Reklama

„Wiele akademii dba o wynik, my o edukację”. Barca B w III lidze

Piotr Tomasik

26 maja 2015, 13:31 • 5 min czytania

„Wartości La Masii uległy degeneracji. Bez nich trudno zbudować drużynę. Pracujemy nad zachowaniem piłkarzy, nad ich szacunkiem do klubu, do kolegów, trenerów”. Jordi Vinyals, po marcowej porażce z Teneryfą na Mini Estadi, z całych sił uderzył na alarm, ale przez dwa kolejne miesiące wygrał tylko dwa mecze. Podczas gdy Luis Enrique wykazuje coraz większe zainteresowanie Munirem, Sandro, Samperem, drużyna Barcelony B zupełnie nie radzi sobie na boiskach Segunda Division. Za moment podzieli los Realu Castilla i spadnie do trzeciej ligi.

„Wiele akademii dba o wynik, my o edukację”. Barca B w III lidze

Reklama

Trzy scenki z przeszłości.

Pierwsza – 26 listopada 2012. Barcelona wygrywa na wyjeździe 4:0 z Levante, a przez ponad 50 minut cały jej skład, od początku do końca, tworzą wychowankowie cantery. To pierwsza od lat tak jaskrawa i spektakularna wizytówka La Masii. Jedenastu piłkarzy – od Valdesa w bramce, przez kapitana Puyola, Montoyę, Busquetsa, Xaviego, Iniestę, po Messiego i Pedro w ataku.

Scenka druga – 3 stycznia 2015. Barcelona B pikuje w dół ligowej tabeli. Z każdym meczem jej gra wygląda gorzej. Porażkę z Las Palmas ze strefy dla VIP-ów oglądają Narcís Julià [ tytułowany jako „sekretarz techniczny” ] i Andoni Zubizarreta [ ówczesny dyrektor sportowy ]. Trenera rezerw Eusebio Sacristana żegnają białe chusteczki. Coraz częściej plotkuje się o jego zwolnieniu.

Scenka trzecia – 23 maja 2015. Kolejny mecz i kolejna porażka z Las Palmas. Jordi Vinyals – były trener grupy Juvenil A, od lutego zastępujący Eusebio – zapewnia na konferencji prasowej, że dopóki są matematyczne szanse, nie chce myśleć o spadku. „Drużyna da z siebie wszystko” – zapewnia.

Trzecia liga nie dla Cruyffa

Sytuacja w tabeli jest jednak więcej niż beznadziejna. Zespół zajmuje ostatnie miejsce w Segunda Division. Do bezpiecznego miejsca traci pięć punktów, a do zdobycia ma ledwie sześć. Niechybnie spadnie do trzeciej ligi. Barcelona ma problem. Segunda Division B to nie jest liga, w której chciałaby szlifować swoje talenty. Liga pełna chaosu i fizycznej walki, weteranów krajowych boisk, grających twardo i brzydko. Tak, w Hiszpanii też można grać brzydko.

„Wiele akademii dba o wyniki, my dbamy o edukację. Widzisz dzieciaka, który podnosi głowę, zagrywa z pierwszej piłki. Mówisz trenerowi: przyprowadź go do nas, da radę” – mówi Xavi w wywiadzie dla angielskiego „Guardiana”. „To jest model Cruyffa. Rondo, rondo, rondo [gra w dziadka] – każdego dnia. To najlepsze ćwiczenie, jakie istnieje. Uczy odpowiedzialności i tego, jak nie tracić piłek. Pum-pum-pum, zawsze jeden kontakt. Jeśli stracisz, wchodzisz do środka. To upokarzające uczucie.”.

Nie, trzecia liga to nie jest wymarzone miejsce dla graczy szkolonych w ten sposób.

Za mali, za słabi

Pierwsza rzecz, jaką w rezerwach Barcelony w 2007 roku dostrzegł Pep Guardiola, to że jej piłkarze są za mali i za słabi, by sprostać wymogom gry w niższych ligach, przeciwko seniorom. Barca B była na dnie piłkarskiej hierarchii, najniżej od kiedy powstała – w Tercera Division. Co zrobił Guardiola? Zburzył dotychczasowy porządek i zbudował go całkiem od nowa. Uznał, że potrzebuje szkieletu drużyny i nie stworzą mu go największe talenty La Masii. Zrobi to kilku starszych piłkarzy, w wieku 21-26 lat, silniejszych i bardziej doświadczonych na tym poziomie. To oni pomogą się rozwijać „perełkom”.

