Reklama

Sevilla czarterami, Ukraińcy czym się da. Kulisy organizacji finału LE

redakcja

Autor:redakcja

27 maja 2015, 08:30 • 16 min czytania 0 komentarzy

– Od Sevilli dostaliśmy wzór oprawy, który nie budził żadnych zastrzeżeń, natomiast od Dnipro dostaliśmy odpowiedź, że nie będzie oprawy, będą flagi. UEFA poprosiła więc o zdjęcia tych flag, na co Ukraińcy przysłali mnóstwo zdjęć. Zaczęła się gigantyczna narada, co tam na nich jest polityczne, a co nie. Ludzie, którzy są bardzo uczuleni na politykę na stadionach woleliby nie wpuszczać niczego, co ma choćby odcień czerwieni i czerni. My natomiast przekazaliśmy po prostu Ukraińcom, że symbole UPA, OUN i tym podobne nie będą tolerowane i na pewno na stadion nie wejdą – o kulisach organizacji finału Ligi Europy, kibicach Śląska Wrocław i Sevilli oraz różnicach między finałem Pucharu Polski i wielkiego europejskiego turnieju rozmawiamy z dr Dariuszem Łapińskim, krajowym koordynatorem PZPN ds. współpracy z kibicami.

Sevilla czarterami, Ukraińcy czym się da. Kulisy organizacji finału LE

Postaw w BET-AT-HOME na Dnipro (5.03) lub Sevillę (1.72)

Co właściwie miał do zrobienia PZPN przy organizacji finału Ligi Europy, czyli rozgrywek organizowanych przez UEFA?

Formalnie to my, jako PZPN, jesteśmy organizatorem meczu, czyli podmiotem, który zgodnie z ustawą zgłasza chęć organizacji takiej imprezy, przedstawia całą dokumentację, zbiera opinie policji, straży pożarnej i załatwia pozostałe formalności. Na podstawie tej dokumentacji Prezydent Warszawy wydaje zgodę na organizację meczu. Poza tym to my będziemy ciągani po sądach w przypadku, gdyby coś poszło nie tak. Nasza rola jest rolą bardziej prawno-formalną, ale sam mecz jest organizowany oczywiście według wytycznych UEFA. To ona de facto przejęła cały teren, ma swoją wizję organizacji całego przedsięwzięcia i my po prostu realizujemy to z pomocą naszych ludzi i oczywiście pracowników Stadionu Narodowego.

Czyli sama wizja liczby kibiców, ich umiejscowienia i tak dalej – to wszystko pozostawało w gestii UEFA?

Reklama

Tak, przy czym plany były opracowywane już dawno. Od razu – biorąc pod uwagę specyfikę stadionu – ustalono, że kibice klubów, które dotrą do finału, zostaną umieszczeni za bramkami, każda z grup dostanie również możliwość zamówienia około dziewięciu tysięcy biletów. Rozmawialiśmy już z półfinalistami, by każdy z nich mógł wstępnie się zapoznać z miejscem, w którym będzie rozgrywany finał, a tuż po rewanżowych spotkaniach w półfinale ruszyliśmy z organizacją. Zresztą, o tym jak sprawnie to się rozgrywało niech świadczy fakt, że po 23 skończyły się mecze, a w południe następnego dnia przedstawiciele z Dniepropietrowska pili już kawę na Stadionie Narodowym. Wtedy też kluby starały się określić, ile potrzebują biletów. Ukraińcy okazali się wyjątkowymi optymistami, bo wzięli pełne dziewięć tysięcy.

Ukraińcy utrzymywali, że mają ten sam problem co Legia przy Pucharze Polski – że dziewięć tysięcy to dla nich wręcz za mało.

