Po raz kolejny nie możemy napisać, że Legia wyglądała jak drużyna, która w końcówce sezonu może wyrwać Lechowi z rąk mistrzostwo Polski. Po raz kolejny – podobnie jak w meczach z Jagiellonią i Pogonią – nie udało jej się w pełni zdominować swojego przeciwnika. Nie zmienia to jednak faktu, że Legia to wyrachowana ekipa. Kto w tej fazie sezonu dbać będzie o noty za styl, skoro w tabeli można dopisać sobie trzy punkty i znów postawić pod ścianą rywala z Poznania.
– Dla Legii brak mistrzostwa będzie wielką porażką, ale niech nikt sobie nie wyobraża tego, że się przed nią położymy. Już ktoś w tym sezonie nie raz pomógł Legii i my nie chcemy być następni – dość prowokacyjnie wypowiadał się przed spotkaniem Kazimierz Moskal, ale trzeba przyznać, że się rzucił słów na wiatr. Jego Wisła po raz kolejny postawiła się Legii w stolicy. Już wiosną, w jego ponownym debiucie na ławce trenerskiej Białej Gwiazdy, bliski był wywiezienia z Warszawy trzech punktów. Dziś na boisku mieliśmy małą powtórkę z rozrywki, z tą tylko różnicą, że komplet oczek zostaje w rękach gospodarzy.
Początek spotkania był bardzo optymistyczny dla Legii. Nie chodzi jednak o to, że piłkarze Berga zdominowali rywali. Bardziej to, że bardzo dobrze w mecz wszedł Ondrej Duda, co dla cierpiącej na deficyt liderów drużyny, musiało być dobrą wiadomością. Tym bardziej, że dziś z powodu żółtych kartek Berg nie mógł skorzystać z Orlando Sa – strzelca jedynych bramek w dwóch ostatnich meczach i wyróżniającej się postaci.
Duda dwiema próbami dał na początku sygnał do ataku, ale… na tym praktycznie skończyły się popisy Legii ofensywie. Ani Saganowski, ani Kucharczyk, ani tym bardziej Żyro – poza pojedynczymi zrywami – nie wykazywali specjalnej zbyt wielkiej ochoty, by szturmować bramkę Buchalika. Odgryzła się za to Wisła. Niezłą sytuację Brożek, ale dobrze interweniował Kuciak. Niezłą sytuację miał też Stilić, ale dobrze interweniował Kuciak Łukasz Broź.
I tyle. Montażysta nie miał problemu bogactwa, przygotowując skrót pierwszej połowy.
Druga połowa? Nieco lepsza. Dziś przy Łazienkowskiej pierwszoplanową rolę odegrał blok defensywny Legii. Każdy z czwórki obrońców popisał się kluczowym dla końcowego wyniku zagraniem.
Broź – dwie świetne interwencje w obronie przy strzałach Wiślaków
Brzyski – asysta po dośrodkowaniu z rzutu wolnego
Rzeźniczak – wykończenie wrzutki Brzyskiego
Lewczuk – kapitalna parada przy strzale Stilicia, który mógł dać Wiśle remis
Legia objęła prowadzenie pół godziny przed końcem spotkania i – poza wspomnianą okazją Stilicia – nie pozwoliła gościom na zbyt wiele. Kolejne dobre zawody w środku pola rozegrał Dominik Furman, warto odnotować ten fakt.
Warszawska drużyna trochę przypominała dziś ekipę, która w dużej mierze dzięki swojej mądrości, którą z czasem zatraciła, jesienią osiągała dobre wyniki w fazie grupowej Ligi Europy. To chyba niezły prognostyk przed finiszem ligi.
Fot. FotoPyK