przedarł się raz czy dwa pod pole karne Legii, ale z napastnikiem Nowakiem w szesnastce to na kolana ciężko rzucić nawet własną drużynę rezerw. Po przerwie gra w chodzonego przerywana fragmentami stojanowa, wszystko w oparach wyraźnej przewagi Legii. Wreszcie znowu ze smyczy zerwał się najaktywniejszy Kucharczyk, a Magiera pięknie załadował samobója, puentując grę Górnika, jeśli w ogóle można to nazwać grą, bo więcej tu było bezradności niż rywalizacji. Owszem, goście mieli jeszcze słupek Szeweluchina, ale po pierwsze, nic by to nie zmieniło, po drugie, na gola nie zasługiwali. Jak za przekrój dyspozycji podkręcić im statystyki, to raczej o korner, nie o bramkę.

W innych okolicznościach, przy innym momencie sezonu, ten mecz pewnie mógłby się nawet niektórym kibicom Legii podobać. Szczególnie biorąc pod uwagę, że gospodarze grali przez większość czasu w dziesiątkę, bo Sagana dzisiaj trudno było zaliczyć jako jedenastego legionistę. Kuchy robił różnicę, Furman imponował rozegraniem i przerzutami (miewa czasami podania, że palce lizać), niemal wszyscy pozostali zrobili to, co do nich należało. To nie był jakiś wielki mecz Legii, ale gra się częściej zazębiała niż sypała, a przeciwnik w gruncie rzeczy nie zrobił sztycha. Pełna kontrola wyniku od początku do końca.

Ale jakie to wszystko ma znaczenie, skoro mistrzostwo jest przegrane? Ktoś mógłby nawet zasugerować, że taki finał rozgrywek tylko dosypie soli do ran, bo pobudzi pytania: “nie można było tak wcześniej?”.

Reklama

gornik

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...