Może gdybyśmy brali pod uwagę ludzi, którzy zapytani na ulicy „czy chcieliby obejrzeć mecz” odpowiadali „tak, chcielibyśmy” – mogłoby tak wyjść. To jest jednak również sprawa finansów, ale i organizacji: trzeba cały czas pamiętać, że Ukraińcy by wjechać do Polski potrzebują wizy! Na to spotkanie z finalistami od razu doprosiliśmy człowieka z Ministerstwa Spraw Zagranicznych, który zwracał uwagę na zachowanie wszelkich procedur, ale i zapewniał o tym, że dołożymy wszelkich starań, by ten proces przebiegał sprawnie. Już wtedy jednak wydawało nam się to niemożliwe, że dziewięć tysięcy Ukraińców przyjedzie do Polski i zdaje się, że to się chyba sprawdziło.

Ilu więc Ukraińców można się spodziewać w Warszawie?

Na ten moment jest trochę ponad trzy tysiące wydanych wiz. A Dnipro nie prowadziło sprzedaży w Warszawie, więc Ukraińcy, którzy już są na miejscu, nie byli w stanie zakupić wejściówki na mecz. Przewidujemy, że będzie ich dużo, dużo mniej, niż zapowiadali. Mamy też wrażenie, że sam klub ma trochę deficyt informacji na temat tego, kto i w jakiej liczbie wybiera się do Warszawy.

Nie będzie możliwości dokupić biletów już tutaj, na miejscu?

Reklama

Nie. Dotyczy to także sektorów neutralnych, których sprzedaż odbywała się wyłącznie elektronicznie, za pośrednictwem UEFA. Nie będzie otwartych żadnych kas.

Jak będzie wyglądała podróż Ukraińców? Policja będzie filmowała ich wizerunki, tak jak w przypadku rodzimych kibiców?

Co zrobi policja – tego nie wiem. W poniedziałek dowiedzieliśmy się od przedstawicieli klubu ukraińskiego, że nadal wierzą w przyjazd dziewięciu tysięcy kibiców i wiedzą o pięćdziesięciu autokarach oraz o dokładnie pięćdziesięciu czterech marszrutkach, które z dalekiej Ukrainy ruszają na podbój Europy. My oczywiście przekazaliśmy te informacje Straży Granicznej, by oni byli przygotowani na szybką i sprawną odprawę tych wszystkich ludzi, ale kiedy to wszystko przeliczyliśmy, wyszło nam jeszcze półtora tysiąca samochodów prywatnych. Trochę nie wiemy, co nas czeka.

To była chyba delikatna improwizacja z ich strony, kupno biletu, ogarnięcie dowolnego transportu i jazda. Co z tymi, którzy pojadą w ten sposób bez załatwienia wizy?

Wizy na granicy się nie da zrobić. Ona musi być wyrobiona w jednym z polskich konsulatów, właśnie od nich mamy informację o tych trzech tysiącach kibiców. Niech to będzie nawet cztery tysiące. Bez nich jednak nie ma co się ruszać „na dzika”, bo zwyczajnie nie wjedzie się do strefy Schengen bez wizy, nawet jeśli celem jest wyłącznie obejrzenie finału Ligi Europy. Nie przewiduję, żeby ktoś tak próbował.

Ale jeśli Dnipro faktycznie wybiera się w ten sposób? Odbiją się na granicy?

Jeśli faktycznie do Warszawy wybiera się ktoś bez wizy, to bez wątpienia nie wjedzie do Polski. Na granicy będzie się odbywać normalna kontrola paszportowa i kontrola wiz. Możliwe, że oni wychodzą z założenia, że przy tych uproszczonych procedurach da się wszystko zorganizować na ostatnią chwilę, ale to i tak nie będzie raczej sześć tysięcy kibiców więcej w ostatnie 48 godzin. Mam poza tym wrażenie, że po sprzedaży biletu klub nieszczególnie kontroluje co dalej. Jak ci ludzie załatwiają wizę, jak organizują transport. Dnipro raczej nie zwraca na to uwagi.

Mieliście kontakt bezpośrednio z kibicami?

