Reklama

Rekord, którego nie pobiją nawet Ronaldo i Messi. Dziesięć goli Wilimowskiego.

redakcja

Autor:redakcja

21 maja 2015, 11:10 • 2 min czytania 0 komentarzy

Gdyby żył w dzisiejszych czasach, byłby gwiazdą, milionerem. W swoich, smutnych latach musiał zadowolić się etatem w hucie. A na mecze dojeżdżał w stłoczonym pociągu. Postać tyle wielka, co kontrowersyjna. Dziś z pewnością byłby gwiazdą tabloidów. Równo 76 lat temu pobił fenomenalny rekord, którego poprawienie nie uda się już nigdy. Ernest Wilimowski zdobył dziesięć bramek dla Ruchu Chorzów z Unionem Touring Łódź.

Rok wcześniej, podczas mundialu i pamiętnego meczu z Brazylią, dowiedział się o nim cały świat. W Ekstraklasie też był zdecydowanie najlepszy. Przerastał resztę o poziom, a spotkanie z Unionem było tylko potwierdzeniem klasy. Dziesięć bramek zdobył między 15 i 89 minutą. Wyczyn niebywały i niepodrabialny, ale prasa na przekór niespecjalnie zwróciła na to uwagę. Przegląd Sportowy osiągnął absurdalny poziom krytyki, którego nie powstydziłoby się nawet Weszło.

Rekord, którego nie pobiją nawet Ronaldo i Messi. Dziesięć goli Wilimowskiego.

O facecie, który zdobył dziesięć goli, napisali: “Gra Wilimowskiego nie była bez zarzutu. Było w niej za dużo cyrkowych sztuczek i za mało pomocy sąsiadom, na czym stracił dobrze grający Wodarz.”

Wilimowski nie został nawet piłkarzem tego meczu. Olewanie go w mediach było czymś naturalnym. Nawet kiedy zdobywał mecze w reprezentacji, dziennikarzom zdarzało się nie wymieniać jego nazwiska. Problem tkwił w dwóch rzeczach. Po pierwsze – jego rzekomemu przywiązaniu do Niemiec. Po drugie – otwartego konfliktu z dziennikarzami. Kilka razy miał powiedzieć wprost, co o nich myśli.

Później Wilimowski reprezentował barwy III Rzeszy, za co właściwie dożywotnio został skreślony z historii polskiej piłki. Po wojnie już nigdy nie wrócił w rodzinne strony. Osiadł w Niemczech. Kiedy w 1995 roku zaproszono go na obchody 75-lecia Ruchu, odmówił ze względów zdrowotnych, ale nie tylko. Na jego osobę wciąż trwała nagonka. Kilka dni wcześniej zmarły niedawno Bohdan Tomaszewski nazwał go zdrajcą i powiedział, że jego zdaniem nie powinien przyjeżdżać do Polski.

Reklama

I nie przyjechał. Zmarł dwa lata później.

Najnowsze

Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
2
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...