Wielu już w piłce było takich, którzy mówili otwarcie: „Mogę się założyć, że wygramy”. Rok temu Marcin Kikut, zawodnik Widzewa, stwierdził, że on też jest w stanie się założyć – o utrzymanie w Ekstraklasie i dużą kasę. Jeśli pamiętacie, my do tego Kikuta wtedy zadzwoniliśmy i wyłożyliśmy pięć tysięcy na stół. Wycofał się. „Kurtuazyjnie to powiedziałem”.
Radosław Osuch, właściciel Zawiszy, ostatnio opowiadał w mediach, że on na utrzymanie swojego klubu też może postawić wiele. To akurat rozumiemy – Osuch kasę ma, jest pewny siebie, lubi ryzyko, a i bydgoszczanie wcale nie są w tak trudnej sytuacji sportowej.
Jest jednak coś, co dziwi nas niebywale. Czyli wypowiedzi Veljko Nikitovicia…
11 maja. Górnik Łęczna jedzie do Gliwic i faworytem raczej nie jest. Ma najmniej wygranych i najmniej zdobytych punktów na wyjeździe, fatalne wyniki w tym roku, a kolejkę wcześniej też rozgrywała mecz z Piastem, który przegrała. I to u siebie. Mimo to, Nikitović, kapitan beniaminka, mówi otwarcie: Możecie stawiać na nas pieniądze. Jak nie wygramy, to jako kapitan oddam wam pieniądze.
Górnik w Gliwicach przegrywa po 47 minutach dwoma golami. Potem bierze się do roboty, strzela trzy i wygrywa 3:2. To dopiero trzecia wyjazdowa wygrana beniaminka.
19 maja. Piłkarze Jurija Szatałowa jadą na kolejny wyjazd, tym razem do Kielc. W międzyczasie zdążyli przyjąć u siebie Cracovię i przegrać 0:3. Przed wyprawą na Koronę znów niewiele przemawia na ich korzyść. Łęcznianie wciąż mają tylko trzy wygrane na obcym terenie i wciąż nikt nie ma mniej niż oni. Nikitović wychodzi jednak przed szereg: Pamiętajcie, żeby z Koroną stawiać na Górnika, bo jestem przekonany, że wygramy ten mecz.
I co? I Górnik w Kielcach wygrywa.
Szczerze? Nie wiemy, o co w tym wszystkim chodzi. Kliknęliśmy dziś w tag „Veljko Nikitović” i wyskoczyła nam grudniowa wypowiedź już po zwycięstwie nad mistrzem Polski: Mogę się założyć, że nikt nie wierzył, że wygramy z Legią. Napisalibyśmy, żeby Nikitović skupił się na graniu i przestał zakładać, ale to drugie chyba wychodzi mu nawet lepiej.