Kilka dni temu – gdzieś w cieniu głośnych powołań Adama Nawałki – skład reprezentacji młodzieżowej ogłosił też Marcin Dorna. Zaproszenie na zgrupowanie, które zakończy się towarzyskim meczem ze Słowacją, otrzymało kilku znanych ligowców, jak Drągowski, Rudol, Straus, Formella, Kapustka, Stępiński czy Uryga. Pojawi się też paru słabiej kojarzonych chłopaków z niższych lig, jak Podleśny, Smug, Jaroch oraz Piątek. I wszystko byłoby w jak najlepszym porządku, gdyby nie powołania wysłane do GKS-u Bełchatów i Korony Kielce.
A to dlatego, że Dorna zdecydował się zaprosić na zgrupowanie Marcina Flisa i Lukasa Klemenza, czyli ścisłą czołówkę najgorszych obrońców Ekstraklasy. Środkowy defensor Bełchatowa, na swoich sześć ostatnich spotkań, pięć rozegrał w sposób żenujący, a poprawnie wypadł jedynie w wyjazdowym starciu z Ruchem w Chorzowie, chociaż i tam jego drużyna straciła dwa gole. A pozy tym jego ostatnie występy to dno i kilka metrów mułu.
Z kolei Klemenz jeszcze jesienią nie łapał się w piątej lidze francuskiej, a po powrocie do Polski rozegrał może dwa przyzwoite spotkania. A przez resztę gier – z uporem godnym lepszej sprawy – kopał się po czole. Ciemnoskóry obrońca równie słabo wyglądał na prawej obronie, w środku defensywy jak i w linii pomocy. W końcu Ryszard Tarasiewicz znalazł chyba dla niego optymalne miejsce, bo w ostatnim meczu posadził go na ławce i nawet nie dał powąchać murawy. Najlepsza pozycja – pozycja siedząca.
Każdy, kto regularnie ogląda Ekstraklasę, zdaje sobie sprawę z poziomu wspomnianej dwójki. Chociaż wystarczyłoby obejrzeć tylko jedno spotkanie, to sprzed kilku dni, w którym obaj panowie stanęli naprzeciw siebie na boisku. Pierwszy gol dla Korony? Flis w niegroźnej sytuacji zagrywa absurdalną świecę przed własnym polem karnym, piłkę przejmuje Kiełb i strzela na 0:1. Wyrównanie? Klemenz w dziecinny sposób przegrywa główkę z Michałem Makiem, przez co Wacławczyk pakuje piłkę do siatki.
W końcówce meczu Klemenz kryje na radar we własnej szesnastce, a jego nieporadność wykorzystuje Baranowski i robi się 2:1. Chwilę później źle kryty w polu karnym Bełchatowa Kapo doprowadza do wyrównania, chociaż akurat w tym przypadku najbardziej zawinił Mójta. Najgorsi na boisku? Właśnie Klemenz, Flis i Mójta, ale ten ostatni nie pojedzie w nagrodę na żadne zgrupowanie.
Budowanie linii obrony w oparciu Flisa i Klemenza nie wydaje się najlepszym prognostykiem przed Mistrzostwami Europy, które za dwa lata odbędą się w naszym kraju. Wiemy już także, że najważniejszym kryterium przy powołaniach do młodzieżówki na pewno nie jest aktualna forma. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że Dorna widzi coś w tych chłopakach, czego oni absolutnie nie potrafią pokazać na boiskach Ekstraklasy. Inna sprawa, że być może właśnie w ten sposób trener podaje swoim obrońcom rękę. Jeśli tak, to – musimy przyznać – wybrał moment, w którym najbardziej tego potrzebują. I dał im jasny sygnał, że mimo fatalnego sezonu, który w gruncie rzeczy dla obu był prawdziwym debiutem na poziomie Ekstraklasy, ciągle na nich liczy.
Fot. FotoPyk