– Zastanawialiśmy się w autokarze, wracając. Usiedliśmy z chłopakami z tyłu i nie mogliśmy po prostu uwierzyć. Czy to wszystko wynika z nieudolności, to jest nasz pech, że sędziowie nie widzą tylu sytuacji akurat w naszych meczach? Innych scenariuszy nawet nie chcę rozwijać. Nie chciałbym nawet w nie wierzyć – mówi Michał Pazdan. Zawodnik Jagiellonii Białystok, wybrany przez abonentów nc+ plusem feralnego, środowego meczu z Legią w Warszawie.
Kac powoli mija?
– Powoli. Pierwszy dzień po takim meczu naprawdę jest ciężki, nie chce się rano wstać z łóżka. Wszyscy mówią „zapomnij, kolejny mecz wkrótce”. Łatwo się mówi! Trudno przejść z tym do porządku dziennego, naprawdę.
Grzegorz Kurdziel, trener bramkarzy, zaraz po meczu, w tunelu krzyczał do was – „daj spokój, byli lepsi. Idź do szatni, wygrali zasłużenie”. Chyba chciał przenieść waszą złość na siebie.
– W takiej sytuacji człowiek myśli tylko o tym, żeby jakoś wyładować złość. Tylko że jak wyładuje, to go później jeszcze na trzy mecze zawieszą. Czasem aż chciałoby się zrobić coś więcej, ale jak? Wszystko może być nagrane, więc lepiej ochłonąć.
Drągowski, Tarasovs pewnie dyskwalifikacji nie unikną…
– Powinni się przyczepić do sędziów, nie do nas. Wszyscy widzieli, jak było. Szkoda wyników. Cały sezon nas kręcą. Tak jak Sebastian Madera powiedział – co najmniej cztery mecze z tyłu powinniśmy mieć na zero. Można by się zastanawiać czy to jest przypadek, czy to tylko są błędy…
Coś sugerujesz?
– Zastanawialiśmy się w autokarze, wracając. Siedliśmy z chłopakami z tyłu i nie mogliśmy po prostu uwierzyć. Czy to wszystko wynika z nieudolności, to jest nasz pech, że sędziowie nie widzą tylu sytuacji akurat w naszych meczach? Innych scenariuszy nawet nie chcę rozwijać. Nie chciałbym nawet w nie wierzyć. Takie spotkanie, 98. minuta, sędzia nie jest pewny decyzji, mecz z gatunku tych, w których dużo się dzieje. Jak może to gwizdać?
W drodze powrotnej był cichy autobus czy jeszcze się kotłowało?
– Każdy był trochę w szoku. Nic nie wskazywało na to, że taka będzie końcówka. Wyjechalibyśmy z remisem i moglibyśmy walczyć dalej. Ciężko to sobie poskładać…
Paradoksalnie, zagrałeś kolejny dobry mecz. Jesteś w gazie ostatnio.
– Ale czy to tylko ja? Byliśmy od dłuższego czasu na trzecim, czwartym miejscu w tabeli. Cały blok obronny, organizacja gry – to jest u nas naprawdę na dobrym poziomie. Przecież gdyby nie sędziowie, to i z Legią, i z Lechem mielibyśmy mecze z tyłu na zero. W Warszawie – wiadomo. W Poznaniu – Kownacki na spalonym. No sorry.
Czasu niewiele, zaraz gracie z Wisłą.
– Musimy się szybko pozbierać, myśleć już tylko o Wiśle, bo będzie dużo kibiców, 95-lecie klubu, fajna akcja. Trener szybko nam przestawi myślenie. Pierwszy dzień po przyjeździe z Warszawy mieliśmy luźniejszy, w następnym już rozruch. Trener mówił to zresztą zaraz po meczu – już trudno, na nic nie mamy wpływu. Trzeba się skupić na sobie.
Fot. FotoPyK