Zastanawialiśmy się nad taką drogą kontaktu, ale za sugestią UEFA podjęliśmy decyzję, że skoro kluby mają wyznaczone specjalne osoby do kontaktu z kibicami – będziemy kontaktować się za ich pośrednictwem. O ile w Sevilli jakoś to wygląda, o tyle mam wątpliwości, czy osoby wyznaczone do tych konsultacji z kibicami w Dniprze faktycznie mają jakikolwiek roboczy kontakt z osobami, które mają coś do powiedzenia na tamtejszych trybunach.

To są osoby pokroju rodzimych kierowników ds. bezpieczeństwa?

Nie, to raczej ludzie z działów marketingu, sprzedaży biletów. Wyznaczeni do obsługi kibiców, ale działający nieco inaczej, niż choćby rodzimi SLO. Na pewno ich kontakt z grupami kibicowskimi jest mniejszy.

Nie boicie się, że w związku z tym na trybunach pojawi się ta znienawidzona przez UEFA polityka?

Wiadomo jaka jest sytuacja na Ukrainie. Zadaliśmy obu klubom pytania o oprawę. Od Sevilli dostaliśmy wzór oprawy, który nie budził żadnych zastrzeżeń, natomiast od Dnipro dostaliśmy odpowiedź, że nie będzie oprawy, będą flagi. UEFA poprosiła więc o zdjęcia tych flag, na co Ukraińcy przysłali mnóstwo zdjęć. Zaczęła się gigantyczna narada, co tam na nich jest polityczne, a co nie. Ludzie, którzy są bardzo uczuleni na politykę na stadionach woleliby nie wpuszczać niczego, co ma choćby odcień czerwieni i czerni. My natomiast przekazaliśmy po prostu Ukraińcom, że symbole UPA, OUN i tym podobne nie będą tolerowane i na pewno na stadion nie wejdą. Tego się będziemy trzymać. Jeśli jednak jakiś fanclub Dnipra ma żółto-niebieską flagę z czerwono-czarnymi literami, to już raczej nie będziemy się tego typu szczegółów czepiać.

Pytanie jest, na ile klub ma kanały komunikacji, by tę informację swoim kibicom przekazać. Ja zakładam, że moja robota w dniu meczu będzie się składała z dwóch części. Najpierw Nacho, czyli Ignacio z Sevilli przyprowadzi mi kilku harpaganów z Hiszpanii, z którymi ogarniemy temat sektorówki, a jak się z tym uporamy, to zaczną się zjeżdżać Ukraińcy. I pozostałą część wieczoru spędzę na radosnym rozwiązywaniu wszystkich wątpliwości naszych sąsiadów dotyczących flag. Jest jeszcze też kwestia ich samokontroli. Trochę się zastanawiam, jak oni podchodzą do Polaków przez pryzmat zachowania naszego państwa w trwającej wojnie. Wydaje mi się, że jako państwo zachowujemy się wobec nich dość przyzwoicie, więc może oni sami zrozumieją, że wieszanie symboli UPA nie jest najbardziej na miejscu i sami trochę się ograniczą w tym swoim świeżo odkrytym poczuciu tożsamości narodowej. Oczywiście flagi, które nie wejdą na stadion zostaną im zwrócone, ale UEFA była w tej kwestii bardzo zasadnicza.

Kiedy mniej więcej można się spodziewać Ukraińców?

Jeśli rusza około sto dużych pojazdów, to pewnie gdzieś na trasie utworzy się punkt zbiórki i dalej pojadą razem. Liczę, że główna grupa przybędzie najwcześniej, a potem systematycznie będą dojeżdżać niedobitki. Będziemy zresztą w kontakcie telefonicznym, żeby to wszystko poszło sprawnie. Nie chcemy, żeby ktoś jechał do Warszawy z Dniepropietrowska, żeby wejść na ostatnie piętnaście minut meczu.

A Sevilla? Mówiłeś, że z nimi ta współpraca wygląda nieco lepiej.