David Córcoles, Chico Flores, Dimas Delgado, Abraham González – kto jeszcze dziś o nich pamięta? Niewielu. Ale każdy z nich swoją rolę w Barcelonie B odegrał. Mieli na to w najlepszym razie dwa lata – nie dłużej. To kolejne założenie Guardioli, a później Luisa Enrique, który przejął po nim zasady.

Barca B w ciągu trzech lat wspięła się na trzecie miejsce w tabeli Segunda Division, powędrowała o dwie klasy rozgrywkowe do góry. Nie zapominając o tym, co jest jej pierwszym celem. „Edukacja, a nie tylko wyniki”, jeszcze raz cytując Xaviego.

50 procent wychowanków

Dziś wyników znów nie ma. Nie ma stosowanego przez Guardiolę szkieletu.

Pytanie: co z edukacją? Z Hiszpanii płyną sprzeczne sygnały.

Średnia wieku w rezerwach jest najniższa od lat. W tym sezonie wahała się między 19,2 a 20,4, znacznie częściej oscylując wokół tej dolnej granicy. W zeszłym roku odeszło ośmiu najstarszych piłkarzy, a zastąpiły ich młode talenty. Alen Halilović (18 lat), Gerard Gumbau (19), Diawandou Diagne (20), “Bicho” (18), Juan Camará (20). Położono większy nacisk na SPROWADZANIE a nie tylko WYCHOWYWANIE piłkarzy. Żaden z wymienionych nie trenował wcześniej w La Masii.

Patrząc z boku, wszystko wygląda wzorcowo, bo skład uzupełnili też gracze z Barcelony Juvenil A, triumfatorzy UEFA Youth League 2014. Munir El Haddadi, Adama Traore, Sergi Samper, Alex Grimaldo.

Rocznik mega-talentów. A jednak w Segunda Division przegrywają w tym sezonie wszystko, jak leci.

„Bez wartości trudno zbudować drużynę”

Następca zwolnionego Eusebio, Jordi Vinyals, zaczął publicznie mówić o problemach nie w nogach, lecz w głowach. Organizował im spotkania ze specjalistami i warsztaty, na których sami mieli szukać odpowiedzi na pytania w stylu: „czym jest dla ciebie ten zespół?”, „co chcesz tutaj osiągnąć?”.

„Pracujemy nad zachowaniem piłkarzy. Nad ich szacunkiem do klubu, do kolegów, trenerów. Bez tych wartości trudno zbudować drużynę” – podkreśla. Nie gryzie się w język. „Wartości La Masii uległy degeneracji”. Coraz częściej mówi się, że ta legendarna etyka pracy, przywiązanie do klubu zostały zdeptane. Barca B nie jest dziś już szkółką niedzielną pełną grzecznych chłopców.

„Są problemy z dyscypliną” – twierdzi Albert Benaiges, prawa ręka byłego dyrektora La Masii José Ramóna Alexanki. „Czołowym zawodnikom wiele spraw uchodzi na sucho. W moich czasach byliśmy bardziej rygorystyczni. Pobłażanie psuje piłkarzy” – dodaje. Choć wymienia też inne trudności – choćby takie, że Barca B jest jedynym zespołem w Segunda Division, który do rozgrywek nie przygotowuje się w normalnym trybie, tylko w rozdarciu między rezerwami a pierwszą drużyną.

Jordi Roura odgraża się, że ci sami zawodnicy, którzy spadną do trzeciej ligi, będą odpowiedzialni za naprawę tej sytuacji w kolejnym sezonie. Czy tak będzie? Z pewnością nie koresponduje to z ambicjami większości, ale pewna swego może być na razie trójka – Munir [ 817 minut w pierwszej drużynie ], Sandro [273 minuty] i Samper [266 minut], o których Luis Enrique upominał się w bieżącym sezonie. Agenci każdego z nich mieli dostać już sygnał, że są mile widziani w pierwszym zespole.

Część może zostać wypożyczona, idąc śladami Rafinhi, Deulofeu czy Denisa Suareza.

Po boiskach La Liga wciąż biega najwięcej wychowanków Realu i Barcy, ale w Segunda Division skapitulowały rezerwy i jednych, i drugich. Realu przed rokiem, Barcelonę to samo czeka za moment.

Najnowsze

Reklama

Hiszpania

Hiszpania

Kiedy skończyła się perfekcja? Anatomia kryzysu jedenastek Lewandowskiego

Wojciech Górski
15
Kiedy skończyła się perfekcja? Anatomia kryzysu jedenastek Lewandowskiego
Reklama
Reklama