Reklama

Pięć razy pękli w kluczowym momencie. Szóstej szansy może nie być.

redakcja

Autor:redakcja

04 czerwca 2015, 12:31 • 3 min czytania 0 komentarzy

Jaki jest to sezon dla Zawiszy? Chyba najlepiej opisuje go prosty fakt – w strefie spadkowej nieprzerwanie od sierpnia do czerwca. W piękne słoneczne dni 2014 roku byli pod kreską, tak samo jak i w tegoroczne upały. W Bydgoszczy z pewnością zdążyli się już oswoić z widmem degradacji, chociaż cały czas łudzą się, że rzutem na taśmę uda się wydostać ze strefy spadkowej. Przed ostatnią kolejką nie wszystko jednak zależy tylko od nich.

Pięć razy pękli w kluczowym momencie. Szóstej szansy może nie być.

W piątek piłkarze Rumaka powinni wygrać w Chorzowie i nasłuchiwać meldunków ze stadionów w Kielcach i Łęcznej, gdzie któryś z gospodarzy musi stracić punkty. W teorii Zawisza mógłby się utrzymać nawet remisując swój mecz, ale do tego potrzebowałby porażki Łęcznej ze zdegradowanym już Bełchatowem. Z pewnością sytuacja Zawiszy nie rysuje się w zbyt ciekawych barwach i jest zdecydowanie większa szansa, że jutro dominującym uczuciem będzie jednak smutek.

Z jednej strony Zawisza zrobił wiosną naprawdę dużo, żeby się utrzymać. Dość napisać, że w tym roku od ekipy Rumaka lepiej punktowały tylko Lech i Jagiellonia. Dzięki swojej świetnej grze bydgoszczanie pięciokrotnie stanęli przed szansą wydostania się ze strefy spadkowej, i za każdym razem – niejako w kluczowym momencie – zawodzili.

Pierwszą taka szansę Zawisza miał w 28. kolejce, tuż po fantastycznej serii sześciu zwycięstw z rzędu, w meczu z Legią w Warszawie. Gdyby udało się pokonać urzędującego mistrza Polski, drużyna zanotowałaby awans aż na trzynastą pozycję. Jednak porażka – być może nawet wkalkulowana – znacząco nie pogorszyła ich sytuacji. W 29. serii gier zwycięstwo w domowym starciu z Cracovią również dałoby bydgoszczanom upragnione miejsce nad kreską. Tym bardziej bolesna okazała się wysoka porażka w stosunku 0:3.

Na kolejną szansę wydostania się z otchłani Zawisza musiał czekać do 33. kolejki, kiedy to ponownie na drodze stanęła Cracovia i ponownie wbiła bydgoszczanom trzy gole. Jednak wyniki pozostałych spotkań ułożyły się na tyle korzystnie, że kilka dni później – u siebie z Górnikiem Łęczna – również można było wywalczyć upragnione 14. miejsce. Jednak gol Nikitovicia z 85. minuty meczu po raz kolejny sprowadził Alvarinho i spółkę na ziemię.

Reklama

Ostatnią szansę ucieczki ze strefy spadkowej Zawisza zaprzepaścił w ostatni wtorek, nie potrafiąc rozprawić się na własnym boisku z Piastem. Mówi się, że do trzech razy sztuka, a podopieczni Rumaka nie wykorzystali już pięciu szans i wcale nie jest powiedziane, że dostaną kolejną. Jakkolwiek patrzeć, piłkarzom Zawiszy za każdym razem brakowało kropki nad i – zwycięstwa, które spięłoby klamrą naprawdę udaną rundę.

Teraz w Bydgoszczy muszą stawić czoła niewygodnej rzeczywistości, a największe pretensje mogą mieć do siebie samych. Zaczynali wiosnę z dwunastoma punktami straty do bezpiecznej pozycji, grali świetnie i prawie udało im się wykonać cel. Może się tak zdarzyć, że Zawisza pokona jutro Ruch, może się też okazać, że w klasyfikacji wiosny minie Jagiellonię i zatrzyma się tuż za plecami Lecha. A na koniec spadnie do I ligi.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Dariusz Mioduski skomentował sytuację w Legii. “Kiedy brakuje jedności, zaczynają się problemy”

Kamil Warzocha
21
Dariusz Mioduski skomentował sytuację w Legii. “Kiedy brakuje jedności, zaczynają się problemy”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...