Na pytanie: „ilu przyjedzie kibiców z Hiszpanii” Sevilla odpowiedziała: „siedem tysięcy czterysta czterdzieści osiem osób”. Mówiąc krótko: oni bardzo dokładnie kontrolują liczbę sprzedanych biletów. Wiadomo też, że niemal wszyscy kibice z Hiszpanii przylecą czarterowymi samolotami. Z Okęcia zabiorą ich autobusy, które zawiozą pod sam stadion. Modlin będzie dla Ukraińców, ale oni praktycznie nie korzystają z samolotów.

Transport zapewnia już miasto?

Tak. Miasto zorganizowało też dwa tzw. „meeting pointy”, czyli miejsca zbiórki kibiców, gdzie będą oni mogli spędzić czas przed meczem. Hiszpanie, którzy przyjadą dużo wcześniej będą tam dowożeni od Ronda Waszyngtona, przy ulicy Francuskiej. To będzie to miejsce, gdzie będzie można zjeść i sympatycznie spędzić czas przed meczem. Ukraińcy, którzy będą wchodzili na stadion tą drogą, którą wchodził na finał Pucharu Polski Lech, będą mieli swój meeting point gdzieś na Krakowskim Przedmieściu. Stamtąd przejdą piechotą na swój sektor. Tylko znów: Hiszpanie przyjeżdżają prosto z lotniska na Francuską, oni dokładnie wiedzą, który autobus mają z powrotem na lotnisko, mają sześć godzin, będzie dużo czasu, by coś zjeść tortillę i potańczy flamenco. Ukraińcy z kolei pewnie nie będą się rozsypywali po całym Krakowskim Przedmieściu, tylko raczej będą się trzymać w pobliżu swoich autokarów, do których będą dołączać kibice przyjeżdżający w późniejszych godzinach. Albo wejdą prosto na stadion, bo zapas czasowy będą mieli mniejszy.

Hiszpanie będą mieli sektor Legii z Pucharu Polski?

Tak, tylko o trzy tysiące miejsc „krótszy”, co wynika z liczby sprzedanych biletów.

A w jaki sposób Ukraińcy przejdą pod swój sektor?

Tu wypada zaznaczyć, że my te meeting pointy ustalaliśmy razem z miastem jeszcze przed „wylosowaniem drużyn do tego finału”. Musieliśmy być przygotowani, że może się w stolicy pojawić na przykład Napoli i sytuacja będzie skomplikowana. Dnipro jednakże przyjeżdża autokarami, meeting point jest na Krakowskim Przedmieściu, ale liczymy się z tym, że niewiele osób z niego skorzysta.

A gdzie jest meeting point dla kibiców Śląska? I ilu ich wpadnie do Warszawy?

Myślę że około setki. Ale z przyczyn obiektywnych raczej bez wsparcia z Krakowa i Gdańska. Sam Wrocław na pewno się tutaj pojawi, ale my raczej nie interesujemy się kibicami na sektorach neutralnych.

UEFA podawała wam jakieś informacje na temat – na przykład – wrocławian na sektorach neutralnych, którzy z pewnością po powitaniu kibiców Sevilli będą chcieli obejrzeć kawałek dobrego futbolu?

Wiemy, że takie dane są i UEFA wymienia je z policją. Ale szczerze – oprócz pojedynczych osób, Śląsk raczej nie pojawi się na stadionie.

Pytam o te sektory neutralne, bo z nimi wiązała się największa panika przy okazji Pucharu Polski. Teraz nikt o nich raczej nie wspomina.

Dlatego, że raczej nie ma opcji, by cokolwiek tam się wydarzyło. Sevilla dostała więcej biletów, niż była w stanie sprzedać, w związku z tym nie wydaje mi się, by jacyś Hiszpanie zasiedli na sektorach neutralnych. Kto chciał mieć bilet – na pewno ma wejściówkę na sektor za bramką. Ja zresztą podobnie spokojny byłem przy Pucharze Polski, bo prawda jest taka, że przy ponad dziesięciu tysiącach biletów, wszyscy zwolennicy mocnych wrażeń zasiedli za bramkami. Jeśli ktoś nie załapał się do tej puli, to raczej nie należy do grup chuligańskich. Tam musiało być spokojnie. Teraz z kolei tam zasiądą po prostu fani dobrej piłki nożnej z różnych państw, także zwycięzcy konkursów u niektórych sponsorów i tak dalej. Niewiadomą jest Śląsk, ale przy tym monitoringu, przy tej wymianie informacji między policją i UEFA, szczytem głupoty byłyby jakieś akcje kamikaze na stadionie.

