Reklama

Hiszpański pojedynek na oczach Europy. Pierwszy taki finał Ligi Mistrzów

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

24 maja 2015, 11:18 • 3 min czytania 0 komentarzy

Dwie hiszpańskie drużyny w finale Ligi Mistrzów. Z dzisiejszej perspektywy – w momencie gdy europejskie rozgrywki coraz bardziej zaczynają wyglądać jak wewnętrzna rozgrywka najlepszych z La Liga – normalka. Byliśmy tego świadkami przed rokiem, a i w tym zabrakło naprawdę niewiele. Jednak wtedy, na przełomie wieków, to było naprawdę duże wydarzenie. W siedmiu wcześniejszych edycjach Champions League Hiszpanie doturlali się do finału ledwie dwa razy, a włoskim drużynom udało się to aż sześć razy. Sezon 1999/2000 przyniósł dość niespodziewane rozstrzygnięcie – po raz pierwszy na tym poziomie spotkały się drużyny z jednego kraju. Dokładnie 15 lat temu już przed finałem Ligi Mistrzów w Paryżu wiadomo było, że puchar pojedzie do Hiszpanii.

Hiszpański pojedynek na oczach Europy. Pierwszy taki finał Ligi Mistrzów

W jednym narożniku Real Madryt. Wicemistrz Hiszpanii z poprzedniego sezonu i drużyna, która wtedy w lidze mocno zawodziła (ostatecznie skończyła rywalizację na 5. miejscu). „Uzależnieni od Redondo” – tym hasłem najchętniej bawiła się hiszpańska prasa. Na ławce trenerskiej Vicente del Bosque, który w listopadzie zastąpił na stanowisku Johna Toshacka. W składzie Królewskich m.in. młodzi-zdolni: 22-letni Raul, 20-letni Nicolas Anelka, 18-letni Iker Casillas, a obok bardziej ograni: Michel Salgado, Fernando Hierro, Roberto Carlos.

W drugim narożniku drużyna… szczególna. Ekipa, która dość niespodziewanie, ze względu na specyficzny styl, potrafiła podbić serca kibiców w różnych zakątkach świata. Również w Polsce dorobiła się wtedy sporego grona wyznawców. Valencia, Nietoperze. Armia dowodzona przez Hectora Cupera. Canizares, Angloma, Djukić, Pellegrino, Mendieta, Killy Gonzalez, Claudio Lopez. To tylko kilka, w zasadzie rzuconych z pamięci nazwisk, które stanowiły o wyjątkowości tej drużyny.

Droga do finału LM wiodła w tamtej edycji aż przez dwie fazy grupowe. Pierwszą obie drużyny przeszły bez większego trudu, turbulencje pojawiły się dopiero później. Królewscy do samego końca rywalizowali o awans do ćwierćfinału z Dynamem Kijów, zadecydował lepszy bilans bezpośrenich spotkań.  Valencia musiała uznać wyższosć Manchesteru United, ale rozprawiła się z Fiorentiną i Bordeaux. Kolejne przeszkody Realu? Broniący trofeum Manchester United i Bayern Monachium. Na drodze Nietoperzy najpierw stanęło Lazio, a w półfinale FC Barcelona.

Pomimo pozostawienia w tyle tych klasowych drużyn, byli tacy, którzy kręcili nosem na przed tym finałem…

Reklama

Morientes, McManaman, Raul. 3-0. Wynik jest jednak trochę mylący, nie był to aż tak jednostronny mecz. Real świętował ósmy Puchar Mistrzów w swojej historii. Valencia nie okazała się jednak drużyną-efemerydą. W następnym sezonie również dobiła do finału Champions League, a kolejne lata przyniosły jej dwa mistrzostwa Hiszpanii, Puchar UEFA i Superpuchar Europy. Złota era, która z powodu finansów długo odbijała się czkawką klubowi z Estadio Mestalla. Z drugiej strony – czy nie było warto?

Najnowsze

Inne kraje

Vinicius zmarnował rzut karny. Blamaż Brazylii z Wenezuelą [WIDEO]

Patryk Stec
11
Vinicius zmarnował rzut karny. Blamaż Brazylii z Wenezuelą [WIDEO]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...