Sevilla naprawdę poprosiła o dodatkową ochronę dla kibiców?

Byłem bardzo mile zaskoczony wiedzą pracowników Sevilli. Oni znali całą sytuację, wiedzieli, co się wydarzyło, wiedzieli, że kibice Śląska gdzieś tam się pojawiali przy okazji meczów wyjazdowych ich klubu. Nie siali przesadnej paniki, ale wiedzieli, że istnieje tego typu problem. Oczywiście nikt z Polski nie powie oficjalnie, że nie panujemy nad tym wszystkim, macie się zbić w kupkę, a jak odchodzicie na sto metrów to chowajcie szaliki w majtki, ale przecież w Hiszpanii też flagi czy szaliki to jest łakomy kąsek dla rywali. Jest też chyba świadomość po obu stronach, że większość przyjezdnych to spokojni kibice, a Biris Norte to zupełnie inna grupa. Jeśli te osoby będą chciały sobie coś wyjaśniać, to pewnie znajdą na to sposób. Dla nas ważne jest to, by nic złego nie działo się w mieście, a tym bardziej na stadionie.

Ogółem chyba w Hiszpanii w ostatnim czasie posypała się trochę współpraca tych najbardziej fanatycznych kibiców z klubami. Po tragicznym zakończeniu bójki Riazor Blues z Frente Atletico wypowiedziano wojnę grupom takim jak Biris Norte.

Tak, współpraca się dość mocno posypała, więc Sevilla jako klub nie była nam do końca w stanie nawet powiedzieć, czy Biris Norte wybierają się do Warszawy. Jest więc opcja, że nie pojawią się wcale, jest opcja, że przyjadą inną drogą, niż pozostali kibice. My jednak mieliśmy współpracować z kibicami za pośrednictwem pracowników obu klubów. Nie jestem przekonany, że ci ludzie mieli wpływ na wybory podejmowane przez najbardziej fanatyczne grupy, ale przynajmniej wiedzieli mniej więcej, o co w tym wszystkim chodzi. Człowiek z Dnipro nadal się nie odezwał.

Co będą mogli robić kibice obu klubów w tych „meeting pointach”? To będzie coś na kształt znanych z Euro stref kibica?

Nie znam szczegółów, ale prosiliśmy miasto, by te strefy po pierwsze zostały stworzone, a po drugie, żeby były możliwie atrakcyjne – tak, aby faktycznie chciało się tam chwilę poprzebywać i spędzić trochę czasu. Miasto zapewniło nas, że dołoży wszelkich starań, by tak było.

Czyli całość została zorganizowana na waszą prośbę?

Tak, również na tym polegała rola PZPN-u w organizacji tej imprezy. My odpowiadamy za cały ten system naczyń połączonych, za koordynację działań wszystkich współpracujących z nami podmiotów. Ministerstwo Spraw Zagranicznych i wizy, Lotnisko Okęcie i czartery, sloty, tym podobne, potem miasto, SKM-ki, straż pożarna, Stadion Narodowy z jego pracownikami… Naszym zadaniem jest spięcie tego wszystkiego w jedną udaną imprezę. Mamy zresztą doświadczenie z Euro, gdy to działało w bardzo podobny sposób. Przykład: nie ma żadnego przepisu, że musimy rozmawiać w jakikolwiek sposób ze spółkami kolejowymi, ale jeśli kibiców Sevilli mielibyśmy dowieźć pociągami, to trzeba byłoby zaprosić na spotkanie te dziewiętnaście spółek kolejowych, by wspólnie ustalić, w jaki sposób zorganizować im ten przejazd, dostosowując ruch pozostałych pociągów, tak by ludzie, którzy chcą do jechać Tłuszcza nadal mogli to zrobić, bez czekania aż przez dworzec przejedzie siedem tysięcy Hiszpanów.

Różnice między finałem Pucharu Polski i finałem Ligi Europy?

Jest ich kilka. Po pierwsze – teoretycznie wszystkie imprezy są w Polsce organizowane pod tym samym rygorem prawnym, ale widać, że im bardziej znaczący organizator meczu, tym bardziej chętne są do współpracy różne instytucje. Gdy mecz organizuje UEFA – wtedy wszyscy bardzo się starają, by dojść do porozumienia. Jeśli mecz organizuje PZPN – a, tu już można się przyczepić, zwrócić uwagę na jakiś przepis, tam gdzieś o coś dopytać i tak dalej. Gdy mecz organizuje klub – wiadomo, można już w ogóle wejść mu na głowę, odmówić wydania zezwolenia albo po prostu zamknąć stadion. Przy organizacji Finału Ligi Europy nie było żadnych większych zastrzeżeń typu, że któryś płotek jest dziesięć centymetrów za niski, a w regulaminie gdzieś jest źle postawiony przecinek.

Druga rzecz jest taka, że finał Pucharu Polski pozostawiał nieco więcej miejsca na spontaniczność. Tutaj UEFA ma pod kontrolą absolutnie wszystko, od sekundy, w której ma wjechać konkretny banner, po odcień koloru, który pojawi się na oficjalnej fladze.

Trzecia różnica to z pewnością kibice, bo, zwyczajnie przez brak kontaktu, ani my nie jesteśmy w stanie zapewnić ludziom z Dniepropietrowska i Sewilli tego, co mogliśmy zaoferować legionistom i lechitom, ani oni nie są w stanie zagwarantować nam takiego widowiska, jakie stworzyli kibice Lecha i Legii.

Współpraca z policją pewnie wygląda podobnie – kibicom Sevilli i Dnipra będzie wolno nieco więcej, niż fanom Radomiaka zmierzającym na mecz z Pilicą Przedbórz?

Pod tym względem pewnie będzie tak samo, nie wyobrażam sobie, by kibice Sevilli otrzymywali mandaty za rzucanie niedopałków. „Friendly approach”, czyli maksymalnie upomnienie. Znając jednak naszą rzeczywistość ligową – nie powinniśmy chyba mieć pretensji o to, że zagranicznych kibiców traktuje się lepiej. Powinniśmy raczej dążyć do tego, aby osiągnąć te same standardy w polskiej lidze.

Krótkofalówki na poziomie minus trzy już działają?

Wtedy jeszcze nie pracowałem w PZPN-ie, ale pamiętam, że wszystkim bardzo zależało na tym, żeby ten mecz się odbył. To był fatalny sygnał, że mamy kilka miesięcy do Euro, a na tym stadionie się nie da grać. Odkąd jednak pracuję w PZPN-ie nie spotkaliśmy się z takimi problemami. Sam zastanawiam się, czy to fizycznie ktoś to naprawił, zamontował jakieś trzy antenki, czy po prostu krótkofalówki jakoś zaczęły lepiej chodzić… Po prostu tych problemów – ani żadnych innych z infrastrukturą Stadionu Narodowego – już od jakiegoś czasu nie ma.

Zgodę otrzymaliście od razu na organizację trzech spotkań – finału Pucharu Polski, finału Ligi Europy i meczu z Gruzją?

Tak, to wszystko zostało załatwione jednym wnioskiem jeszcze w styczniu, z zastrzeżeniem od policji, że w zależności od zespołów, które zagrają w tych meczach, może się zmienić kwalifikacja spotkania na imprezę masową podwyższonego ryzyka. To jednak zmienia głównie liczbę ochroniarzy, która na Stadionie Narodowym i tak zawsze jest wyższa, niż wymogi ustawowe. Po prostu obiekt jest tak duży, że nawet do imprez bez podwyższonego ryzyka musimy mieć stewardów przy kluczowych miejscach, wejściach, schodach i tak dalej.

A ta słynna rodzina UEFA? To wy organizujecie dla nich przyjęcie?

Nie, to wszystko jest już ich własna praca, wynajęcie hotelu, catering na vipach, podział wejściówek, przejazd i tak dalej. To zresztą w większości sponsorzy, dla których UEFA przygotowuje przyjęcie. My się do tego nie mieszamy.

Ile osób z PZPN-u uczestniczy w akcji „finał”?

W PZPN-ie pracuje w tej chwili niewiele ponad sto osób i na pewno ponad połowa w ten czy inny sposób jest zaangażowana w organizację finału. Na pewno nie jesteśmy w stanie wszystkiego zrobić własnoręcznie, więc jest też naturalnie outsourcing. Samo spinanie orkiestry mniejszych firm to jednak spore wyzwanie, w którym wszyscy uczestniczymy.

Stadion Narodowy wymagał jakichś poprawek w stosunku do finału Pucharu Polski? Pomijając oczywiście murawę, o której już napisano tomy.

Przede wszystkim jeśli chodzi o sam Stadion Narodowy – my mamy wypracowany pewien szablon współpracy w związku z meczami reprezentacji. To wszystko jest raczej robione cały czas w ten sam sposób i pewnym wyzwaniem mogło być ewentualnie przestawienie się do nieco innych wymogów UEFA. Chodzi jednak o szczegóły, takie jak umiejscowienie punktu akredytacji czy wejścia dla prasy.

Osoba, która była na finale Pucharu Polski na sektorze neutralnym i teraz również idzie na sektor neutralny, nie poczuje żadnej różnicy. Ta sama metodologia wpuszczania ludzi, ten sam kołowrotek, może nawet ten sam steward.

Jesteście przygotowani na przykład na wjazd na murawę po końcowym gwizdku?

Przed finałem Pucharu Polski wszyscy przypominali na wszystkie możliwe sposoby Bydgoszcz. Wszyscy – od policji po media – zastanawiali się, czy dobrym pomysłem nie byłoby na przykład wprowadzenie na murawę ochroniarzy i policji tuż przed końcem, żeby oddzielić kibiców od boiska. Ja radziłem, żeby każdy, kto obawiał się takiego scenariusza odpalił sobie w domu piwo i obejrzał dwa filmiki: Legię w Wilnie oraz bydgoski finał z 2011 roku. Tam widać jak na dłoni, że tego typu wjazd na murawę nie dzieje się w sekundę. To w ludziach narasta, atmosfera gęstnieje, można nożem kroić i widać, że zaraz coś się wydarzy. Jest więc czas na reakcję, a policjanci cały czas przecież będą w gotowości w tunelach.

A pirotechnika?

Uprzedziliśmy kluby, że zarówno narkotyki, w ilościach choćby i okruchowych, jak i odpalanie pirotechniki są u nas surowo zabronione, a prawo jest skonstruowane w taki sposób, że nie grozi nam mandat czy pouczenie, ale ograniczenie wolności. Nie mamy kontaktu bezpośrednio z kibicami, ale przekazaliśmy to do wspomnianych pośredników zatrudnionych w obu klubach. W Polsce miałbym na pewno większą wiedzę na temat tego, z kim rozmawiać, przy Lidze Europy muszę liczyć na ludzi z Sewilli i Dniepropietrowska.

ROZMAWIAŁ JAKUB OLKIEWICZ

Najnowsze

Anglia

Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami

Bartek Wylęgała
1
Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami
1 liga

Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Piotr Rzepecki
4
Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Liga Europy

Liga Europy

Trzy wyzwania przed Bayerem. Na realizację jednego ma 9% szans, drugiego nie osiągnął nawet Real

8
Trzy wyzwania przed Bayerem. Na realizację jednego ma 9% szans, drugiego nie osiągnął nawet Real

Komentarze

0 komentarzy

Loading...